Mentalny naszyzm. Felieton Andrzeja Kowalczyka (2)

Mentalny naszyzm. Felieton Andrzeja Kowalczyka (2)

To były trudne tygodnie dla dzielnego taty. Najpierw nie wybrano go na posła. Później przegrał proces sądowy o alimenty, które jednak będzie musiał wypłacać matce swoich dzieci. W dodatku wyrok wydała sędzia kobieta, co trudno uznać za przypadek. Tego było już za wiele. Chwilę się wahał. Przecież na portalu dzielnytata.pl sam głosi, że sądy to największa mafia w Polsce, a alimenty to wyzysk mężczyzn przez kobiety. Propaguje też ideę obywatelskiego zatrzymywania sędziów na gorącym uczynku popełnienia przestępstwa. Czy nie powinien wziąć sprawy w swoje ręce? Jednak nie. Tym razem zwyciężył chłodny intelekt – ten sam, który umożliwił mu karierę polityczną w Konfederacji łączącej przeciwników systemu powszechnej poprawności. Tego znienawidzonego systemu, który zmusza ludzi do przytakiwania, że ziemia jest okrągła, że szczepionki chronią przed chorobami, a nawet… że kobiety mają równe prawa. Co prawda, rządzący PiS próbuje coś z tymi bredniami zrobić, ale na razie brak mu odwagi. Na szczęście koledzy dostali się do Sejmu i pomogą. Dzielny tato postanowił zatem działać w białych rękawiczkach. Chwyta telefon, dzwoni do komisariatu policji i mówi prawdę, najczystszą prawdę swych przekonań o tym, że właśnie padł ofiarą przestępstwa. Od razu czuje, że ktoś go w końcu rozumie. Wkrótce budynek sądu nawiedzają uzbrojeni policjanci, żądając od sędzi okazania dokumentów tożsamości. Kroczą naprzód, nie dbając o kompetencje policji sądowej, o zakaz wnoszenia broni do budynku ani nawet o to, że trwa już kolejna rozprawa. Są jak dzielni rycerze nowego porządku. Oto kończy się imposybilizm! Oto upada dyktat jajogłowych wykształciuchów! Satysfakcja nie jest wprawdzie pełna, bo policjanci nie wyprowadzili sędzi w kajdankach, ale tej mentalnej rewolucji nie da się już powstrzymać. Każdy sędzia w tym kraju musi mieć świadomość, że nie może ot tak sobie orzekać. Powinien zacząć uwzględniać słuszne oczekiwania co do treści wyroku. Dzielnemu tacie podoba się ten nowy porządek, w którym już się nie ględzi o państwie prawa jako „wspólnym dobru wszystkich obywateli”, ale każdy widzi, że państwo jest „nasze”. Zastanawia się, jak nazwać tę rzeczywistość, w której „nasi rządzą naszym państwem po naszemu”. Może „naszyzm”?

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!