Jeśli dekalog Kaczyńskiego kojarzy wam się z innym dekalogiem, to o takie skojarzenia właśnie chodziło Kaczyńskiemu. Jak powiedziano w Piśmie, Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, ale wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Po ich owocach poznacie ich. (Ewangelia św. Mateusza, 7.15). Tak jakby w ogóle byli jacyś prawdziwi.
Jarosław Kaczyński, nasz mesjasz narodowy, postanowił przekazać nam swój dekalog – lekko może upolityczniony, ale za to przystosowany na nowe czasy, epokę Trumpa. Naszą Polską epokę, na naszą miarę. Choć może kolejność nieco zamieszana – pewnie dlatego, że prezesowi szwankuje pamięć.
Pierwsze przykazanie powinno brzmieć: Tak dla sojuszu z USA, a nie dopiero jako trzecie. Wyznanie wiary w MAGA powinno być na początku, i to nie ulega dla mnie wątpliwości. Doradcy marketingowi prezesa nie dopilnowali sprawy. No chyba, że prezes jest już na etapie wkurzonego Trumpa i nie toleruje żadnego sprzeciwu. Wyjaśnienie, że polska armia powinna być podporządkowana interesom USA (czytaj Trumpa), to więcej niż głupota. A biorąc pod uwagę, że Trump za nic sobie ma zarówno Unię, jak i Polskę, to prawie zdrada.
Na drugim miejscu, oczywiście, Nie dla koalicji z Tuskiem ani żadnej innej, na którą prezes nie wyrazi zgody. Choć może być coś na rzeczy w tym, że Kaczyński pisał swój dekalog dla zrzeszenia niezależnych Konfederacji, dla których tak naprawdę nie ma znaczenia z kim zawrą koalicję, by rządzić – czy z niemieckim Tuskiem, czy z rosyjskim Czarnkiem.
Dlatego Mentzen twierdzi, że nie podpisze dekalogu Kaczyńskiego. Nie dlatego, że mu się nie podoba, bo w zasadzie to jakby dekalog Mentzena i Bosaka. Nie podpisze, na razie, bo to dekalog Kaczyńskiego. Zresztą Mojżeszowi też za pierwszym razem się nie udało z tablicami.
Na trzecim miejscu Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy brzmi ładnie, choć przecież nie o Polaków chodzi i nie o Polskę, tylko o władzę. Owszem nad Polakami i nad Polską.
Czwarte powinno być Nie dla centralizacji w ramach Unii Europejskiej, bo Polska jest nasza matką. Choć w rzeczywistości chodzi o to, by nikt nie patrzył na ręce rządzącym, nie czepiał się tego, co robią. Chodzi o to, by rządzący odpowiadali przed bogiem i historią. Czyli przed nikim.
Piąte to oczywiście Nie dla nielegalnej imigracji, Tak dla deportacji. To władza ma decydować komu (i za ile) dać wizę i kogo deportować. Tak jak to robi administracja Trumpa: deportować tego, kogo uda się złapać. I nie ważne gdzie. Najlepiej tak, żeby ślad zaginął.
Szóste miejsce powinno przypaść deklaracji Nie dla ideologii w edukacji. To znaczy dla wszystkich innych ideologii poza naszą. Ich albo jego – Czarnka i Nawrockiego. Choć w sumie wystarczyło krótkie Nie dla edukacji.
Na siódmym miejscu Nie dla Euro w Polsce, Tak dla suwerenności i wolności. To w istocie rozwiniecie czwartego przykazania. Chodzi o suwerenność w defraudacjach, bezkarność sprzeniewierzeń.
Ósme – nie mów fałszywego świadectwa… a nie, przepraszam, Nie dla współpracy z putinowską Rosją. Naprawdę urocze, biorąc pod uwagę ile interesów Rosji PiS realizował. I pewnie znów chciałby. I to w większości przypadków nawet nieodpłatnie. Ale to ósme i tak blednie wobec obłudy dziesiątego – które moim zdaniem powinno awansować na dziewiąte – Mieszkanie prawem, nie towarem. Ukradzione bezczelnie lewicy, oczywiście bez najmniejszego zamiaru realizacji. Programy „mieszkaniowe” Zjednoczonej Prawicy służyły wyłącznie napychaniu pieniędzy bankom i deweloperom. Rządy ZP „utowarowiły” mieszkania najbardziej ze wszystkich rządów, choć łatwo nie było.