Prawie wszystkie grzechy Unii. Felieton Adama Jaśkowa (238)

Prawie wszystkie grzechy Unii. Felieton Adama Jaśkowa (238)

Polska jest największym krajem UE, w którym do dziś nie wprowadzono wspólnej waluty, a w dodatku nawet nie ustalono wstępnej daty jej wprowadzenia. To wszystko odbija się na opinii publicznej. Polacy ze społeczeństwa najbardziej prounijnego stają się coraz bardziej sceptyczni wobec UE.

Unia Europejska, o czym nie pamiętamy, miała być przede wszystkim wspólnym projektem gospodarczym. Jej poprzedniczka, czyli EWG – Europejska Wspólnota Gospodarcza – taką wspólnotą jeszcze nie była. Powołano ją do życia na mocy Traktatów Rzymskich, do których napisania i podpisania przez państwa europejskie doprowadził założony przez Jeana Monneta (prawdziwego ojca europejskiego federalizmu) ruch Action Committee for the United States of Europe. Wspólna polityka gospodarcza miała niwelować różnice ekonomiczne pomiędzy krajami i regionami. W kolejnych traktatach coraz większe znaczenie odgrywała polityka, a gospodarka schodziła na dalszy plan.

Dzisiejsza Unia sprawia wrażenie nieco oderwanej od rzeczywistości. Mniejszą wagę przykłada do niwelowania różnic rozwojowych, większą do ratowania ludzkości przed nią samą oraz do niwelowania różnic kulturowych. Z projektu modernizacyjnego stała się projektem nierozwojowym i niesprawnym. Oczywiście, sprawność i decyzyjność takiego federalistycznego tworu zawsze są problemem, zwłaszcza jeśli nie dysponuje się ani naciskiem ekonomicznym, ani militarnym. Ostatnie kłopoty z krajami takimi jak Polska, Węgry, Słowacja czy Bułgaria przyczyniły się jednak do przygotowania mechanizmów prawnej i ekonomicznej presji pozwalających na dyscyplinowanie krajów – rzecz jasna, tych mniejszych i słabszych.

Polityka zielonego ładu stała obciążeniem dla Unii nie tylko dlatego, że żaden inny kraj „zielonym ładem” i zagrożeniami dla klimatu w ogóle się nie zajmuje, ale przede wszystkim dlatego, że przynajmniej oficjalnie stawiano tu sobie za cel zapobieżenie katastrofie klimatycznej. Jak jednak raczej wiadomo już od pewnego czasu, tych zmian nie uda się zahamować, tym bardziej że mają charakter globalny.

Europa powinna więc zmienić paradygmat na działania przystosowawcze, na przetrwanie i ograniczenie strat. Zamiast się domagać, by inni się dopasowali, dopasować własne działania do możliwości.

Inną sprawą jest ocena wkładu Polski w działania Unii Europejskiej. Trzeba powiedzieć, że jest on w zasadzie zerowy. Polscy politycy co najwyżej opóźniali unijne zmiany, które oceniali jako niekorzystne – niekorzystne niekoniecznie nawet dla Polski, ale w ich mniemaniu dla nich samych.

Dziś Europa kojarzy nam się z bezpieczeństwem, pewnie z powodu nagłaśniania wydatków zbrojeniowych, jednak Europa nie ma wspólnej polityki obronnej, koncepcji strategicznej, uzgodnionych polityk zbrojeniowych. Europejskie koncerny zbrojeniowe, choć w większości kontrolowane przez rządy krajowe, niezbyt chętnie ze sobą współpracują. Zresztą, same rządy też mało czasu poświęcają na ustalanie zasad współdziałania w kwestiach produkcji i zakupów sprzętu wojskowego. W to wszystko Amerykanie wciskają swoje trzy grosze zbrojeniowe, za które każą sobie słono płacić. A w razie realnego konfliktu może się okazać, że do ich sprzętu nagle nie ma części, amunicji ani możliwości naprawy.

Europa musi podjąć wysiłek reform. Musi się nauczyć traktować inne mocarstwa jak rywali, z którymi oczywiście może współpracować, ale z zachowaniem dużej ostrożności i rezerwy. W tej sferze Polska akurat była uważana za kraj, który realizuje wszelkie prośby Amerykanów, niechętnie odnosząc się do współpracy z Europą. W zasadzie we wszystkich dziedzinach polityki kolejne rządy wybierały opcję amerykańską.

Polska jest największym krajem UE, w którym do dziś nie wprowadzono wspólnej waluty, a w dodatku nawet nie ustalono wstępnej daty jej wprowadzenia. To wszystko odbija się na opinii publicznej. Polacy ze społeczeństwa najbardziej prounijnego stają się coraz bardziej sceptyczni wobec UE. Więcej zwolenników wyjścia z Unii niż w Polsce (25%) jest tylko we Francji. To oczywiste konsekwencje takich, a nie innych polityk prowadzonych przez rządy tych krajów.

Również na aristoskr.wordpress.com


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!