Uchodźca/migrant – szansa czy zagrożenie? Felieton Marcina Nowaka (52)

Felieton Marcina Nowaka

Wszyscy jesteśmy dziećmi jednego boga, którego każdy rozumie nieco inaczej. Wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami w wielkiej ludzkiej rodzinie. Jesteśmy szansą dla siebie nawzajem, a szansę tę wykorzystamy, jeżeli wyjdziemy z bańki informacyjnej, w jakiej zamknęli nas politycy tak z prawa, jak i z lewa, i jeżeli otworzymy się na siebie nawzajem. Czemu dominującą dziś emocją jest strach przed kimś, kogo tak naprawdę nie znamy?

Uchodźca, człowiek migrujący, jest przede wszystkim osobą – równie unikatową jak każdy z nas, osobą, która przeżywa jedyną w swoim rodzaju, niepowtarzalną historię życia. Tak jak każdy z nas, człowiek ten urodził się gdzieś, dorastał, chciał zostać architektem lub architektką, sędzią, specjalistą lub specjalistką od rynku finansowego, lekarzem lub lekarką, nauczycielem lub nauczycielką, fryzjerem lub fryzjerką, kucharzem lub kucharką, sprzedawcą, rolnikiem… Po prostu miał i wciąż ma marzenia. Migrujące dzieci też marzą, mają talenty, mocne strony, znają języki, których my nie znamy, widziały kraje i regiony, o których istnieniu nawet nie wiemy. Zdobyły jedyne w swoim rodzaju doświadczenie, którego nawet nie staramy się zrozumieć.

Czy ci ludzie są dla nas zagrożeniem czy szansą na zdobycie wiedzy, nauczenie się czegoś nowego i zintegrowanie tego z naszym wschodnioeuropejskim sposobem patrzenia na świat? Mogą wśród nich być przecież potencjalni partnerzy handlowi, dzięki którym polscy przedsiębiorcy nawiązaliby i rozwinęli wymianę handlową z innymi krajami. Mogą wśród nich być wybitni naukowcy, uzdolnieni artyści, osoby z ponadprzeciętną inteligencją.

My tymczasem ograniczamy się w myśleniu, wyolbrzymiając zagrożenie – temat dominujący w narracji obozu władzy – lub też wyolbrzymiając nasz zbawczy charakter (takie to chrześcijańskie: zbawiać innych). A przecież wystarczy na nich spojrzeć przez pryzmat ich człowieczeństwa. My i oni dzielimy to samo CZŁOWIECZEŃSTWO. Doświadczamy podobnych radości i smutków, mamy podobne, choć inaczej wyrażane marzenia. Dzieci szukają przyjaznego domu, w którym bezpiecznie będą mogły się bawić, rozwijać talenty i uczyć się nowego życia. Polki i Polacy mogą też wiele nauczyć się od nich, poszerzyć swoją wiedzę o świecie.

Wszyscy jesteśmy dziećmi jednego boga, którego każdy rozumie nieco inaczej. Wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami w wielkiej ludzkiej rodzinie. Jesteśmy szansą dla siebie nawzajem, a szansę tę wykorzystamy, jeżeli wyjdziemy z bańki informacyjnej, w jakiej zamknęli nas politycy tak z prawa, jak i z lewa, i jeżeli otworzymy się na siebie nawzajem. Czemu dominującą dziś emocją jest strach przed kimś, kogo tak naprawdę nie znamy ?

To nie jest tak, że Łukaszenka ponosi pełną odpowiedzialność za ten kryzys, a polskie władze mogą usprawiedliwiać zło, którego za zasłoną stanu wyjątkowego dokonują na wschodniej granicy. Sytuacja jest w połowie spowodowana przez Łukaszenkę, a w połowie przez co najmniej nieadekwatną reakcję polskiego rządu. Jeżeli takie działania mają stanowić jeden z fundamentów silnej, niepodległej i niezależnej Polski, to trzeba powiedzieć sobie jasno, że jest to wielkość zbudowana na ludzkiej krzywdzie.

Czy nie lepiej przyjąć uchodźców i rozlokowywać ich w przygotowanych na tę okazję ośrodkach? Czy nie lepiej otoczyć ich opieką, nauczyć języka, zaproponować kursy zawodowe, wydobywać z tych ludzi wszystko, co najlepsze, pomóc im rozwinąć ich mocne strony? Takie programy mogłyby być współfinansowane ze środków rządowych (przecież ciągle słyszymy, że Polska to bogaty kraj), ale też ze środków unijnych.

Czy nie lepiej zawrzeć z nimi umowę, zgodnie z którą przyjmujemy ich na kilka lat i w tym czasie wzajemnie uczymy się od siebie? Przez te lata będą się przygotowywać, by powrócić do kraju, z którego przybyli, i zanieść tam zdobytą wiedzę, a przy okazji budować więzi zawodowe i takie czysto ludzkie. Przez ten czas wiele może się zmienić w ich kraju i naszym.

Ich obecność na polskiej granicy właśnie teraz, niezależnie od przyczyn, dla których się tam znaleźli, może być szansą dla nas wszystkich – szansą nie tylko na to, by zachować się przyzwoicie i okazać człowieczeństwo, ale też by zyskać przyjaciół na całe życie.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!