Muszę podzielić się z Wami bardzo osobistym przeżyciem, którego nikomu nie życzę. Nie chodzi mi jednak o wywołanie współczucia, ale o to, aby pomyśleć, jak powinno działać społeczeństwo obywatelskie w obliczu zagrożeń.
Wieczorem 30 kwietnia spacerowałam z psem w okolicy parkingu jednego z dyskontów, przed długim weekendem pełnego samochodów i klientów. Zobaczyłam nagle, jak dwóch mężczyzn, mających w rękach jakieś narzędzia, goni jednego, wyraźnie z zamiarem pobicia. Jestem dość wyczulona na objawy agresji i zawsze gotowa stanąć w obronie atakowanego. Nie wiem, skąd mi się to bierze. Może stąd, że wychowałam się na Bałutach, a tam strach jest złym doradcą. Wyjęłam telefon i zaczęłam nagrywać zdarzenie. Jeden z napastników to zauważył i zawołał do drugiego:
– Patrz, ona cię nagrywa!
Ten drugi przyskoczył do mnie, wyrwał mi z ręki telefon, cisnął nim o ziemię, a potem podniósł go i wrzucił do przepływającej obok rzeczki. Potem złapał mnie za szyję i przyduszał, krzycząc:
– Zajebię cię, suko! I po co ci był ten telefon?
Uderzył mnie pięścią w twarz. Moja reakcja zapewne go zaskoczyła, bo przyciągnęłam go do siebie i zapytałam:
– Człowieku! Dlaczego jesteś taki?
Jeszcze wiele razy powtórzyłam to pytanie. Mężczyzna, który był także ofiarą napaści i w którego obronie nagrywałam przebieg zajścia, powiedział:
– Kobietę będziesz bił?
Obaj napastnicy się wtedy wycofali. Wołałam jeszcze za nimi:
– Człowieku! Dlaczego jesteś taki?
Policja przyjechała po kwadransie. Sprawa jest w toku. Skończyło się na kilku zadrapaniach, siniakach i utracie telefonu o sporej wartości.
Przypominam, że parking był pełen ludzi, a napastnicy czuli się zupełnie bezkarni. To było dla mnie niepojęte. Przecież wystarczyło, żeby kilka osób zainteresowało się zdarzeniem i też zaczęło robić zdjęcia albo żeby podeszło paru mężczyzn i zapytało, co się dzieje.
Czy nie tak właśnie zrodził się faszyzm? Czy to nie strach przed takim zagrożeniem pozwalał działać mafii? Czy nie o tym właśnie mówił Władysław Bartoszewski, opowiadając o swoich przeżyciach w obozie? Czy nie dlatego papież wypowiedział słowa „Nie lękajcie się”?
Nie powinniśmy nazywać tego zjawiska znieczulicą. Sądzę, że jest to po prostu tchórzostwo. Strach, który paraliżuje tłum, to najgorsza z możliwych sytuacji. To strach jest podstawą dyktatur. W ogromnej większości ostatnio zachowujemy się jak owce idące na rzeź. To ten strach i wygodnictwo pozwalają umierać nastolatkom przed sklepami pełnymi ludzi.
Zróbmy coś z tym! Obudźmy w społeczeństwie chęć i odwagę do samoobrony, bo choć chwilowo udało nam się odsunąć zagrożenie wewnętrzne, to wpływy Kremla wciąż się nasilają i nie wiadomo, czy jedność i spontaniczna solidarność nie będzie nam wkrótce potrzebna.
PS Nadal się nie boję. Napastnicy to też tylko ludzie.
Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.