Nie wolno się bać, strach zabija duszę. Felieton Elżbiety Talar (5)

Nie wolno się bać, strach zabija duszę. Felieton Elżbiety Talar (5)

Muszę podzielić się z Wami bardzo osobistym przeżyciem, którego nikomu nie życzę. Nie chodzi mi jednak o wywołanie współczucia, ale o to, aby pomyśleć, jak powinno działać społeczeństwo obywatelskie w obliczu zagrożeń.

Wieczorem 30 kwietnia spacerowałam z psem w okolicy parkingu jednego z dyskontów, przed długim weekendem pełnego samochodów i klientów. Zobaczyłam nagle, jak dwóch mężczyzn, mających w rękach jakieś narzędzia, goni jednego, wyraźnie z zamiarem pobicia. Jestem dość wyczulona na objawy agresji i zawsze gotowa stanąć w obronie atakowanego. Nie wiem, skąd mi się to bierze. Może stąd, że wychowałam się na Bałutach, a tam strach jest złym doradcą. Wyjęłam telefon i zaczęłam nagrywać zdarzenie. Jeden z napastników to zauważył i zawołał do drugiego:

– Patrz, ona cię nagrywa!

Ten drugi przyskoczył do mnie, wyrwał mi z ręki telefon, cisnął nim o ziemię, a potem podniósł go i wrzucił do przepływającej obok rzeczki. Potem złapał mnie za szyję i przyduszał, krzycząc:

– Zajebię cię, suko! I po co ci był ten telefon?

Uderzył mnie pięścią w twarz. Moja reakcja zapewne go zaskoczyła, bo przyciągnęłam go do siebie i zapytałam:

– Człowieku! Dlaczego jesteś taki?

Jeszcze wiele razy powtórzyłam to pytanie. Mężczyzna, który był także ofiarą napaści i w którego obronie nagrywałam przebieg zajścia, powiedział:

– Kobietę będziesz bił?

Obaj napastnicy się wtedy wycofali. Wołałam jeszcze za nimi:

– Człowieku! Dlaczego jesteś taki?

Policja przyjechała po kwadransie. Sprawa jest w toku. Skończyło się na kilku zadrapaniach, siniakach i utracie telefonu o sporej wartości.

Przypominam, że parking był pełen ludzi, a napastnicy czuli się zupełnie bezkarni. To było dla mnie niepojęte. Przecież wystarczyło, żeby kilka osób zainteresowało się zdarzeniem i też zaczęło robić zdjęcia albo żeby podeszło paru mężczyzn i zapytało, co się dzieje.
Czy nie tak właśnie zrodził się faszyzm? Czy to nie strach przed takim zagrożeniem pozwalał działać mafii? Czy nie o tym właśnie mówił Władysław Bartoszewski, opowiadając o swoich przeżyciach w obozie? Czy nie dlatego papież wypowiedział słowa „Nie lękajcie się”?

Nie powinniśmy nazywać tego zjawiska znieczulicą. Sądzę, że jest to po prostu tchórzostwo. Strach, który paraliżuje tłum, to najgorsza z możliwych sytuacji. To strach jest podstawą dyktatur. W ogromnej większości ostatnio zachowujemy się jak owce idące na rzeź. To ten strach i wygodnictwo pozwalają umierać nastolatkom przed sklepami pełnymi ludzi.

Zróbmy coś z tym! Obudźmy w społeczeństwie chęć i odwagę do samoobrony, bo choć chwilowo udało nam się odsunąć zagrożenie wewnętrzne, to wpływy Kremla wciąż się nasilają i nie wiadomo, czy jedność i spontaniczna solidarność nie będzie nam wkrótce potrzebna.

PS Nadal się nie boję. Napastnicy to też tylko ludzie.


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!