Żelazna kurtyna. Felieton Marcina Nowaka (45)

Felieton Marcina Nowaka

Nie wiem, czy polski rząd jest tego świadomy, ale na zawołanie Łukaszenki buduje właśnie nową żelazną kurtynę, która oddzielać będzie wolny świat europejski od autorytarnej strefy kontrolowanej przez Putinowską Rosję.

Wycofanie wojsk z Afganistanu wywołało niemały kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Chcąc nie chcąc, Polska stała się w nim jedną ze stron. Dramat grupki ludzi to karta przetargowa w grze pomiędzy autorytarną Rosją i Łukaszenką jako przedłużeniem jej ramienia a wolnym światem Unii Europejskiej. Nie wiem, czy polski rząd zdaje sobie sprawę, że w tej rozgrywce przyjął najgorszą z możliwych strategię.

Rząd PR-owsko zagrał na strachu przed muzułmańskim fundamentalizmem, licząc na to, że na nowo przyciągnie do siebie odpływający powoli elektorat. Można powiedzieć, że trafiła mu się w miarę dobra karta. Niemniej okazało się szybko, że nie jest to masowy szturm na polską granicę, ale zatrzymano garstkę ludzi, których trzyma się w nieludzkich warunkach. Siła propagandowego przekazu płynącego z TVP i zmasowanego hejterskiego ataku prawicowych bojówek internetowych zrobiła z tych osób potwory, obarczając je odpowiedzialnością za całe migracyjne zło, tak dobrze znane z przekazu propagandowego w ostatnich latach.

Biorąc pod uwagę kontekst wydarzeń w Afganistanie, należałoby pomóc ludziom uciekającym przed muzułmańskim fundamentalizmem religijnym i dać im schronienie w wolnej chrześcijańskiej Polsce. Tak się jednak nie stało. Kościół, a przynajmniej spora jego część, zamiast zagrać kartą miłosierdzia i cieszyć się, że oto pojawia się realna szansa wsparcia potrzebujących, wolał podtrzymać retorykę wojny religijnej czy – jak się to teraz nazywa – wojny cywilizacji. Jednocześnie w oficjalnym komunikacie podkreślił, że uzasadnione jest niesienie pomocy ludziom uciekającym przed zagrożeniem życia.

Ponieważ coraz częściej domagano się pomocy dla uchodźców, rządzący postanowili podbić stawkę, wykorzystując wyrażone ostrożnie stanowisko Kościoła. Stwierdzili, że koczująca na polu garstka ludzi to broń wojny hybrydowej, jaką Łukaszenka prowadzi z Zachodem. Myślę sobie, że bardziej poniżyć ofiar tej politycznej rozgrywki już się nie da.

Czytając komentarze prawicowych bojówek internetowych oraz zestawiając je z wypowiedziami prawicowych polityków i, co gorsza, hierarchów Kościoła, nie potrzebuję dodatkowych dowodów na okrucieństwa dokonywane przez Polaków w czasie II wojny światowej.

Dalej już tylko gorzej: zasieki z drutu kolczastego budowane na granicy polsko-białoruskiej. Pomijam kwestię przetargów i kontraktów na dostawy tego produktu, bo znając dotychczasowe PiS‑owskie metody gospodarowania publicznymi pieniędzmi, można się domyślać „rzetelności”, „uczciwości” i „adekwatnych” cen.

Oberwało się też Unii Europejskiej i opozycji, ale to już smutny standard.

I wreszcie wczoraj, w dzień tak znamienny – w rocznicę podpisania porozumień sierpniowych, dzięki którym Polacy ruszyli po wolność – rząd ogłosił plany wprowadzenia stanu wyjątkowego na terenach przygranicznych, aby (jak to ładnie ujął) umożliwić spokojne działanie i opanowanie sytuacji. Czytaj: aby uniemożliwić pomoc osobom szukającym schronienia w wolnej Polsce – albo raczej by bezwzględnie uszczelniając granicę, nie dopuścić nikogo na terytorium Polski.

Nie wiem, czy polski rząd jest tego świadomy, ale na zawołanie Łukaszenki buduje właśnie nową żelazną kurtynę, która oddzielać będzie wolny świat europejski od autorytarnej strefy kontrolowanej przez Putinowską Rosję. To nie Łukaszenka buduje tę zaporę, ale Polska. To nie Łukaszenka zabrania wstępu do wolnego świata, ale Polska. Garstce ludzi na granicy nie pomaga Polska, ale Łukaszenka.

Zapowiedź stanu wyjątkowego przy wschodniej granicy nie napawa optymizmem. Jeżeli zadaniem Polski będzie niewpuszczenie nikogo, to strach pomyśleć, co może organizować Łukaszenka w walce z białoruską opozycją i jaka przyszłość czeka Ukrainę.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!