Miś czy szpital? Felieton Macieja Nalepy (1)

Miś czy szpital? Felieton Macieja Nalepy (1)

„Wiesz, co robi ten szpital? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest szpital na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym szpitalem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie – mówimy – to jest nasze, przez nas wykonane, i to nie jest nasze ostatnie słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest szpital społeczny, w oparciu o państwowe instytucje”

Zawsze uważałem, że nie mam daru do pisania, dlatego zresztą nigdy się do pisania nie zabierałem. Dziś jednak przelała się czara goryczy, która zmobilizowała mnie do debiutu.

Listopad roku 2020. Po hucznych zapowiedziach premiera Morawieckiego i samozadowoleniu ministra Dworczyka otwarto pierwszy szpital tymczasowy, dumnie nazwany Szpitalem Narodowym (teraz przecież wszystko jest narodowe). Cel szczytny: rozwiązać kryzys związany z brakiem miejsc w szpitalach dla ciężko chorych i wymagających hospitalizacji pacjentów, głównie z powodu ciężkiego przebiegu choroby wywoływanej przez wirusa COVID-19.

Przeglądając dziś świeże informacje na forum lekarskim, natknąłem się na pewną dyskusję – jak się okazało, jedną z pierwszych relacji o funkcjonowaniu tego szpitala. Lekarze z całego kraju opisują tam swoje doświadczenia związane z Narodowym, choć może raczej są to żale zdezorientowanych pracowników, którym na papierze obiecano ułatwienie pracy, a zafundowano kolejny absurd. Szczególnie absurdalne wydają się kryteria przyjęcia do owego „szpitala”: pacjent ma samodzielnie jeść i chodzić do oddalonej toalety, nie wykazywać istotnych schorzeń dodatkowych ani – uwaga! – wysokiej gorączki (innymi słowy, jednego z podstawowych objawów choroby); nie może też wymagać intensywniejszej tlenoterapii (choć w „szpitalu” jest przygotowana do tego instalacja) i powinien uprzednio przejść diagnostykę obrazową. Rzecz w tym, że pacjenci spełniający te kryteria mogą w znakomitej większości być spokojnie leczeni w… domu. Nie potrzebują intensywnego leczenia koordynowanego przez zespół lekarzy, nie kwalifikują się ani do tlenoterapii, ani do respiratoroterapii. Właściwie przechodzą zakażenie bezobjawowo lub co najwyżej łagodnie, skoro nawet nie gorączkują.

„Oczko mu się odlepiło. Temu misiu”

Za kilkanaście milionów złotych pochodzących z naszych kieszeni zbudowano nie Szpital Narodowy, lecz Narodowe Izolatorium – sieć kilku tysięcy miejsc dla osób, które chorują łagodnie, tylko nie mają gdzie przejść kwarantanny. Stworzono nową wersję Barejowskiego Misia, w której nawet nie ma kardiomonitorów, informujących o tak oczywistych parametrach funkcjonalnych organizmu jak puls, saturacja i EKG. Czy zwiększono tym sposobem liczbę łóżek dla chorych wymagających intensywnego leczenia? Nie.

Rząd jednak ogłosi spektakularny sukces, TVP będzie uprawiać swoją propagandę (już widzę ten pasek w „Wiadomościach”: BRAWUROWE OSIĄGNIĘCIE RZĄDU, WIRUS POKONANY), a karetki będą nadal jeździć po kilkanaście godzin po całym kraju w poszukiwaniu wolnych miejsc dla pacjentów w ciężkim stanie. Wciąż będziemy słyszeć historie o ludziach umierających na noszach w drodze do przepełnionego szpitala. O ludziach, dla których miał powstać ten szpital, ale powstał dla podniesienia pasków sondażowych.

Rząd zaczyna się poważnie plątać. Wciąż nie ma żadnego pomysłu na walkę z pandemią. Codziennie dostarcza na to dowodów w postaci kolejnych wojen światopoglądowych i pisanych na kolanie na kilka godzin przed wejściem w życie błędnych rozporządzeń, przez które kolejne sektory gospodarki będą liczyć straty. Jakby tego było mało, władza posuwa się do niegodziwych działań: przenosi przymusowo personel medyczny z placówek, gdzie już go brakuje, do nowo powstających oddziałów i szpitali. Minister Niedzielski natomiast z rezydentów uczynił niemal niewolników, wybierając dla nich rękami wojewodów miejsca pracy, w których spędzą przynajmniej kilka lat życia. Tak, od niedawna to władza decyduje, gdzie lekarz będzie pracował!

Manipulowanie faktami, wprowadzanie bezprawnych, nieumocowanych w Konstytucji i ustawach nakazów i zakazów są na porządku dziennym. Bolesne jest to, że do tej legislacyjnej chałtury właściwie już przywykliśmy.

źródło: lekarze, którzy próbują kierować pacjentów do „Szpitala Narodowego” i uzyskują odmowę przyjęcia


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!