Współzależności wyglądają różnie w zależności od położenia obserwatora. Inny widok oglądamy z poziomu początkowych stopni, a inny pośrodku — gdzieś w drodze. Te współzależności mogą wydawać się z punktu widzenia pojedynczego państwa członkowskiego w krótkim terminie uciążliwe, ale mogą być konstruktywne i rozwijające dla całej europejskiej wspólnoty, w tym też dla danego państwa w dłuższej perspektywie. Współzależności można postrzegać, jako ograniczenia lub jako szansę rozwoju.
Można je lubić lub nie lubić, ale one są i będą częścią naszego życia. Jeżeli ktoś twierdzi, że można się ich pozbyć, opuszczając europejską wspólnotę, to myli się, albo kłamie. Jedne współzależności zostaną zastąpione przez inne i nie ma żadnej gwarancji, że będą lepsze — będą po prostu inne.
Rzeźba Confluences „Współzależności” Oliviera Streibelle z 1992 roku, znajdująca się w budynku Parlamentu Europejskiego im. Paula Henriego Spaaka w Brukseli, ukazuje swą symboliką Europejską Wspólnotę. Prosta w zamyśle autora ukazuje jednocześnie złożoność europejskiego projektu. U podnóża schodów, niejako na początku drogi znajduje się pień drzewa/trzon — bogactwo kulturowe i historyczne tworzących go Państw. Fundament wspólnych wypracowanych wartości i zasad współpracy, np. praworządności, poszanowania wspólnych instytucji europejskich i konstrukcji prawnych, będących niezależnym i obiektywnym odnośnikiem w relacjach międzypaństwowych, między przedsiębiorstwami działającymi na obszarze europejskim oraz między obywatelami Unii Europejskiej.
Ruszając schodami w górę, obserwator odkrywa niejako konary i gałęzie tego niesamowitego europejskiego drzewa. To tworzące Europę społeczności, które w ramach tych współzależności wzajemnie na siebie oddziałują. Tworzymy je my wszyscy — Europejki i Europejczycy, rdzenni i napływowi. Mieszkamy na jednym kontynencie, łączy nas wspólna historia, dzielimy jedną przestrzeń geograficzną, w większości posługujemy się jedną walutą, podzielamy nasze wspólne wartości, prowadzimy interesy z innymi Europejczykami i Europejkami. Nie jesteśmy samotną wyspą, jak Wielka Brytania, ale jesteśmy częścią tej wielkiej europejskiej rodziny.
Te współzależności sprawiają, że ostateczny kształt europejskiej wspólnoty nie jest znany, bo nieustannie się on zmienia. I poniekąd dobrze, że nie nie do końca wiemy, dokąd zmierzamy, bo to stwarza przestrzeń kreatywności i wyzwala innowacyjność. Z całą pewnością można powiedzieć, że zmiana położenia jednego elementu wymusza zmianę położenia pozostałych. Rzeźba przyjmuje ciekawszy, intrygujący, piękniejszy kształt lub wręcz odwrotnie.
Decyzje jednego kraju wpływają na całość. To rodzi, a przynajmniej powinno rodzić odpowiedzialność za decyzje podejmowane na szczeblu narodowym. Nie powinny być one nacechowane egoizmem ani faworyzować własnej nacji, gdyż mają bardzo konkretne przełożenie na ostateczny kształt europejskiej wspólnoty. Trudno nie odnieść się tutaj do nieodpowiedzialnej polityki polskiego rządu ostatnich 7 lat lub polityki Orbana i Fideszu. Ich decyzje wymuszają, odpowiednie działania w pozostałych europejskich obszarach. To nie dzieje się w sposób natychmiastowy, gdyż procesy w sferze społeczno-ekonomicznej są długotrwałe z natury rzeczy. Nie zmienia to faktu, że one się dzieją, poruszają elementy konstrukcji i niestety ukazują swój destrukcyjny charakter. Rzeźba staje się coraz brzydsza.
Idąc schodami w górę, można zaobserwować jeszcze jeden efekt, który zapewne autor chciał podkreślić. Współzależności wyglądają różnie w zależności od położenia obserwatora. Inny widok oglądamy z poziomu początkowych stopni, a inny pośrodku — gdzieś w drodze. Te współzależności mogą wydawać się z punktu widzenia pojedynczego państwa członkowskiego w krótkim terminie uciążliwe, ale mogą być konstruktywne i rozwijające dla całej europejskiej wspólnoty, w tym też dla danego państwa w dłuższej perspektywie. Współzależności można postrzegać, jako ograniczenia lub jako szansę rozwoju.
Można je lubić lub nie lubić, ale one są i będą częścią naszego życia. Jeżeli ktoś twierdzi, że można się ich pozbyć, opuszczając europejską wspólnotę, to myli się, albo kłamie. Jedne współzależności zostaną zastąpione przez inne i nie ma żadnej gwarancji, że nowe będą lepsze — będą po prostu inne.
Europa ciągle się tworzy, buduje i zmienia. Jej ostateczny kształt zmienia się i definiuje, bo zmieniają się też okoliczności zewnętrznego świata. To, co dzieje się wokół nie pozostaje bez wpływu na nią. Pod naporem zewnętrznych warunków wewnętrzne współzależności mogą być narażone na osłabienie i wręcz uszkodzenie. Jak konary drzewa podczas silnego wiatru. Podkopane mogą zostać zaufanie i wiara we wspólne wysiłki. Europejski projekt wystawiony jest na niesprzyjające warunki zewnętrzne, które doskonale diagnozują Donald Tusk i Ann Applebaum w zapisanej rozmowie pt. „Wybór”.
Wobec zmieniającej się sytuacji geopolitycznej na świecie Europa powinna wzmocnić swoje wewnętrzne współzależności, zacieśnić współpracę wewnątrzwspólnotową, bardziej się zintegrować, rozwijać wewnętrzny rynek, ujednolicić zasady prowadzenia działalności gospodarczej, ujednolicić system prawny, edukację, systemy emerytalne, nie mówiąc już o wspólnej walucie, która dawno powinna być w obiegu we wszystkich europejskich krajach, gwarantując stabilność finansową. Stworzyć nowoczesną europejską armię, która stałaby na straży bezpieczeństwa — w tym cyberbezpieczeństwa — Europejek i Europejczyków. Tu są prawdziwe wyzwania — sprawić, żeby Europa była silniejsza wewnętrznie, aby mogła zmierzyć się ze światową geopolityczną burzą. Mająca sięgające starożytności korzenie historyczne zjednoczona Europa jest jedną z najpotężniejszych gospodarek świata i powinna ten status utrzymać, wbrew aktywnym wysiłkom przeciwników i konkurentów, którzy działają na jej osłabienie.
Europa — Unia Europejska jest jak ta rzeźba, jak drzewo o silnych wspólnych historycznych korzeniach, solidnym pniu wypracowanych zasad i wartości, konarów i gałęzi społeczeństw ją budujących i listków: Europejczyków i Europejek.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.