Najbardziej nadzwyczajny ze stanów. Felieton Adama Jaśkowa (46)

Najbardziej nadzwyczajny ze stanów. Felieton Adama Jaśkowa (46)

Nie tak dawno byliśmy też nieomal 52. stanem Ameryki – takim najdziwniejszym ze stanów, za to jednym z najbardziej amerykańskich. Staraliśmy się naśladować Stany (wszystkie jak leci) we wszystkim, a w szczególności chyba w tym, w czym same Stany naśladować siebie nie bardzo już chcą. Na pewno je naśladujemy, jeśli chodzi o postawy proepidemiczne (antyszczepionkowe), promocję ignorancji, niechęć do wiedzy.

Różnie określano Polskę na przestrzeni lat, a określenia te zdradzały opinie, marzenia i intencje określających. Wielu pamięta jeszcze lub słyszało termin „najweselszy barak w obozie”. Przez „chwilę” mieliśmy nawet 48 województw i szejkanat koszaliński (casus Karlino), byliśmy więc bardzo blisko pięćdziesiątki. A nawet stworzyliśmy własne teksasy.

Potem byliśmy jednocześnie „drugą Japonią” i „środkowoeuropejskim tygrysem”, a wcześniej – „pawiem narodów i papugą” i jednocześnie „Chrystusem narodów”. Nie jest łatwo być Polakiem w tak często zmieniających się okolicznościach.

Nie tak dawno byliśmy też nieomal 52. stanem Ameryki – takim najdziwniejszym ze stanów, za to jednym z najbardziej amerykańskich. Staraliśmy się naśladować Stany (wszystkie jak leci) we wszystkim, a w szczególności chyba w tym, w czym same Stany naśladować siebie nie bardzo już chcą. Na pewno je naśladujemy, jeśli chodzi o postawy proepidemiczne (antyszczepionkowe), promocję ignorancji, niechęć do wiedzy. Nie napisaliśmy na naszych banknotach, że ufamy bogu (być może bóg nie ufa naszej walucie), za to w paszportach mamy oprócz ojczyzny wdrukowanych boga i honor – tak jakby ktoś własnego nie miał. Niestety, nowy amerykański prezydent nie kocha naszego rządu nawet w połowie tak, jak rząd (nasz) ukochał poprzedniego prezydenta (amerykańskiego).

Biskupi – a szczególnie jeden, choć wcale nie aż tak wyjątkowy – zalecają modlitwę i czuwanie nad Polską, nad szkołą i niedzielą wolną od pracy. Dostrzegają także zalążki prześladowania katolików, prawie takiego jak Żydów w międzywojennej Polsce. Też czasem dostrzegam dziwne rzeczy po winie, ale nie aż takie. Pewnie wina pijam inne.

Czuwanie, szczególnie nad granicą, rząd wdrożył w trybie pilnym. Nie mamy tam oficjalnego obozu, ale jakiś nieoficjalny – a nawet, o zgrozo, nielegalny – już nam się zalągł, chociaż informacje są sprzeczne: raz się okazuje, że zalągł się u nas, a raz, że jednak na Białorusi, choć od naszej strony. Z Berezą Kartuską sprawa była przynajmniej jasna: co prawda na Białorusi, ale na pewno po naszej stronie, tj. po stronie ówczesnego rządu.

Stan niepewności jest bardzo złym stanem i nie powinien wiecznie trwać. W trosce o obywateli (bo nasza władza troszczy się o nich nieustannie) postanowiono ten stan przerwać, wprowadzając stan nadzwyczajnie wyjątkowy, na początek na terenie przygranicznym, obejmującym 115 miejscowości na Podlasiu i 68 w województwie lubelskim. Razem 183.

Nie za dużo, nie za mało. Na tyle miejscowości starczy żołnierzy, pojazdów i… zasieków. Zasieki będą tylko z jednej strony. Rząd rozważy, czy mają one oddzielać „wyjątkowe” miejscowości od Białorusi czy od reszty kraju. Nie podano, czy wyjątkowo niebezpieczne dla kraju są osoby koczujące (nie wiadomo gdzie) czy też ci, którzy z determinacją chcą się do obozu dostać. Niewykluczone, że dla tych drugich rząd przygotuje specjalne, nadzwyczajne obozy.

Wniosek o wprowadzenie stanu wyjątkowego nasunął mi pewną hipotezę. Proszę wybaczyć, nie posiadam żadnych potwierdzających ją dowodów. Ale tak sobie myślę, że pojawienie się obozowiska spowodowane być mogło właśnie nagłą potrzebą wprowadzenia, początkowo na próbę, jakiegoś nadzwyczajnego… stanu. Rozwijając hipotezę, trudno oprzeć się wrażeniu, że obozowisko uchodźców nie powstałoby bez solidarnej współpracy pograniczników obu partnerskich (w tym akurat przypadku) krajów. Brzmi jak szalona teoria spiskowa? No cóż, w naszym szalonym, nadzwyczajnym stanie, tj. oczywiście kraju, rzeczywistość wydaje się szalona, a szaleństwo staje się rzeczywistością. Wielki mistrz Konstanty (IG) wiedział to dokładnie, a od jego czasów bynajmniej nie przybliżyliśmy się do prostego, realnego życia. Dziś nasze życie to sen wariata śniony nieprzytomnie. Serwus, madonna. Nie miej żalu.

A sejmik małopolski należy odwołać w referendum.


również na 
aristoskr.wordpress.com


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!