Polityka historyczna i wina narodów. Felieton Fryderyka Zolla (93)

Polityka historyczna i wina narodów. Felieton Fryderyka Zolla (93)

Uroczystości rocznicowe związane z wyzwoleniem obozu Auschwitz, w tym dwa konkurencyjne wydarzenia w Oświęcimiu i w Yad Vashem, pokazują, że powoli zapominamy o wnioskach, jakie ludzkość powinna wyciągnąć z tej niewyobrażalnej zbrodni i nieszczęścia. Toczą się przedziwne narodowe dyskusje o roli poszczególnych narodów w tragedii II wojny światowej. Jest w tej polityce historycznej przemożna chęć udowodnienia, że jeden naród jest niewinny, a drugi winny. Przyjmujemy w ten sposób perspektywę, z której świat postrzegają nacjonalizm i nazizm. To państwa, a nie narody, ponoszą odpowiedzialność za zbrodnie popełnione na ich terytorium (co też oznacza, że państwa niesuwerenne takiej odpowiedzialności nie ponoszą). Ale tak naprawdę wniosek z tych straszliwych doświadczeń jest jeden. Ludzie w określonych warunkach są zdolni do zbrodni i do wielkich czynów. Zdolność ta nie jest cechą narodów, ale ludzkiej natury. Wina lub niewinność danego narodu są nacjonalistycznymi kategoriami, po które w tej dyskusji nie należy sięgać. To człowiek jako człowiek jest winny. To człowiek popełnia zbrodnie, racjonalizując je niekiedy narodową mitologią. Z upływem czasu tracimy ogólnoludzką perspektywę Auschwitz. Wchodzimy znowu w narracje, które prowadzą do wyzwolenia nacjonalistycznych potworów. Odpowiedzią na Auschwitz, odpowiedzią wspólnoty ludzkiej, powinna być nieustępliwa obrona praw człowieka, państwa prawa i demokracji, a także zwykły szacunek dla innych, oparty na niepodważalnej godności każdej osoby – najważniejszego źródła wszelkich praw, praw niezbywalnych.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!