Wybitna fotografka Agnieszka Traczewska zrobiła te zdjęcia komórką.
Czerwona sadzawka faluje. Właściwie nie jest czerwona. Czerwona jest pozwijana folia, którą niestarannie wyłożono dno. Widać czerwień i zieleń. Czerwone liście. A może świat z perspektywy żaby. Przy brzegu sadzawki stoi niedobry chłopiec, który chce cisnąć w żabę kamieniem. Może to już kolejny kamień. Może czerwień to krew żab ugodzonych poprzednimi kamieniami. W „Tygodniku Powszechnym” Dariusz Kosiński niebanalnie interpretuje instalację Kaliny, wydobywając z niej niejednoznaczność właściwą sztuce. Pokazuje, że dyskutując o papieżu z kamieniem, staliśmy się – chcąc nie chcąc – częścią tej instalacji, rodzajem performance’u. Samo to dzieło też zresztą jest elementem szerszego performance’u, w którym wszyscy uczestniczymy. Postać Jana Pawła II rozmywa się w falującej żabiej sadzawce. Należę do pokolenia, dla którego ciepły głos z leciutkim, bardzo mi bliskim wadowickim akcentem był głosem nadziei. Jako dziecko słuchałem od wczesnych godzin rannych stukotu stóp tysięcy ludzi ciągnących na krakowskie Błonia. Pamiętam, jak wcześniej mój ojciec wbiegł do pokoju, krzycząc: „Polak papieżem!”. Tego czasu nie zmarnowaliśmy. Gdy padły słowa: „od unii lubelskiej do Unii Europejskiej”, wydawało się, że cud się dopełnia. A jednak zmarnowaliśmy pamięć. Szpetne pomniki czy nawet manekiny, jak ten u Rydzyka w Toruniu, zmieniły jego postać w karykaturę. Tylko w karykaturalnej postaci mógł zostać udźwignięty przez coraz bardziej karlejący polski Kościół. A kończy się to wszystko widokiem sadzawki, w której niedobry chłopiec poluje na żaby.
fot. Agnieszka Traczewska
(kliknij w zdjęcie, aby powiększyć)
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.