Zwierzę się z marzenia związanego poniekąd z pewną reklamą, która utkwiła mi w głowie. Otóż mam nadzieję, że twórców niektórych reklam oraz zatwierdzających je decydentów nigdy by nie wpuścili do pewnego sklepu z elektroniką.
Uwaga, będę się powtarzał trochę. Ale zanim zacznę, zacznę od… nie, nie od Bacha, tylko od reklamy. A w zasadzie od dwóch. Pierwsza to reklama międzynarodowa, którą wypuścił światowy koncern, a potem za nią przeprosił i ją zniknął. Filmik przedstawia potężną prasę miażdżącą wiele różnych przedmiotów po to, by powstał najnowszy gadżet firmy, której nazwa powinna się kojarzyć z zakazanym owocem. Może właśnie dlatego zakazano (wycofano) reklamę? A może wycofano ją dlatego, że niechcący pokazywała obrazowo działania tej firmy i jej podobnych gigantów, którzy mając na uwadze tylko zyski, niszczą wszystko i pożerają nasz świat?
Druga reklama obiecuje przyspieszenie internetu dla całej rodziny. Bo przecież syn dorasta i zaraz będzie studentem, córka też rośnie i będzie influencerką… Oczywiście, córka może być jednocześnie studentką. Zatwierdzający reklamę decydenci zapewne marzą o tym, by ich córki były influencerkami. Nie ucieszy ich jednak to, że w najnowszym rankingu prestiżu zawodów influencerki zajmują ostatnie miejsce. Ex aequo z influencerami.
Tylko nieco powyżej są youtuberzy. To trochę niesprawiedliwe, bo youtuberzy są różni. Jest ich dużo, mają różne grupy oglądających, różnych wielbicieli, zajmują się też bardzo różnymi sprawami. Ich materiały bywają czasem merytorycznie lepsze niż te z profesjonalnych telewizji. Mimo to średnie oceny sondażu dały im przedostatnie miejsce.
Wyprzedzili ich nawet działacze polityczni i posłowie. Ci przynajmniej zachowali stabilnie swoje pozycje z zeszłego roku. O pięć pozycji awansował/a minister/ministra, choć chyba trochę na kredyt (zaufania).
O trzy i cztery pozycje obsunęli się za to, odpowiednio, rekruter i trener biznesu. Zaskakiwać może jedynie, że byli tak wysoko.
Podobne wyniki osiągnęli ksiądz i pracownik call-center. Obaj sprzedają marzenia, w dodatku bardzo drogo i nie zawsze taktownie.
Generalnie można powiedzieć, że zmian w stosunku do ubiegłego roku nie ma wiele – poza spadkiem rolnika indywidualnego aż o sześć pozycji. To zapewne efekt protestów. Z protestów wynika, że rolnicy nie rozumieją świata, w którym funkcjonują. Faktycznie nie zawsze jest lekko, ale nie zawsze też bywa ciężko. Los tej grupy zawodowej jest zależny od klimatu, a raczej od jego zmian, i rolnicy wydają się za te zmiany winić Unię Europejską. Ich los zależy także od rynków żywnościowych, na których jednak nie rządzi niewidzialna ręka, lecz międzynarodowe oligopole. Rząd PiS-u przez całe osiem lat obiecywał, że coś zmieni. A rolnicy obietnic słuchali. Teraz postanowili zaprotestować, bo nowy rząd jeszcze niczego nie zmienił, a co gorsza, nie wie, co obiecać. Deklaruje nawet, że jest takim samym, jeśli nie większym przeciwnikiem unijnej polityki klimatycznej. Reasumując: dobrze nie będzie, i to nie tylko rolnikom.
Trochę awansował zawód sędziego, zapewne w efekcie powrotu elementów prawa do wymiaru sprawiedliwości. W rankingu spadli natomiast informatycy, być może gdy się okazało, że głównym celem ich zawodu jest unikanie podatków. A może to efekt popularności sztucznej inteligencji?
Czołówka rankingu niemal bez zmian. Na samym szczycie strażak. Lekarz, nieco poniżej, tylko zamienił się miejscem z pielęgniarką. To akurat może być trwałe, bo z innego badania wynika, że prawie nikt z polskich uczniów nie rozważa poświecenia się pielęgniarstwu. Zapaść w szpitalach, jeśli jeszcze nie nastąpiła, przybliża się z każdym rokiem.
Na zakończenie zwierzę się z marzenia związanego poniekąd z inną reklamą, która utkwiła mi w głowie. Otóż mam nadzieję, że twórców niektórych reklam oraz zatwierdzających je decydentów nigdy by nie wpuścili do pewnego sklepu z elektroniką.
Na podstawie SW Research ranking najbardziej poważanych zawodów (2024) (reprezentatywna próba 1021 Polaków w wieku 16-80 lat)
również na aristoskr.wordpress.com
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR.