Słów kilka o zdrowiu i higienie. Felieton Anny Marii Rizzo (13)

Słów kilka o zdrowiu i higienie. Felieton Anny Marii Rizzo (13)

Polacy lubią być najlepsi. Lubią pokazywać, że są wzorem moralności i religijności na tle pozostałych krajów Europy. To w Polsce jednak mamy najwyższy wskaźnik umieralności na raka szyjki macicy, mieliśmy też w latach 2015–2020 osiemnastoprocentowy wzrost liczby zachorowań na raka prostaty, którego śmiertelność w pozostałych krajach europejskich spada.

Czy winne są tu kolejki do badań finansowanych przez NFZ? Zła edukacja medyczna? Nie, nie tylko, są też powody dużo bardziej trywialne. Polacy nie chcą się badać, szczególnie jeśli chodzi o choroby, które są uważane za wstydliwe albo wiążą się z niekomfortową wizytą u proktologa. Czemu o tym piszę? Piszę, owszem, żeby zachęcić czytelników do badania, ale też żeby podkreślić horrendalny stan wiedzy na temat niektórych chorób czy badań w Polsce. Nie stosujemy profilaktyki, bo po co, skoro nic nam nie dolega. A wczesne wykrycie większości chorób znacząco zmniejsza ryzyko śmierci. To fakt.

Dzisiaj, kiedy rząd robi coś dobrego, a mianowicie wprowadza do szkół edukację zdrowotną, Polacy protestują. Protestują ze względu na co? Seksualizację? Takie traktowanie dbałości o zdrowie rozrodcze – bo tylko taka tematyka z tego zakresu jest w szkolnym programie – wydaje się grzechem przeciwko zdrowiu i życiu bliźniego. Część narodu i Kościół popełniają jednak ten grzech publicznie.

Już w czasach przedwojennych publikowano poradniki na temat wychowania zdrowotnego i higieny dzieci i młodzieży – poradniki dla rodziców, ale należy zauważyć, że dzieci nie miały wtedy dostępu do tak kompleksowej edukacji jak obecnie. Trudno też wymagać, żeby rodzice przekazywali dzieciom wiedzę o zdrowiu, skoro sami często jej nie posiadają. Doskonałym tego przykładem jest poseł Andrzej Kosztowniak, który nie ma pojęcia o podstawowych czynnościach ciała nie tylko kobiecego, ale i męskiego.

Nie mam wątpliwości, że protesty opozycji przeciwko wprowadzeniu edukacji zdrowotnej do szkół nie wynikają z wysublimowanej znajomości zasad wychowywania młodzieży, ale jedynie z chęci wykorzystania chwytliwych haseł do budzenia skrajnych emocji. Ministerstwo Edukacji popełniło błąd, rezygnując z uczynienia tego przedmiotu obowiązkowym.

Stygmatyzacja wizyt u specjalistów takich jak ginekolog, bo mogą rzekomo prowadzić do rozwiązłości, jest nie tyle ignorancją, ile po prostu krzywdzeniem ludzi. Właśnie brak wiedzy wydaje się jednym z głównych czynników późnego diagnozowania wielu chorób. Może więc tym razem Polak mógłby być mądry przed szkodą?

Bibliografia:

[1] Nawrot-Borowska, Monika, and Agnieszka Małek, „Wychowanie zdrowotne i higiena dzieci i młodzieży w świetle poradników dla rodziców z lat 1850–1970 – zarys problematyk”, „Przegląd Pedagogiczny” 2 (2015): 85–124.

[2] „Rak prostaty: Polska jedynym krajem Unii, w którym nastąpił wzrost śmiertelności [RAPORT]” [https://pulsmedycyny.pl/medycyna/onkologia/rak-prostaty-polska-jedynym-krajem-unii-w-ktorym-nastapil-wzrost-smiertelnosci-raport/] [3] „Wiek kobiety a ryzyko zachorowania na raka szyjki macicy” (Centrum Chirurgii Robotycznej) [https://zabiegidavinci.pl/blog/wiek-kobiety-a-ryzyko-zachorowania-na-raka-szyjki-macicy/]

[4] J.M., „Prawie połowa kobiet z diagnozą raka szyjki macicy umiera. Zmiany w badaniach przesiewowych mogłyby pomóc” [https://www.onkonet.pl/n_n_rakszyjkimacicy_badania_przesiewowe.php]


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

 

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!