Polska której bym chciał. Felieton Grzegorza Wiśniowskiego (12)

Polska której bym chciał. Felieton Grzegorza Wiśniowskiego (12)

Radość zwycięstwa, satysfakcja, ulga – uczucia, których doświadczamy od niedzieli. Są wspaniałe, mamy do nich prawo. Będą jednak stopniowo się zacierać, bo szare życie musi trwać, bo każdy ma własne, osobiste troski, a trudne problemy nie znikną jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki.

Te dni są dla mnie czasem refleksji nad tym, jacy powinniśmy być – my, Polska. Jest kilka postulatów bardzo mi bliskich.

Musimy być uczciwi. Społeczeństwo ma prawo wiedzieć, w jakim jesteśmy położeniu. Wiedza nie oznacza tylko jawności, ale też ogromną dbałość państwa o zrozumiały przekaz. Przykład: reforma emerytalna wydłużająca wiek przejścia na emeryturę, wprowadzona za rządów PO-PSL. Reforma potrzebna, dająca przyszłym emerytom szansę na godne życie, ze względu na sytuację demograficzną ratująca finanse publiczne na pokolenia. Informacje były jawne, ale społeczeństwo w większości nie zrozumiało, że zaniechanie reformy to w efekcie głodowe emerytury, zadłużenie państwa, perspektywa podwyżki podatków, a ostatecznie dalsza obniżka emerytur.

Opisany przykład unaocznia najważniejszy być może powód tragedii minionych ośmiu lat: marność polskiej edukacji. Ponad trzydziestoletnie zaniedbania zemściły się okrutnie. Upokarzająca nędza, na którą skazaliśmy nauczycieli, uderza w nas samych. Nie znalazły się pieniądze na oświatę, więc jej stan i jakość nauczycieli cały czas się pogarszają. Nie dziwmy się, że ludzie nie rozumieją zależności pomiędzy rozdawnictwem za pożyczone pieniądze a poziomem podatków czy wysokością inflacji. Ba, dla wielu obywateli rząd to po prostu ktoś, kto ma pieniądze, i jeśli je daje, jest wspaniały, a jeśli nie, to antypolski.

Po tym uzasadnieniu najważniejszego z moich postulatów: uczciwości państwa, przedstawię kilka subiektywnie wybranych postulatów szczegółowych.

W odniesieniu do naszej oświaty nie mogę zrozumieć powszechnego już u nas poglądu, że polskie dzieci są najgłupsze w Europie. Jak inaczej interpretować entuzjazm dla wycofania się z obniżenia obowiązku szkolnego? Wszędzie w Europie się go obniża, prawie wszędzie do szkół idą sześcio-, a nawet pięciolatki, my jednak uznaliśmy, że nasze dzieci jako głupsze powinny mieć ukończone lat siedem. Poza krzywdą samych uczniów, którzy wchodzą w dorosłe życie najpóźniej w Europie, jest to też ogromny uszczerbek dla naszej gospodarki w warunkach katastrofy demograficznej.

Z problemem edukacji wiążą się najważniejsze przewinienia władzy z ostatnich ośmiu lat. Nie łudźmy się: protesty społeczne przeciwko degradacji praworządności, chociaż liczne, nie wstrząsnęły rządzącymi. Były znacznie skromniejsze niż w Izraelu czy choćby w Czechach, gdy w tych krajach pojawiła się groźba naśladownictwa PiS-owskich praktyk. Dlatego uważam, że o praworządności, niezależnym sądownictwie, trójpodziale władzy i innych tak zasadniczych kwestiach należy uczyć już dzieci i młodzież. Jestem zwolennikiem wprowadzenia dla sędziów, prokuratorów i policji czegoś, co nazwałbym dniem obywatelskim. Wyobrażam go sobie tak: członkowie tych grup regularnie (raz w miesiącu?) braliby udział w akcji edukacyjnej, czymś w rodzaju Tour de Konstytucja, propagującej wymienione wartości. Byłby to obowiązek zawodowy, z którego grupy te by rozliczano.

Uczciwe państwo to także państwo, które ma odwagę głosić, a następnie realizować ważne społecznie postulaty. Jednym z nich są szeroko rozumiane kwestie klimatyczne i powiązane z tym bezpieczeństwo energetyczne. Stoimy przed trudnymi decyzjami, które z powodu koniunkturalizmu dotychczas rządzących są już spóźnione. W najbliższych kilku lub kilkunastu latach zniknie potężna do niedawna gałąź gospodarki, jaką jest górnictwo węglowe. Nic tego końca nie powstrzyma. Zatrudnionych w tej branży i wokół niej trzeba o tym lojalnie uprzedzić. Członkostwo w Unii Europejskiej daje nam bezprecedensową szansę na zniwelowanie skutków tej zmiany. Rządzący mogą i muszą już przygotowywać alternatywę dla tych ludzi, tłumaczyć im sytuację i przekonywać o niezbędności decyzji.

Uczciwe państwo musi się też zmierzyć się z kwestią praw mniejszości i praw kobiet. W konserwatywnej części przyszłej koalicji rządzącej dostrzegam chęć przemilczenia tematu – robienia ruchów pozorowanych, na przykład przyznania jakichś minimalnych praw osobom LGBT tworzącym związki czy załatwienia sprawy aborcji przez wyeliminowanie z obiegu prawnego wyroku trybunału pani Przyłębskiej. Ludzie ci doskonale wiedzą, że to problemu nie rozwiąże. W moim przekonaniu taka postawa będzie oszustwem. Zauważam u niektórych zmaganie się z dylematem, czy zachować lojalność wobec wyznawanej przez siebie religii, a zwłaszcza jej hierarchów, czy raczej kierować się potrzebami społeczeństwa, obecnie już jasno formułowanymi.

W felietonie poruszyłem w sposób całkowicie subiektywny to, co uważam za istotne. Pominąłem kwestie (często równie ważne) stanowiące konsensus programowy ugrupowań, które wspólnie otrzymały największe w tych wyborach poparcie i wkrótce utworzą rząd koalicyjny.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!