Fundacja Otwarty Dialog w Brukseli aktywnie sprzeciwiała się dewastowaniu państwa prawa w Polsce. Od samego początku była przedmiotem przedziwnych ataków i ofiarą różnych pomówień. Znowu, jako obywatele, nie mamy możliwości ich zweryfikowania. Jednak nie można zaprzeczyć, że Fundacja jest cierniem w oku deformatorów wymiaru sprawiedliwości, mobilizując przeciwko tej dewastacji europejską opinię publiczną.
Bartosz Kramek, przewodniczący Rady Fundacji Otwarty Dialog, został aresztowany tymczasowo na trzy miesiące i toczy się przeciwko niemu poważne postępowanie przygotowawcze. Wyznaczono niebotyczną kaucję w wysokości 300 tys. zł. Nie wiem, jakie są zarzuty – poza informacjami w prasie – ani czy mają jakieś odniesienie do rzeczywistości.
Problemem jest jednak to, że w Polsce wymiar sprawiedliwości został w ten sposób zdewastowany, że w takiej sprawie nie można mieć w ogóle pewności, czy postępowanie to toczy się dlatego, że istnieje zapotrzebowanie polityczne, czy z innych powodów. Taka jest konsekwencja zlania się politycznej funkcji ministra sprawiedliwości z funkcją prokuratora generalnego (o niespotykanych kompetencjach), która to funkcja nie powinna w państwie prawa w tej postaci w ogóle istnieć. A jak już, to powinna być zabezpieczona przed jakimkolwiek politycznym wpływem. Od samego początku, także na łamach Felietonów podkreślaliśmy, że w sytuacjach politycznie wrażliwych działaniom prokuratury nie można ufać.
Fundacja Otwarty Dialog w Brukseli aktywnie sprzeciwiała się dewastowaniu państwa prawa w Polsce. Od samego początku była przedmiotem przedziwnych ataków i ofiarą różnych pomówień. Znowu, jako obywatele, nie mamy możliwości ich zweryfikowania. Jednak nie można zaprzeczyć, że Fundacja jest cierniem w oku deformatorów wymiaru sprawiedliwości, mobilizując przeciwko tej dewastacji europejską opinię publiczną.
Upadek niezależności wymiaru sprawiedliwości nie polega na tym, że ręczne sterowanie dotknie każdej sprawy. Nie, większość będzie się toczyć normalnie. Tak było za PRL i w innych dyktaturach. Ludzie nie odczuwają zatem, że w każdej chwili, gdy tylko ich sprawa okaże się ważna dla władzy, mogą stać się ofiarami wymiaru sprawiedliwości. W tej sprawie staje przed sądem osoba będąca przeciwnikiem władzy. Jego oskarżycielami są prokuratorzy całkowicie zależni od władzy politycznej i w żaden sposób niechronieni przed politycznym wpływem i politycznymi interesami sprawujących w Polsce władzę. W przypadku stającego przed sądem przedstawiciela opozycji jest wysoce prawdopodobne, że nie przyczyny prawne są decydujące. System został ukształtowany tak, że nie daje żadnej gwarancji rzetelnego procesu. Także sędziowie, którzy muszą orzekać w takich sprawach, mogą zostać bardzo łatwo wciągnięci w tryby odpowiedzialności karnej lub dyscyplinarnej – także w dużej mierze kontrolowanej przez polityczną władzę.
Aby tak nie było, KOD organizował łańcuchy świateł wokół sądów, wiedząc, że upadek niezależnego sądownictwa jest końcem demokracji i państwa prawa. Jest końcem równości wobec prawa i prawa do niezależnego sądu. W obecnej sytuacji w Polsce nie ma szans, aby sprawa Bartosza Kramka została rozstrzygnięta w taki sposób, że my jako obywatele, będziemy mieć pewność, że dokonała się sprawiedliwość, a nie dokonano linczu na opozycjoniście w majestacie iluzji prawa. Ta niepewność jest już trwałą cechą ustroju politycznego Polski. W tej sprawie działania wokół Fundacji mają też przestraszyć wszystkich, chcących jakoś pomóc. Takie ruchy jak KOD muszą bronić zasad.
Nie mam pojęcia, czy Bartosz Kramek jest czemuś winny. W obecnych warunkach upolitycznienia prokuratury i istnienia instrumentów politycznego nacisku na sądy nigdy się o tym nie dowiemy – bez względu na to, jaki będzie wynik tego postępowania. Bartosz Kramek nie jest chroniony prawem do rozpoznania swojej sprawy przez niezawisły sąd. Toczące się postępowanie z istoty nie może osiągnąć standardów Europejskiej konwencji praw człowieka. Tak, jako państwo upadliśmy bardzo nisko.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.