Z artykułu Klausa Bachmanna w „Gazecie Wyborczej” wynika, że Polska zrobiła źle, nie przyznając statusu uchodźców Ukraińcom, którzy uciekli do Polski, bo to ułatwiłby im uzyskanie polskiego obywatelstwa. Obecny status drogę tę zamyka lub istotnie utrudnia mimo przyznania obywatelom Ukrainy przebywającym na terytorium Polski daleko idących praw, w wielu wypadach zrównujących ich status ze statusem obywateli polskich.
Jestem zwolennikiem jak największego otwarcia się na obywateli Ukrainy, w tym przyznania im takich samych praw, jakie mają obywatele Unii Europejskiej w Polsce, łącznie z prawem głosowania w wyborach lokalnych, jeśli przybysze z Ukrainy mieszkają w naszym kraju. Powinniśmy w pełni uznawać ich dyplomy akademickie i inne kwalifikacje. Uważam jednak, że uzyskania polskiego obywatelstwa nie należy im ułatwiać, a mam tu na uwadze nie tyle interes polski, ile ukraiński. Polska nie może w żadnym wypadku wykorzystywać tej sytuacji do ratowania swojej sytuacji demograficznej kosztem Ukrainy. Myślę, że na przykład programy stypendialne i inne projekty pomocowe trzeba kształtować tak, aby zachęcić do powrotu na Ukrainę tuż po zakończeniu wojny.
Patrzę na wielojęzyczny Kraków i mógłbym powiedzieć, że to miasto moich marzeń – gdyby nie okoliczności. Po wojnie trzeba będzie odbudować Ukrainę. Jej obywatele powinni wykorzystać pobyt na Zachodzie do zdobycia kompetencji, które w tej odbudowie pomogą i zwiększą szanse na udaną integrację Ukrainy z Unią. Byłoby ogromnie niewłaściwe, gdybyśmy próbowali coś na tej wojnie ugrać dla siebie. Chciałbym, aby w przyszłości była między naszymi krajami pełna otwartość, taka sama jak z krajami Unii. Ale nie drenujmy Ukrainy. Pobyt uchodźców u nas powinien służyć temu, by po wojnie państwo ukraińskie dokonało skoku jakościowego. Ten proces powinniśmy ze wszystkich sił wspierać.
Wesprzyj Ukrainę poprzez Fundację im. Janusza Kurtyki!
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.