Równość dla równych. Felieton Marii Mysonianki (36)

Równość dla równych. Felieton Marii Mysonianki (36)

Równość jest dla równych – zgodnie z przyjętym kryterium. Jeśli za takie kryterium uznamy przynależność, nie powinno nas dziwić, że dziewczynki mają być ładne, a hotele otwarte dla określonej grupy.

Dziewczynki powinny być ładne. Jest to sprawa na tyle istotna, że sam minister edukacji i nauki, prof. Przemysław Czarnek, pochylił się nad problemem otyłości wśród dziewczynek. Trzeba mu oddać sprawiedliwość: własną nadwagą też obiecał się zająć. Można dyskutować na temat body positive i tym podobnych, ale w zdrowym ciele zdrowy duch i o ciało należy dbać, co nie umknęło uwadze ministra. Szkoda, że najwyraźniej nie o zdrowie, ale o wygląd tu idzie… Kobieta ma się podobać, a jeśli się nie podoba, to ma się zmienić. Podobać ma się mężczyźnie, bo komuż by innemu? A że nie wszystkie panie z racji czysto biologicznej wyglądają jak obecny wzorzec kulturowy, no to taka, co kryteriów nie spełnia i bliżej jej do selera niż do wysmukłej pietruszki, powinna się poddać należytej tresurze. O chłopcach mowy nie było. Tylko kobieta wyglądająca właściwie jest równa innym kobietom! Równa innym kobietom – i w równości właśnie rzecz. Równość, co wiedział już pradziad Arystoteles, należy się równym. Co więcej, jest kilka rodzajów równości, a rozróżnia się je za pomocą odmiennych kryteriów. Kryteria pozwalają sprawdzić, czy w ramach danej równości konkretny człowiek jest równy innym, a rozstrzygają tu na przykład nasze osiągnięcia, przewinienia lub przynależność. Od odpowiedniego gremium zależy, kto i według jakiego kryterium zostanie uznany za zasługującego na takie czy inne traktowanie. W demokratycznym państwie – tak dla przypomnienia – to suweren wybiera gremia decyzyjne i stosownie do jego wyboru kształtowana jest później rzeczywistość. Istnieje też kryterium egalitarne, według którego każdemu należy się tyle samo i każdy ma być traktowany identycznie, ale mimo że jest to sedno porządku demokratycznego, takie postawienie sprawy wydaje się mocno kontrowersyjne i zdewaluowane, zwłaszcza w cichym zakątku Europy nad Wisłą. Powtórzmy (podobnie jak miał w zwyczaju Mały Książę, gdy chciał zapamiętać myśl ważną): obecnie wyznacza się i mierzy równość za pomocą odpowiednich kryteriów. Kobieta mężczyzną nie jest – to fakt biologiczny. Trzeba zatem zastosować inne kryteria. I tak w XXI wieku w państwie środkowej Europy minister edukacji i nauki zaleca paniom w trosce o ich przyszłość, by już w wieku dziewczęcym zadbały o swój wygląd. Drogie panie, proszę wziąć słowa ministra na poważnie! Pewna pani profesor prawa już zareagowała w sposób właściwy i udała się do luksusowego spa, o czym lud prosty, acz czytający, dowiedział się z mediów, ponieważ spa trzeba było ewakuować z powodu pożaru. I tu znowu równość jest dla równych. Bohaterka ewakuacji, której na szczęście nic się nie stało, mogła korzystać ze spa, ponieważ zalicza się do równych i dla jej grupy pobyt w hotelu jest zasadny. Prosty człowiek natomiast ze względu na pandemię siedzi w domu, a hotele i spa pozostają dla niego zamknięte ze względów bezpieczeństwa. Wszystko w najlepszym porządku. Równość jest dla równych i nie należy mieć pretensji ani do ewakuowanej pani (raczej trzeba jej współczuć tak niekomfortowej sytuacji), ani do ministra, który dba o dobro dziewczynek… Jeśli ktoś jest niezadowolony z tej sytuacji, ma dwie możliwości: wyemigrować albo wreszcie dostrzec, że obowiązuje u nas równość oparta na kryterium przynależności do odpowiedniej grupy, i czym prędzej do tej grupy się zapisać. Neutralność lub emigracja wewnętrzna to złudne strategie – przy braku przynależności do odpowiedniej grupy mogą nie wystarczyć do zapewnienia nam komfortu życia. Orwellowi rzeczywistość państwa nad Wisłą coraz bardziej się podoba.


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!