Celem tej wojny nie jest tylko Ukraina, opanowanie określonego terytorium, ludzi, urządzeń itp. Celem tej wojny są WARTOŚCI istniejące wyłącznie w naszych umysłach. Napadając Ukrainę Putin żąda od nas uznania jego przemocy jako fundamentu relacji międzypaństwowych i międzyludzkich.
Rosyjska napaść na Ukrainę rozczarowuje, ale nie zaskakuje. Ta wojna nie zaczęła się tej nocy, ale trwa już od lat: co najmniej od 2014 r.
Celem tej wojny nie jest tylko Ukraina, opanowanie określonego terytorium, ludzi, urządzeń itp. Celem tej wojny są WARTOŚCI istniejące wyłącznie w naszych umysłach. Napadając Ukrainę Putin żąda od nas uznania jego przemocy jako fundamentu relacji międzypaństwowych i międzyludzkich.
Mamy pozostawić deklarowane WARTOŚCI w sferze bajek i zaprzestać starań o ich urzeczywistnianie. Mamy zapomnieć o czymś takim jak Postęp czy prawa pojedynczego człowieka i zaakceptować samych siebie jako dodatek do Losu, jakim odwiecznie władają przemożne siły bogów, panów czy carów. Mamy porzucić dorobek zachodniej cywilizacji.
Mamy zaakceptować bezprawie i korupcję władzy, nietolerancję, wyzysk społeczny a wreszcie nagą siłę fizyczną. Mamy żyć w patologicznym dwójmyśleniu: jedno myśleć, drugie mówić, trzecie robić. Mamy się bać Rosji, a przez to osoby samego Putina.
Tej wojny nie można upraszczać do klasycznych konkretnych ataków wojskowych, bo dla Putinowskiej Rosji wszystko jest wojną i wszystko może zostać zaatakowane. Dosłownie wszystko: nie tylko całe państwa jako takie, ale regiony czy pojedynczy ludzie, urządzenia, urzędy i sądy, a także treści medialne i swobodne narracje plotkarskie czy spiskowe. Putin atakuje te cele w każdym kraju Zachodu, także w Polsce.
Paranoiczne? Trochę tak, co nie oznacza, że nieprawdziwe. Naturalne unikanie starcia, a nawet wypieranie z umysłu samego jego faktu, szkodzi zaatakowanemu. Atak jest realnym faktem i zaatakowani nie decydują o tym, czy ten fakt uznać czy nie. Muszą sobie to jedynie uświadomić, bo im później zaczną się bronić, tym gorzej dla nich.
Dlatego tak ważne jest okazanie solidarności Ukrainie i ludziom walczącym z rosyjską napaścią na froncie wojskowym. Bo to tylko jeden z frontów tej wojny, na którym Ukraińcy walczą dziś za nas. Powinniśmy im pomóc. Czy to zrobimy? I czy będziemy walczyć o samych siebie?
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.