A w zasadzie to płacz, lament i zgrzytanie zębów, bo kończy się rok i nad społeczeństwem zawisły progi, a właściwie jeden wielki, ogromny próg. Zmrożony, śliski, wysoki i groźny. Nawet bohater anegdoty o schodach, Wieniawa Długoszowski, stanąłby przed nim bezradny, na koniu czy bez.
Nasz system podatkowy wygląda tak, jakby go projektowali i korygowali ci, których kiedyś nie wpuszczano do Media Markt. Dodatkowo nasza klasa polityczna wydaje się charakteryzować bardzo dużą świadomością klasową, tak że Karol Marks byłby zachwycony. Choć oczywiście samego Marksa ludzie ci uznają za wroga ideologicznego i ekonomicznego heretyka. Tak samo zresztą, jak Keynesa i Galbraitha, że o Oskarze Langu nie wspomnę.
Ostatnio Sejmowi nie dało się obalić weta prezydenta do ustawy o regulacji rynku kryptowalut. Ciekawe, ilu posłów posiada zasoby w kryptowalutach. Ciekawe, czy jego wysokość prezydent ma jakieś takie zasoby wzorem swojego idola z USA? Na tajnym posiedzeniu Sejmu premier ostrzegał przed kryptowalutami, a powinien to zrobić jawnie.
Ale wracajmy do schodów czy też progu. Już w 1992 roku stawki podatkowe (od osób fizycznych) wyróżniały się na tle krajów europejskich nisko ustanowionymi progami, bardzo do siebie zbliżonymi. A przypominam, że wynosiły one wtedy 20, 30 i 40%. Przeciętnie w krajach UE jest od pięciu do sześciu progów. Wyłamały się z tego nowe kraje z podatkiem liniowym i jedną stawką. Podatek liniowy wprowadzono też w Polsce i jest on obowiązujący dla jednoosobowych działalności gospodarczych, nawet jeśli nie są realnymi działalnościami gospodarczymi, jak na przykład osoby zarządzające firmami. Czyli wiadomo, czyj interes klasowy został zrealizowany. Od dawna się mówi, że podatki w Polsce mają charakter degresywny, czyli obciążenia podatkowe realnie maleją wraz ze wzrostem dochodów. No, przecież o taką Polskę wszyscy walczyli, czyż nie?
Średni udział podatków w PKB w krajach UE to 40%. Powyżej średniej lokują się oczywiście kraje skandynawskie, ale też Francja (45,6%), Belgia (44,8%) i – o dziwo – Luksemburg (41,9%). Leciutko ponad progiem są jeszcze Niemcy i Włochy (dane za rok podatkowy 2023), a leciutko poniżej Niderlandy, powszechnie uważane za raj podatkowy głównie dla firm , więc przychodów podatkowych dostarczają tam osoby fizyczne. Liderem od dołu tabeli jest Irlandia, hojnie dotująca Google i inne amerykańskie koncerny, a nieco wyżej są kraje Europy Wschodniej, którym nieznacznie przewodzi Polska, ale w tym pozytywnym akurat znaczeniu. U nas udział podatków w PKB wynosił 36% i odrobinę wyprzedzaliśmy Słowację, Węgry Czechy i Estonię, nieco już bardziej Litwę (32,4%) , Bułgarię (29,9%), Rumunię (27,3%) i Maltę (27,1%). Trzeba jednak pamiętać, że gros polskich wpływów podatkowych to wpływy z VAT i akcyzy, a najmniejszą cześć stanowią wpływy z podatków od osób fizycznych.
Większość ekspertów podatkowych krajowych i zagranicznych uważa, że zmiany podatkowe są konieczne – również po to, by wzrosły przychody budżetowe. Część ekspertów zagranicznych uważa, że należy się skupiać na zwiększaniu przychodów z PIT, a reaguje niechętnie – co poniekąd rozumiem – na zwiększanie obciążeń firm zagranicznych. Takim dodatkowym obciążeniem będzie podatek bankowy, który dotknie również firmy z zagranicy, bo choć największe banki w Polsce akurat zależą od Skarbu Państwa, to na rynku bankowym dominują już podmioty zagraniczne.
Podatek od BIG TECHÓW chyba raczej się nie zmaterializuje, zadba o to ambasador USA w Polsce. Podatki cyfrowe mają Wielka Brytania, Włochy, Francja, Hiszpania, Austria, Węgry, a także Japonia i Kanada. Komisja Europejska przestraszyła się Trumpa i plany unijnego podatku odłożyła na bok. Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski zarzeka się, że wprowadzi ten podatek, ale – jak już wspomniałem – decydujące zdanie w tej sprawie ma ambasador USA. Powinniśmy pamiętać z historii, że w Polsce często dużą rolę odgrywają ambasady tego czy innego kraju.
Może rząd powinien skupić się na reformie podatku PIT? Można by też zacząć od projektu Lewicy: wprowadzenia powszechnej daniny zdrowotnej zarówno od osób fizycznych, jak i prawnych. Jednym z celów zmiany ma być zwiększenie środków będących w dyspozycji NFZ.
To dobry początek, ale zmian wymaga cały system podatkowy. Zamrożenie progów podatkowych w tym roku spowoduje znaczący wzrost wpływów z PIT w roku przyszłym. Wejście w drugi próg podatkowy grozi wszystkim, którzy uzyskują przychody dobijające do 10000 złotych podstawy opodatkowania miesięcznie, a gwarantują go już wszystkie dodatkowe przychody, premie i dodatki gwarantują. Dla osób trwale osiągających wysokie dochody nic się w przyszłym roku nie zmieni. Wzrost obciążeń podatkowych dotknie jedynie aspirujących do klasy średniej bez względu na ich polityczne preferencje. Tak odczują ignorancję polityczną i podatkową klasy rządzącej, wzmocnioną troską o jej własny interes ekonomiczny i klasowy.
Idealne rozwiązanie to zmiana systemowa PIT na system wieloprogowy z małymi skokami stawek waloryzowanymi corocznie o stopę wzrostu kosztów utrzymania. Czyli sprawiedliwe podatki. Czy byłoby to trudne i skomplikowane? Wcale, wszystko dziś za podatnika robi już elektroniczny system e-Podatki lub biura rachunkowe. Oczywiście, system powinien był uzupełniony o podatki majątkowe, jak to jest w cywilizowanych podatkowo krajach. Nam do takiej cywilizacji bardzo daleko.
Również na aristoskr.wordpress.com
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.