Koledzy ministra Gowina, związani z żeglującym przez najbardziej prawicowe odmęty Kościoła Instytutem Ordo Iuris, postanowili zająć się wolnością akademicką. Projekt tej grupy, jak się zdaje, ma wyznaczać kierunek dalszego przekształcania uniwersytetów zgodnie z PiS‑owską wizją świata. Otóż w dydaktyce trzeba będzie przestrzegać „wartości chrześcijańskich i aksjologii państwa”. Koncepcja uniwersytetu dryfuje coraz wyraźniej ku rektorskiej dyktaturze. Proste: jeżeli masz rektora, masz też uniwersytet. Teraz PiS‑owska władza musi tylko osadzić PiS‑owskich rektorów (w Warszawie są na to widoki) i już można zacząć realizować aksjologię państwa. Rektorzy nie muszą się nawet głowić, jak przedstawić tę dziejową konieczność: gotowy wzór wykładu znajdą w słynnej mowie rektorskiej Heideggera z 1934 roku. Trochę trzeba będzie pozmieniać – inne państwo, inny wódz – ale poza tym wszystko pasuje, a już wymóg przestrzegania państwowej aksjologii pasuje wprost znakomicie. Tak oto podążamy radośnie w kierunku wolności akademickiej rozumianej jako uświadomiona konieczność dziejowa. Mamy szansę dokonać twórczej syntezy dwóch totalitaryzmów. W imię uniwersyteckiego realizowania aksjologii państwa.