Rzeczy dzieją się zgodnie ze swoją logiką. Dzięki funduszom europejskim i ogromnej redystrybucji, która niszczy podstawy wydajności gospodarki, autorytarna władza kupiła sobie czas potrzebny do dokończenia autorytarnej przebudowy państwa.
Niewykluczone nawet, że rządzący mają w zasięgu konstytucyjną większość w parlamencie. Teraz trzeba tylko, na wzór węgierski, odebrać nielojalnym samorządom możliwość samodzielnej gospodarki finansowej, tak by uzależnić je całkowicie od łaski centrali: środki za lojalność. Zobaczymy również dalsze dewastowanie sądownictwa. Wymiar sprawiedliwości musi być precyzyjny: kogo Nowogrodzka zechce ukarać, zostanie ukarany, a kogo zechce uniewinnić, zostanie uniewinniony. Uniwersytety sczezną. Już za poprzedniego rządu nie słuchano tłumaczeń, że zmiana modelu karier uniwersyteckich tak, by wyłaniać najlepszych, zabezpiecza niezależność nauki. Za ten oportunizm sprzed PiS‑u zapłacimy wysoką cenę. Los krakowskiego Uniwersytetu Pedagogicznego to tylko wprowadzenie, zwiastun nadchodzących wydarzeń. Szopka z punktacją czasopism naukowych pokazuje, że system zarządzania jakością nieopatrznie oddany władzy przekształca się w system kontroli myśli.
Nowy Ład to zapowiedź łukaszenkowskiego modelu gospodarki za unijne pieniądze. Ponieważ dojdzie w ten sposób do zduszenia wolnego rynku, a przeróżne formy nacjonalizacji stłumią rozwój kraju, środki się skończą. Najpierw jednak będzie karnawał. Już niedługo, na fali radosnego konsumowania funduszy, obywatele dadzą PiS‑owi większość wystarczającą do zmiany Konstytucji. Będzie to symboliczne ukoronowanie upadku państwa – symboliczne, bo przestrzenią wolną od prawa staniemy się już wcześniej. Potem gdy wyczerpie się unijne zasilanie, załamie się też cofnięta do PRL‑u gospodarka – nieefektywna, nieinnowacyjna (nie ma innowacji bez wolnej nauki) i niechroniona stabilnym prawem. Nie będzie już wtedy demokratycznych i prawnych instytucji, które pozwoliłyby odwrócić trend. Ta historia ma duże szanse zakończyć się źle.
Niektórzy wieszają psy na Platformie Obywatelskiej. Wbrew pozorom nie było żadnej sprzeczności między poparciem dla ratyfikacji Funduszu Odbudowy na przełomie roku a kontrą na wiosnę. Bez tego manewru Platforma nie miałaby czym zagrać o Polskę, a także o Europę. Podjęła ryzyko i przegrała, ale jako jedyna (z Koalicją Polską) próbowała zatrzymać wskazany wyżej proces. Apelowałbym o rozsądek i powstrzymanie histerycznej dekompozycji. Trzeba bronić swoich racji i zdecydowanie głosić wizję demokratycznej, praworządnej i europejskiej Polski. Nie należy zapominać, że w tej kampanii nie chodziło o samą ratyfikację, która nie była przedmiotem kontrowersji (jeśli pominąć Ziobrę i Konfederację). Chodziło natomiast o to, czy środki z Funduszu posłużą do tworzenia gospodarczej siły Polski, czy też (jak najpewniej się stanie) do sfinansowania Kraft durch Freude. Zaczyna się długa droga. Będzie nam na niej potrzebna mocna PO. Nie warto tego niszczyć pod wpływem emocji.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.