Perspektywa. Felieton Adama Jaśkowa (92)

Perspektywa. Felieton Adama Jaśkowa (92)

Przyjęło się uważać, że dobrzy politycy potrafią dojrzeć koniec pierwszej kadencji, a mężowie stanu nawet koniec drugiej. Tyle że o dobrych polityków coraz trudniej, a mężów (i żon) stanu to nawet nie tyle, co na lekarstwo. Klasycznym przykładem jest polityka klimatyczna: zawarto kilka porozumień, ogłoszono wiele planów po to, by katastrofa klimatyczna była bliżej niż przed pierwszą diagnozą.

Wspieramy samorządy w realizacji marzeń mieszkańców. Piękna perspektywa. Zawarta w całokolumnowej reklamie, jaką w piątkowym wydaniu „Dziennika Polskiego” (5.08.2022) zamieścił wojewoda małopolski – niech imię jego zapadnie wam w pamięć – Łukasz Kmita.

To piękna ilustracja tematu przewodniego mojego tekstu o perspektywie (perspektywach?). Kiedyś perspektywa nie była ważna. Znali ją tylko budowniczowie, architekci i malarze (niektórzy). Większość ludzi obywała się bez perspektyw(y) i bez nadziei. Kiedyś ludzie żyli krócej, więc ich horyzonty były bliżej. Teraz sięgamy po horyzont zdarzeń, ale nasze horyzonty wyglądają, jakby nic się nie zmieniło. Większość ludzi jest zbyt zaharowana, by mieć czas na patrzenie po horyzont, a tym bardziej na myślenie, co za nim. Część mniej haruje, ale bywa skupiona na sobie, albo więcej haruje, lepiej zarabia i jest skupiona na sobie jeszcze bardziej.

Patrzenie za horyzont zostawiliśmy ekspertom i politykom, tyle że jedni są omylni, choć starają się jak najlepiej, a drudzy, nawet jeśli są uczciwi, to nie zawsze znajdują posłuch. Na ten przykład eksperci UE opracowali listę dwunastu substancji, które od pewnego już czasu zdominowały publiczną dyskusję o niedoborach surowców. Znalazły się na niej m.in. lit, kobalt i metale ziem rzadkich, ale także tytan, grafit oraz bardziej egzotyczne materiały, takie jak skand i wanad („Gazeta Wyborcza” za „Die Welt”). Z kolei według raportu Food & Fertilizer Export Restrictions Tracker opracowanego przez Międzynarodowy Instytut Badawczy Polityki Żywnościowej, dwadzieścia krajów na świecie zakazuje obecnie eksportu 30 produktów spożywczych, a kolejne sześć nałożyło poważne ograniczenia na eksport. Skutki są najbardziej odczuwalne w biedniejszych krajach Afryki i Bliskiego Wschodu, zazwyczaj uzależnionych od importu żywności (Forsal). Do tego należy dodać coraz bardziej powszechne i dokuczliwe problemy z brakiem wody.

Przyjęło się uważać, że dobrzy politycy potrafią dojrzeć koniec pierwszej kadencji, a mężowie stanu nawet koniec drugiej. Tyle że o dobrych polityków coraz trudniej, a mężów (i żon) stanu to nawet nie tyle, co na lekarstwo. Klasycznym przykładem jest polityka klimatyczna: zawarto kilka porozumień, ogłoszono wiele planów po to, by katastrofa klimatyczna była bliżej niż przed pierwszą diagnozą.

To na świecie. W naszej chacie z kraja nawet nie ma polityk, których można by nie realizować. W mediach zaczęły się znowu pojawiać materiały o braku wody w naszej największej rzece Wiśle. Już w zeszłym roku informowano o tym, że miejscami wysycha Noteć. W tym roku doszły problemy z wodą w Sanie, a Wisła w Warszawie sięga po kolana. Mało kto pamięta, że nasze zasoby wodne są na poziomie Egiptu. A Egipt dostaje wodę niejako zza granicy, ze źródeł i dopływów Nilu. My nie mamy Nilu. I niedługo nie będziemy mieli też swoich rzek. Ale przecież to nic nowego: deficyt wody w Polsce grozi nam co roku od lat. Im mniej śnieżne są zimy, tym większy niedobór wody latem.

Poprzednie rządy nie zajmowały się tym problemem. Co więcej, planowano rozwój hydroenergetyki, brakowało tylko hasła „Turbina w każdym strumieniu” (albo pięć). Potem PiS zaprezentowało program rozwoju transportu rzecznego. Trudno o bardziej absurdalną i anachroniczną koncepcję. W fantastycznych konceptach pociągi mogą rozwijać torowisko przed sobą i zwijać za sobą. Z rzekami pewnie byłoby trudniej.

Jeśli coś możemy uznać za polską specjalizację w III RP (a tym bardziej w IV lub „trzeciej i pół”), to uporczywy brak perspektywy. Trochę do rymu, lecz zupełnie nie do śmiechu. Tylko Unia zmusza nas, jako państwo, do szukania perspektyw poprzez swoje finansowe perspektywy i kolejne programy. Siłą euro lub ich braku. Owszem, PiS ogłaszało różne programy, których wspólną cechą było to, że były nierealne już w momencie ich ogłaszania lub nawet wcześniej. Trudno więc mówić, że miały jakieś perspektywy, skoro braki były nawet w założeniach.

Trzeba będzie czekać na kolejne rządy, aż jakieś perspektywy zobaczą – nie tylko dla siebie, ale i dla nas, obywateli zwykłych i przeciętnych. I trzeba jeszcze pamiętać, co mówił John Maynard Keynes: „W dłuższej perspektywie czasu wszyscy i tak będziemy martwi”. Nie wolno więc poświęcać dnia dzisiejszego nawet najlepszej perspektywie.

Miłych wakacji tym, którzy mają wakacje i perspektywy. Pozostałym przynajmniej perspektyw życzę.

również na aristoskr.wordpress.com


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!