Dziwne fińskie przypadki. Felieton Adama Jaśkowa (93)

Dziwne fińskie przypadki. Felieton Adama Jaśkowa (93)

Premier Finlandii jest kobietą, w dostatku według dominującej opinii co najmniej ładną. Sfera polityczna toleruje kobiety, które w kwestii urody są określane jako przeciętne (a jeśli da się je uznać za nieodpowiadające nawet przeciętnym kanonom, to też od razu jest używane przeciwko nim). Mężczyzna natomiast – jak nucił Jacek Federowicz, niekoniecznie swoim głosem – piękny być nie musi. Mężczyzna w polityce może nie mieć żadnych zalet, wystarczy, że jest. Hal Ashby nakręcił o tym nawet film.

Premier Finlandii stale przewija się przez media, zwłaszcza te niefińskie. Dojrzali obserwatorzy polityczni mają z nią problem. Wydaje się pełna wad. Jest dosyć młoda jak na polityka, choć – jak pamiętam – Aleksander Kwaśniewski był sporo młodszy, obejmując tekę ministra w rządzie Zbigniewa Messnera (31 lat), i niewiele starszy, gdy zostawał prezydentem. Ale Kwaśniewski to facet…

Tu dochodzimy do drugiej kwestii. Premier Finlandii jest kobietą, w dostatku według dominującej opinii co najmniej ładną. Sfera polityczna toleruje kobiety, które w kwestii urody są określane jako przeciętne (a jeśli da się je uznać za nieodpowiadające nawet przeciętnym kanonom, to też od razu jest używane przeciwko nim). Mężczyzna natomiast – jak nucił Jacek Federowicz, niekoniecznie swoim głosem – piękny być nie musi. Mężczyzna w polityce może nie mieć żadnych zalet, wystarczy, że jest. Hal Ashby nakręcił o tym nawet film, w którym głównego bohatera kreował Peter Sellers. A podstawą scenariusza była powieść Jerzego Kosińskiego. Trudno (przynajmniej mnie) oprzeć się wrażeniu, że Kosiński groteskowo przedstawił tam po raz kolejny postać Nikodema Dyzmy z powieści Tadeusza Dołęgi Mostowicza. Książka była wielokrotnie ekranizowana. Uważni obserwatorzy polityczni powinni dostrzec wiele podobieństw między tą przedwojenną powieścią a dzisiejszą sceną polityczną. Czyż życie nie jest telenowelą?

Ale wracajmy do Finlandii. Niestety, Finlandia kojarzy się większości Polaków raczej tylko z alkoholem (choć specjaliści od uzależnień podobno twierdzą, że dużej części Polaków wszystko się z alkoholem kojarzy). Z drugiej strony Finowie sami się podkładają, nadając wódce nazwę własnego kraju. Tu Polacy są sprytniejsi, chowają się za innymi Polakami. Nie ma chyba żadnego wielkiego Polaka, którego nie można by znaleźć na butelce. Nawet prałat Jankowski miał swoje wino. To pewnie oznacza, że jesteśmy z tych rodaków dumni… Choć może akurat niekoniecznie z prałata.

„Gdzieś na świecie zdarzają się sytuacje, w których premiera oskarża się o korupcję, przekraczanie swoich uprawnień, łamanie konstytucji, polaryzację i podżeganie do nienawiści lub po prostu autorytarne przywództwo” – Euronews cytuje komentarz innej kobiety z Finlandii na temat burzy wokół tańczącej premier. Mało kto pamięta przedwojenny polski film „Pani minister tańczy”. Świat nam się cofnął o prawie sto lat.

I to kolejna kwestia. Finlandia to dziwny, stabilny politycznie kraj rządzony od dawna głównie przez socjalistów. Co prawda, najbardziej znanym w świecie Finem jest chyba Matti Nykaenen, skoczek narciarski. Wielki talent, znakomity sportowiec, olimpijczyk, zdobywca wszystkiego, co było do zdobycia w skokach. I jednocześnie alkoholik, radny i kandydat do fińskiego parlamentu z listy Partii Prawdziwych Finów, takiej fińskiej zjednoczonej prawicy.

Jeśli chodzi o sport, Sanna Marin zdecydowanie nie dorównuje Nykaenenowi. Nie dorównuje też odchodzącemu premierowi Wielkiej Brytanii, Borisowi Johnsonowi, który co prawda może nie tańczył (a przynajmniej nikt go tańczącego nie nagrał), za to łamał wiele wydanych przez siebie zakazów. Sam wydał, to sam łamał. Teraz wielu Brytyjczyków idzie niejako w jego ślady, łamiąc warunki umów i odmawiając płatności. Johnson stracił posadę, oni nie mają nic do stracenia. Jedyne, czym się ekspremier wyróżni, to tytuł najgorszego brytyjskiego premiera od czasów wojny. Choć trzeba przyznać, że nasz prezydent też umie się bawić, w dodatku nie tylko na koszt obywateli, ale też ich kosztem.

Wracajmy jednak do Finlandii. Ma najlepszy na świecie system edukacji oraz Linusa Torvaldsa, autora Linuksa i propagatora koncepcji otwartego oprogramowania. My mamy paczkomaty. Szczerze mówiąc, oddałbym cały polski rząd za jednego fińskiego ministra, bo swojej premier Finowie na pewno nie oddadzą. Nam zostaje tylko zazdrość, zawiść i Finlandia w dużych butelkach.

PS. Finlandia nie ma też konkordatu.

również na aristoskr.wordpress.com


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!