Skąd znowu ten Brecht. Amen. Felieton Adama Jaśkowa (185)

Skąd znowu ten Brecht. Amen. Felieton Adama Jaśkowa (185)

W songu z „Opery za trzy grosze” pada ideowa deklaracja Brechta: najpierw chleb, potem moralność. Brecht uważał, że moralni powinni być przede wszystkim ci, których stać nie tylko na chleb, ale i na ciastka; tyle że oni nie zawsze moralni chcą być.

W ciągu ostatnich kilku (powiedzmy, sześciu) lat przez krakowskie teatry przewinęło się sporo Brechta. Zaryzykowałbym twierdzenie, że Brecht jest modny bardziej niż Szekspir, a tylko nieco mniej niż rodowity krakus Wyspiański. Teatr Słowackiego wystawił w 2018 roku „Karierę Artura Ui”, która to sztuka mogła zostać uznana za najbardziej godzącą w rządy PiS-u. Na szczęście politycy tej partii nie chodzili i nadal nie chodzą do teatrów. Potem (w 2019 roku) słynną „Operę za trzy grosze” wystawił Krakowski Teatr Variété, choć nie kosztowała oczywiście groszy, a bilety były za złote (sto). Teatr KTO przygotował składankę pieśni Brechta (i Kurta Weilla, naturalnie) pod tytułem „Uczycie nas, jak suknie się podnosi”. W jej tytułowym songu zaczerpniętym z „Opery za trzy grosze” pada ideowa deklaracja Brechta: najpierw chleb, potem moralność. Brecht uważał, że moralni powinni być przede wszystkim ci, których stać nie tylko na chleb, ale i na ciastka; tyle że oni nie zawsze moralni chcą być. Wreszcie do odnawiania Brechta wziął się Stary Teatr, też wystawiając „Operę”.

Mogłoby to dziwić, przecież żyjemy w najbardziej antykomunistycznym kraju w Europie, a wystawiamy sztuki komunistycznego (portal Lubimyczytać pisze wprost) dramaturga. Sam Brecht nigdy nie ukrywał inspiracji marksizmem. Nic dziwnego, że jedno z jego ważniejszych dzieł, „Matka Courage”, było lekturą szkolną, oczywiście w czasach PRL-u.

Sam nie pamiętam, czy pierwszy kontakt z Brechtem nawiązałem przez obowiązkową lekturę czy dzięki The Doors. Piosenkę „Alabama song (whiskey bar)” Jim Morrison zaczerpnął z musicalu (songspiele) „Rozkwit i upadek miasta Mahagonny”. Może dlatego The Doors trafili na (bardzo) długą listę wykonawców muzyki niezalecanej przez Kościół katolicki. Oczywiście własna twórczość Doorsów też mogła się do tego przyczynić.

Warto dodać, że znaczący – a niektórzy twierdzą, że nawet dominujący – udział w tworzeniu „Opery za trzy grosze” oraz wspomnianej „Matki Courage” miała Margarete Steffin, kochanka, partnerka, a także redaktorka tekstów Brechta. Jak twierdzi „Gazeta Wyborcza” i Wikipedia, „na podstawie listów i innych materiałów można z pewnością stwierdzić, że w przypadku «Opery za trzy grosze» [Steffin] odgrywała decydującą rolę i nanosiła znaczące poprawki i zmiany stylistyczne. Wspólnie pracowali m.in. nad «Życiem Galileusza» czy «Matką Courage i jej dziećmi», przy czym to ona prawdopodobnie miała większy udział w ich powstaniu, o czym świadczy jej charakter pisma rękopisów, a także oparcie tych dzieł na francuskich tekstach źródłowych”.

Nomen omen, tekst z „Gazety Wyborczej” mimo podania innych źródeł wygląda prawie dokładnie tak jak notka w Wikipedii. No, chyba że było odwrotnie, co mogą sugerować daty edycji w opisie notki w (polskiej) Wikipedii, i fakt, że autorka tekstu prasowego jest również autorką notki. To by jednak znaczyło, że „Wyborcza” drukuje Wikipedię.

Ciekawe, że wikipedialna notka o Brechcie nie wymienia jednego z ciekawszych jego dzieł (napisanego do spółki z Weillem i może, jak to u Brechta bywa, z kimś innym), mianowicie „Rozkwitu i upadku miasta Mahagonny. Z kolei ten musical (songspiele) ma w polskiej Wiki osobną notkę. Można spokojnie twierdzić, że polska Wikipedia dorównuje już wiarygodnością polskim mediom i vice versa.

Nie sposób jednak przy tym wszystkim nie napisać paru słów o spektaklu Brechta w Starym Teatrze w Krakowie. To bardzo rzetelna sztuka. I przedstawienie. Ubogacenie dzieła o nagie, nieme postaci ofiar przemocy, a nawet wojny, nie wpływa na odbiór sztuki, podobnie jak wzbogacenie scenografii o literę „Z”. Brecht broni się sam, bronią go aktorzy grą i śpiewem. Mnie szczególnie do gustu przypadł Krzysztof Zawadzki w roli Jonatana Peachuma – może dlatego, że lubię naprawdę czarne charaktery. Mackie Majcher Premysława Przestrzelskiego okazuje się tak naprawdę zabawką w rękach pań Celii Peachum (Anna Radwan), Polly Peachum (Magda Grąziowska), Jenny (Dorota Segda) i Lucy (Paulina Kondrak), mimo że stara się grać łotrzyka i donżuana, jak pan Brecht przykazał.

I sam Brecht, bo przecież on (chyba że jednak Steffin), napisał frazę: „Czym jest napad na bank wobec założenia banku?”. Warto też pamiętać, że nie byłoby (w Polsce ) Brechta bez jego tłumaczy: Bruno Winawera, Barbary Witek-Swinarskiej i piszącego songi i wiersze Brechta po polsku Władysława Broniewskiego.

Jeśli więc nie wyczerpaliście swoich funduszy na kulturę w tym roku, wydajcie je na „Operę” Brechta, nawet jeśli kosztuje więcej niż trzy grosze.

również na aristoskr.wordpress.com


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!