Spirala poniżania. Felieton Marcina Nowaka (74)

Felieton Marcina Nowaka

Poniżanie wywołuje poniżanie, niesprawiedliwe traktowanie powoduje niesprawiedliwe traktowanie aż do momentu, w którym ktoś podejmie decyzję o powstrzymaniu tej nakręcającej się spirali i zmieni swój sposób myślenia, mówienia i działania. Zmiana podejścia nie oznacza usprawiedliwiania zła ani rezygnacji z konsekwencji.

W sobotę wybrałem się do fryzjera, licząc na to, że może obędzie się bez umawiania wizyty. Zamierzałem zajrzeć do salonów fryzjerskich w okolicy i po prostu zapytać, czy mnie przyjmą.

Pierwszy salon niemal minąłem, bo dyskretna witryna nie wyróżniała się na tle innych. Przed wejściem dla bezpieczeństwa sprawdziłem cennik. W środku było trochę ciemno. Lustra ustawiono tak, by wąskie wnętrze wydawało się przestronne. Zapytałem jednego z pracowników, czy na wizytę trzeba się umówić. Odpowiedział z uśmiechem, że zasadniczo tak. Zaczął jednak przeglądać grafik i po chwili oznajmił, że właśnie zwolniło się miejsce i koleżanka ostrzyże mnie za kilka minut.

Zajęła się mną młoda stażystka. Wskazała fotel, nałożyła pelerynkę i ręcznik, zaproponowała herbatę lub kawę. Po kilku minutach podeszła do mnie fryzjerka z czterdziestoletnim, jak się okazało, doświadczeniem. Od razu powiało chłodem. Zapytała, czego sobie życzę. Kiedy wspomniałem o długości sześciu i czterech milimetrów, powiedziała jakby z wyrzutem:

– Pan maszynką zwykle się obcina? U mnie tylko nożyczkami!

– Żaden problem, mogą być nożyczki.

Usatysfakcjonowana, zabrała się do cięcia.

Rozmawialiśmy, jak to zwykle u fryzjera. Zapytałem ją o doświadczenie zawodowe, o zmieniające się mody. Mówiła, że kiedy zaczynała staż, mając kilkanaście lat, czasy były inne. Stażystów wykorzystywano, nie respektowano prawa pracy, zaniżano wynagrodzenie. W jej głosie słychać było gorycz. Niezbyt przychylnie wypowiadała się też o dzisiejszych fryzjerach. Uważała najwyraźniej, że jej ciężko wywalczone doświadczenie zawodowe przegrywa z nowoczesnymi udogodnieniami, a młodzi pracują w cieplarnianych warunkach.

Naszej rozmowie przysłuchiwała się stażystka, pilnie śledząc zabiegi fryzjerki wokół mojej głowy. W pewnym momencie fryzjerka zwróciła się do niej nieprzyjemnym, ostrym tonem:

– Szef prosił o wyczyszczenie narzędzi. Zrób to!

I tak po chwilowej odwilży znowu powiał lodowaty wiatr.

Sytuacja ta dobrze ukazuje, że osoby traktowane pogardliwie – lub choćby mające poczucie takiego traktowania – same później odnoszą się z pogardą do innych. Mogą to czynić nawet nieświadomie, nie łącząc dawnych przeżyć ze swoją obecną postawą albo autentycznie nie widząc w swoim zachowaniu nic pogardliwego. Osoby takie w myśleniu, słowach i działaniach powielają brak szacunku dla drugiego człowieka i dla prawa.

Ten powielany model pogardy można obserwować na każdym poziomie życia społecznego. Około 30% polskiego społeczeństwa jest zadowolone z polityki poniżania opozycji, mimo że rządzące środowiska i popierający je Polki i Polacy nigdy obiektywnie nie byli podmiotem niesprawiedliwego traktowania. Około 70% Rosjan i Rosjanek popiera Putina, który poniża Ukrainki i Ukraińców i dąży do poniżenia całego Zachodu. Dla przeciwwagi nie brakuje zwolenników poniżenia Rosji za jej poczynania w Ukrainie.

Poniżanie wywołuje poniżanie, niesprawiedliwe traktowanie powoduje niesprawiedliwe traktowanie aż do momentu, w którym ktoś podejmie decyzję o powstrzymaniu tej nakręcającej się spirali i zmieni swój sposób myślenia, mówienia i działania. Ta zmiana podejścia nie oznacza usprawiedliwiania zła ani rezygnacji z wyciągnięcia konsekwencji.

Moja fryzjerka, świadoma niesprawiedliwości, jakiej doświadczyła, mogłaby nie powtarzać takiego zachowania wobec osób początkujących w jej profesji. Opozycja w Polsce i popierający ją Polki i Polacy mogą nie odgrywać się na partii rządzącej i jej elektoracie za ponad siedmioletnie oczernianie i niesprawiedliwość. Nie oznacza to, że praworządność nie wymaga pociągnięcia do odpowiedzialności konkretnych osób i instytucji biorących udział w tym procederze.

Wśród polityków opozycji jest wielu, którzy odważnie mierzą się z tym nieustannym poniżaniem. Od czasu katastrofy smoleńskiej, czyli od dwunastu lat, prawicowi politycy, media i elektorat, a od 2015 roku także telewizja publiczna mszczą się za coś, czego opozycja nigdy nie popełniła. Opozycyjni politycy, działacze i zwykli obywatele i obywatelki bronią dzisiaj prawdy i praworządności.

Podobnie jest z Rosją. Poniżanie jej nie rozwiąże problemów w regionie, co najwyżej oddali je w czasie. Świadczy o tym przykład powojennych Niemiec. Republika Federalna nie została poniżona ani gospodarczo, ani społecznie, lecz tylko militarnie. Dość szybko po wojnie stała się – mimo obecności wojsk amerykańskich na jej terytorium – równorzędnym partnerem międzynarodowym. Dzięki temu mogła przyswoić trudną kartę swojej historii, a w relacje międzypaństwowe wnieść dobrą stronę historii, kultury i tradycji niemieckiej. W Niemieckiej Republice Demokratycznej natomiast faszystów zastąpili komuniści, którzy stosowali wobec społeczeństwa dokładnie te same poniżające metody.

Myślę, że wszystkim na świecie zależy, aby Rosja stała się wiarygodnym partnerem gospodarczym. Rozwiązałoby to wiele obecnych problemów. Nie będzie to jednak możliwe, dopóki Rosją rządzi Putin i jego klika. Lata Putinowskiej władzy nie tylko zaostrzyły niesprawiedliwe traktowanie, ale także uczyniły z niego produkt eksportowy Rosji, z powodzeniem przyjęty w Polsce, Turcji, Afganistanie, na Węgrzech oraz usilnie promowany w wielu innych krajach.

Zakończę parafrazą słów Władysława Bartoszewskiego. Ktoś to przecież powinien przerwać – a jeżeli ktoś, to dlaczego nie ja?


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!