Smutne przypadki pana Z. Felieton Joanny Hańderek (52)

Smutne przypadki pana Z. Felieton Joanny Hańderek (52)

W moim felietonie dwa słowa o panu Ziemkiewiczu i zatrzymaniu go na brytyjskim lotnisku. Przyglądając się tej sprawie, można dostrzec coś ciekawego: Anglicy nie stawiają zasieków z drutu kolczastego wzdłuż wybrzeża. Czasami słowa bywają groźniejsze niż sami ludzie. A co u nas? Czego może nas to zdarzenie nauczyć?

Dramat! Rozpacz rozlała się po prawicowych portalach, po narodowych gazetkach – rozpacz, złość i niedowierzanie. Oto niejaki pan Ziemkiewicz nie został wpuszczony do Wielkiej Brytanii. Okazuje się, że już w 2018 roku niektórym brytyjskim parlamentarzystom nie spodobały się sławetne uwagi redaktora na temat „żydowskich obozów zagłady” i „barbarzyńskich najeźdźców muzułmańskich”. Rozżalenie obrońców poglądów jedynie słusznych sięga teraz niebios. Z internetowych zakątków prawicowego myślenia wylewa się pytanie: jak można?! I tak oto wszyscy przypomnieli sobie o wolności słowa.

Mamy już jasność: mówienie o uchodźcach jako ludziach potrzebujących pomocy oraz o kryzysie humanitarnym to „histeria moralna opozycji”, a mówienie o „dzikich hordach zagrażających demokracji” to wolność słowa. I tak na każdym kroku – nikt nas nie przekona, że „czarne jest czarne, a białe jest białe”.

Nieco wcześniej niejakiego pana Międlara też poproszono o szybkie opuszczenie Wielkiej Brytanii za głoszenie poglądów rasistowskich i sprzyjanie neonazistom. Teraz pan redaktor Ziemkiewicz dostał w tempie ekspresowym bilet powrotny – z jednej prostej przyczyny. Słowa nie tylko ranią, ale mogą też zabić. Są niebezpieczne, bo przeradzają się w czyn, kształtują myślenie i wartości, budują relacje z drugim człowiekiem.

Smutne, że w Polsce nie dba się o to, co budzi dużą troskę w innych krajach. Wielka Brytania ma długą tradycję demokracji i wolności słowa, a przecież nie akceptuje podżegania do nienawiści i przemocy. Wyrażanie opinii, które zagrażają porządkowi publicznemu, szkodzi nam wszystkim. Wolność nie jest samowolą, a wolność słowa nie oznacza swobody mówienia czegokolwiek. To bardzo prosta zasada, w naszym kraju niestety nieprzyswojona. Świadczy o tym choćby postawa antyszczepionkowców, antymaseczkowców i antycovidowców: oto narzuca im się haniebne ograniczenia, odbiera swobodę decydowania o sobie, o swoim oddechu. Otóż noszenie maseczki, szczepienie się czy przestrzeganie dystansu społecznego nie mają nic wspólnego z wolnością. Oddechem można zabić, nawet o tym nie wiedząc. Bez szczepień nasze społeczeństwo nie zdoła funkcjonować normalnie. Ci, którzy płaczą nad losem takich panów jak redaktor Ziemkiewicz, mylą kwestię wolności z odpowiedzialnością.

W życiu społecznym ważniejsze bywa nie to, co my, wyjątkowe jednostki, mamy do powiedzenia, ale to, co jest uczciwe i dobre dla wszystkich. Prywatne fobie i antagonizmy wyniesione do poziomu prawd historycznych mogą niebezpiecznie zaciemniać czy to obraz Holokaustu, czy to współczesne problemy uchodźcze. To przykre, a także niebezpieczne, że w Polsce nie ma czujności moralnej, że dopuszcza się agresję intelektualną, że w różnych mediach prawicowych (tak jak i w państwowych) sączy się rasistowską nienawiść do drugiego człowieka. Publicyści, eseiści i dziennikarze, którzy na co dzień głoszą z mocą autorytetu, że „Żydzi sami obsługiwali piece krematoryjne”, lub mówią o „hordach” i „zagrożeniu” w kontekście uchodźczym, przygotowują sporą część naszego społeczeństwa na akceptację nienawiści. To jest normalizowanie agresji i zakłamywanie historii po to, by siać niepokój i propagować pogląd, że inni są od nas gorsi.

To, co się stało na lotnisku w Wielkiej Brytanii, powinno dać nam do myślenia. Pewne słowa, pewne postawy i pewne opinie są po prostu niedopuszczalne. I nie chodzi tu o wolność słowa, tylko o odpowiedzialność za nas wszystkich, o budowanie społecznego porządku w świecie, w którym żyć i tak jest niełatwo.


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!