Lista fobii i urazów. Felieton Adama Jaśkowa (66)

Lista fobii i urazów. Felieton Adama Jaśkowa (66)

Ordnung must sein, jak mówi stare polskie przysłowie. Ordo i ordnung mają to samo pochodzenie łacińskie, a oznaczają ład i porządek. Kiedy patrzę na listę organizacji sporządzoną (zdaniem pani kurator Nowak) przez Ordo Iuris w celach podglądowych i pomocniczych, to porządku w niej nie widzę. Po dokładniejszej analizie dostrzegam natomiast pewien ład – czy polski, czy nie, pozostawiam ocenie czytelników. Organizacje wymienione na liście wywierają według autorów zgubny wpływ na dzieci i młodzież, a zatem nie powinno się ich wpuszczać do szkół.

Spróbowałem odczytać ów ład z listy jako członek Stowarzyszenia Wszechnicy Oświeceniowo-Racjonalistycznej, dostrzeżonego przez autorów. Nie wiem, który element naszych statutowych wartości został najwyżej oceniony. Może propagowanie nauki i metody naukowej, popularyzacja światopoglądu humanistycznego, rozwijanie postaw tolerancyjnych czy działania na rzecz ochrony wolności i praw człowieka? Czy też nieustanne działania na rzecz neutralności światopoglądowej państwa polskiego i organizowanie Dni Świeckości? Cokolwiek zwróciło uwagę autorów spisu, czujemy się jako członkowie Stowarzyszenia docenieni, tym bardziej że znaleźliśmy się w prestiżowym – przynajmniej naszym zdaniem – towarzystwie.

Największa grupa stowarzyszeń, które zyskały uznanie autorów, to organizacje feministyczne o różnym stopniu radykalizacji. Jak mniemam, samo muśnięcie feminizmem zapalało w głowach twórców spisu czerwoną lampkę. Albo latarnię… Nie dziwi mnie, że na czarną listę wciągnięto Fundację Polska jest Kobietą. To przecież oczywiste przekłamanie, bo dzisiejsza Polska ewidentnie nie jest kobietą ani też nie jest dla kobiet. Owszem, są kobiety, którym w Polsce nie jest źle, a nawet jest dobrze, ale od dawna wiadomo, że nie każda kobieta to Beata. Szydło. W związku z tym na indeks trafiły organizacje, które mają w nazwie wyrazy „kobieta”, „dziewczyna”, „dziewucha”, „feminizm”, „czarny protest” czy „strajk (kobiet)”. Państwo (autorzy listy) najwyraźniej traktują kobiety jako głównego wroga. Moim zdaniem jest to walorem tego spisu, bo może nie wszystkie kobiety zdawały sobie sprawę, że są przeciwniczkami reżimu. Warto teraz, by gremialnie przystąpiły do organizacji, po pierwsze by zasłużyć na to miano w pełni, a po drugie by następna lista była szersza.

Kolejna pod względem liczebności grupa wymieniona na liście to organizacje działające w sferze praw mniejszości, w tym mniejszości seksualnych, walczące z wykluczeniem i dyskryminacją. Znalazły się tam wszelkie organizacje, które mają w nazwie równość, różnorodność, tolerancję, a cóż dopiero miłość. Dla takich idei nie ma miejsca w szkołach pani kurator Nowak ani, jak sądzę, w szkołach ministra Czarnka.

Nie są mile widziane, że tak to delikatnie ujmę, organizacje, które zajmują się szkołą, dziećmi i edukacją w sposób nieco odbiegający od wdrażanego przez ministerstwo i kuratoria standardu. Stąd na liście między innymi wyróżnienie Fundacji Rozwoju Dzieci im. Jana Amosa Komenskiego. To akurat doskonale rozumiem. Dla Ordo Iuris, Komenski – Czech, humanista i protestant – to nie jeden wróg, ale trzech albo i czterech w jednym. Twórca humanistycznej pedagogiki, domagający się powszechnej edukacji, otwarty krytyk katolicyzmu.

Kolejnym przykładem czegoś na kształt fobii autorów jest uwzględnienie organizacji propagujących edukację seksualną, planowanie rodziny, a także – co też nie powinno dziwić – zajmujących się „świecką” pomocą psychologiczną dla dzieci i młodzieży. Wrogami są oczywiście seksuolodzy i wszyscy, którzy dysponują naukową wiedzą o seksualności człowieka i nie wahają się jej używać. To może sugerować, że autorzy mają pewne problemy z własną seksualnością – no, ale raczej nie skorzystają z pomocy czy konsultacji, skoro sami wpisali na czarną listę instytucje, które coś takiego oferują, łącznie z całym Polskim Towarzystwem Seksuologicznym.

Dziwić mogłoby uwzględnienie Stowarzyszenia Poprawy Spraw Alimentacyjnych Dla Naszych Dzieci, gdybyśmy oczywiście nie wiedzieli, że autorom wcale o dobro dzieci, a na pewno dzieci urodzonych, nie chodzi. Nie dziwi wpisanie na listę „Krytyki Politycznej”, bo autorzy nie znoszą żadnej krytyki, a politycznej to już zupełnie.

Na koniec zostawiłem dwa rodzynki, o których jakoś nie zrobiło się tak głośno jak o Polskim Centrum Żydowskim w Oświęcimiu czy Amnesty International. Pierwszy rodzynek to Związek Nauczycielstwa Polskiego. Autorzy listy zauważyli, że nawet nie zawsze bardzo aktywny związek jest przeszkodą w całkowitym podporządkowaniu edukacji nowemu/staremu ładowi. Nie można zakazać pracy nauczycielom zrzeszonym w ZNP, ale marzyłoby się wyrzucenie związku ze szkół. Drugie kuriozum to Fundacja Nowoczesna Polska z prowadzonym od lat projektem Wolne Lektury, który udostępnia utwory literackie należące już do domeny publicznej. Fundacja nie tylko ocala je od zapomnienia, ale też daje im drugie i trzecie życie. Bo jeśli czegoś nie ma w Internecie, to owo coś nie istnieje, a wolne lektury są. I są wolne. Jeszcze.

również na aristoskr.wordpress.com


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!