„Może tym razem zostanę bohaterem, ba – męczennikiem”. Felieton Marcina Nowaka (4)

"Może tym razem zostanę bohaterem, ba - męczennikiem". Felieton Marcina Nowaka (4)

W nawiązaniu do słów Jarosława Kaczyńskiego wypowiedzianych w wywiadzie dla „Gazety Polskiej Codziennie”: „Nie damy się terroryzować pieniędzmi” oraz: „będzie weto” w sprawie unijnego budżetu przypominają mi się słowa Lecha Kaczyńskiego, który mówił w 2007 roku: „Warto umierać za pierwiastek” i też groził, że Warszawa zablokuje szczyt UE.
Nie sposób tutaj nie nawiązać do katastrofy smoleńskiej w której zginęło 96 osób. Tu też zadziałał upór: nie będzie nam tu pogoda przeszkadzać w celebrowaniu naszej narodowej pamięci – lądujemy!
Skąd to przekonanie o własnej doskonałości i parcie na specyficznie rozumiane męczeństwo?

Druga kwestia, która uderza mnie w tym wywiadzie i obok której nie mogę przejść obojętnie to nieukrywane już przez prezesa porównanie Unii Europejskiej do Związku Radzieckiego, a Brukseli do Moskwy. Nie mogę zrozumieć, jak to się stało, że wykształcony i wydawać by się mogło inteligentny człowiek pochodzący z dobrej rodziny dokonuje tak niedorzecznego porównania. Moje zdziwienie jest tym większe, że pan Jarosław powołuje się na dziedzictwo walczącej z komuną „Solidarności”. Należy do pokolenia, które wydało wybitne jednostki, takie jak Lech Wałęsa, Marian Jurczyk, Jarosław Sienkiewicz, Zbigniew Kupisiewicz (sygnatariusze porozumień sierpniowych), Tadeusz Mazowiecki (pierwszy premier wolnej Rzeczpospolitej), Leszek Balcerowicz (minister finansów, który podjął się zadania urealnienia polskiej gospodarki). Pokolenia, które dokonało obalenia opresyjnego systemu komunistycznego. Czy nie powinien on, prędzej niż ktoś, kto nie znał tamtych czasów dostrzegać zasadniczych różnic pomiędzy przywoływanymi instytucjami a związkiem sowieckich republik?
Tymczasem on dostrzega podobieństwa tam, gdzie ich faktycznie nie ma, a nie dostrzega istotnych różnic dzielących te rzeczywistości.

Będąc urodzonym pod koniec epoki Gierka, jako kilkuletni chłopiec byłem świadkiem zamieszek stanu wojennego we Wrocławiu, godziny policyjnej w mojej rodzinnej miejscowości, nękania mojego Ojca, który jak wielu innych, prowadził prywatny zakład rzemieślniczy. W ośmioletniej jeszcze wtedy podstawówce musiałem chodzić na „dobrowolne” pochody pierwszomajowe, o Katyniu nie wolno było mówić a w telewizji publicznej można było usłyszeć jedyną słuszną narrację: wszystkiemu winien jest imperializm Zachodu, który podburza lud pracujący, a ten zakłada związek zawodowy „Solidarność” wymierzony w serce polskiej narodowej tożsamości i państwowej własności. W komunistycznej Polsce nie liczyła jednostka, a liczyła się masa społeczna.

Burzę się wewnętrznie! Jak ten człowiek śmie dokonywać takiego typu porównania!
Ignorancja, czy świadome działanie? Dziś o zasadach funkcjonowania europejskiej wspólnoty można się dowiedzieć z wielu źródeł (w dodatku w języku narodowym), a mającemu najmniejsze nawet doświadczenie epoki Związku Radzieckiego porównanie tych dwóch rzeczywistości nie powinno nastręczać trudności. Tymczasem wydaje się, że dla człowieka z Żoliborza i jego zwolenników stanowi to duży poznawczy problem.

JK: „Mamy do czynienia z próbą odebrania nam suwerenności” – przecież to jest oczywista nieprawda!
Nikt nie czyha na naszą suwerenność, nikt nie chce zająć naszej polskiej ziemi, nikt poza Amerykanami (i to jeszcze w ramach NATO) nie chce wprowadzić obcych wojsk do Polski, jak to było za czasów Związku Radzieckiego. Inną sprawą jest ujednolicanie narodowych przepisów w ramach współpracy europejskiej. Ursula von der Leyen w orędziu o stanie Unii dała konkretne przykłady odnoszące się m.in. do przepisów o służbie zdrowia. Powiedziała też zdanie, które zapadło mi w pamięci: „Jeżeli ktoś jest uznany za ojca w jednym europejskim kraju to powinien też być uznany za ojca w pozostałych europejskich krajach”. Potrzeba konkretnych zmian w przepisach krajowych, ażeby do tego doszło. To nie jest atak na suwerenność, wręcz przeciwnie to jest rozszerzenie suwerenności narodowej na całą europejską wspólnotę.

JK: „Instytucje Unii Europejskiej, jej przeróżni urzędnicy, jacyś politycy, których Polacy nigdy nigdzie nie wybierali, żądają od nas byśmy zweryfikowali całą naszą kulturę, odrzucili wszystko, co dla nas arcyważne, bo im się tak podoba”.

Instytucje europejskie i jej urzędnicy, konkretni politycy, których Polacy wybrali w wyborach do parlamentu europejskiego współpracują dla dobra całego europejskiego kontynentu, realizując strategię rozwoju europejskiego obszaru gospodarczego, dbając o dobro każdego Europejczyka.

Preambuła Karty Praw Podstawowych UE głosi: „Świadoma swego duchowo-religijnego i moralnego dziedzictwa, Unia jest zbudowana na niepodzielnych, powszechnych wartościach godności osoby ludzkiej, wolności, równości i solidarności; opiera się na zasadach demokracji i państwa prawnego.
Unia przyczynia się do ochrony i rozwoju tych wspólnych wartości, szanując przy tym różnorodność kultur i tradycji narodów Europy, jak również tożsamość narodową Państw Członkowskich.”

JK: „Powtórzę jeszcze raz – bo już to mówiłem – jesteśmy po dobrej stronie historii. To ci, którzy chcą nam odebrać suwerenność, narzucić jakieś swoje widzi mi się, są na drodze do upadku”.

Unia Europejska nikomu niczego nie narzuca. Ona stoi na straży wspólnie ustalonych i ratyfikowanych przez kraje członkowskie przepisów. Stwarza przestrzeń dialogu w poszukiwaniu dobrych rozwiązań w ramach europejskiej współpracy. W Unii Europejskiej rozmawia się, dyskutuje, szuka pozytywnych dla obywateli europejskich państw rozwiązań.
Polska jest w UE od 2004, a Polacy nie raz przekonali się o korzyściach z tego członkostwa płynących. To Polacy-Europejczycy stoją dziś po dobrej stronie historii. To oni wiedzą, że bycie w Unii Europejskiej to nie tylko przywileje i płynące z niej miliony euro, ale także obowiązki i odpowiedzialność za siebie nawzajem, to nowy wymiar Solidarności. Nie może być tak, że lider Zjednoczonej Prawicy narzuci swoje zacofanie całemu społeczeństwu. Kreuje on się bohaterem, który obali „opresyjny” wg jego rozumienia świata system – nie dokonał tego 40 lat temu ani 30 lat temu i nie dokona tego obecnie. O ile 40 czy 30 lat temu miał realną szansę, bo komunistyczny system miał się wówczas dobrze, o tyle obecnie jego walka to walka z wiatrakami.
To, że przywódca Zjednoczonej Prawicy jest na drodze do upadku to wszyscy doskonale wiemy, ale błagam niech nie ciągnie za sobą 38 milionowego narodu.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!