Kochajmy się – zanim będzie za późno. Felieton Marcina Nowaka (54)

Felieton Marcina Nowaka

To Ja, Ty – My – tu na dole tworzymy oblicze Polski.
Polska ma oblicze nas wszystkich. To my, tu na dole, możemy zrzucić maskę, którą z takim uporem przyprawiają nam rządzący. Tobie, mnie, nam wszystkim – bez wyjątku. Możemy przestać grać role w tej mizernej sztuce pod tytułem Dobra Zmiana i zacząć pisać nową, prawdziwą opowieść.

Nie mam najmniejszej nadziei, że wiadomość ta dotrze do elektoratu Zjednoczonej Prawicy, bo ten utrzymywany jest za kurtyną informacyjną. Strażnicy prawicowej bańki filtrują przekaz i nie pozwalają, aby coś niekontrolowanego zakłóciło iluzoryczny spokój i sielankę, w jakiej drzemie ta niespełna jedna trzecia część społeczeństwa. Tymczasem to do nich właśnie w tym felietonie chcę się zwrócić. Chcę stanąć przed nimi i zapytać się ich twarzą w twarz, za co oni mnie tak bardzo nienawidzą. Mnie – Polaka o lewicowych poglądach.

Zgodnie z powszechnie narzucaną narracją można powiedzieć, że jestem lewakiem. Nie chodzę już do kościoła, nie obchodzę już świąt chrześcijańskich, o czym pisałem w jednym z wcześniejszych moich felietonów. Popieram związki partnerskie, wspieram osoby LGBT+. Uważam, że przyrodzie należy się szacunek, więc istnieje nagląca potrzeba ochrony naszego naturalnego środowiska życia. Uważam, że każdemu człowiekowi należy się godność, w tym też uchodźcy, imigrantowi zarobkowemu… ale to są tylko etykietki, które zostały mi przypisane. Tymczasem nikogo nie interesuje to, kim jestem, ani jakim człowiekiem jestem naprawdę?

Czy stosunek do wiary, aborcji, związków partnerskich, imigracji, ekologii, historii Polski, a nawet tak bolesnego doświadczenia, jakim była katastrofa smoleńska, świadczy o lewicowości, a przez symetrię o prawicowości? A co z pozostałymi tematami życia społeczno-gospodarczego?

Ta zaciągnięta przez prawicę kurtyna jest zasłoną, która nie pozwala nam się spotkać. Osobiście czuję się tak, jakby nie istniała przestrzeń spotkania. Często odnoszę wrażenie, że jestem dla was niewidzialny, a ja was dostrzegam w całej waszej unikatowej egzystencji i na pewien sposób cierpię, że nie możemy się spotkać. Nawet gdzieś na ziemi niczyjej lub na międzynarodowych wodach. Nie możemy się spotkać, bo jakimś nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności uwierzyliście, że jestem wrogiem ojczyzny, tradycji, polskości, że jestem częścią międzynarodowego spisku, który chce obalić chrześcijańsko-konserwatywny polski patriotyzm. Czy aby na pewno?

Owszem, nie obchodzę chrześcijańskich świąt, bo świętuję chwilę obecną, choćby tę, w której piszę ten tekst i zwracam się do Ciebie drogi czytelniku/droga czytelniczko. Mimo to nie przeszkadza mi, że ubierasz choinkę, nakrywasz stół do wigilijnej wieczerzy, idziesz na pasterkę i świętujesz narodziny twojego Boga. To jest Twoja droga przez życie, ale nie oczekuj ode mnie, że rzucę wszystko i przyłączę się do Ciebie. Ty jesteś Polakiem/Polką na swój sposób, ja jestem Polakiem na mój sposób i nie ma pomiędzy tym sprzeczności, a jeżeli ktoś twierdzi, że jest – to kłamie! I to kłamie z premedytacją. Bracie/Siostro z prawicowego elektoratu ja naprawdę Tobie życzę jak najlepiej, życzę Ci samego dobra, tylko dobra i niejednego dobra. Ja nie chcę Cię zniszczyć, ja chcę po prostu obok Ciebie istnieć w mojej odmienności. Nie mam żadnego interesu w tym, żeby Cię wyeliminować z życia społecznego – dlaczego ty wierzysz w takie bzdury? Po prostu chcę, abyśmy obok siebie mogli współistnieć Ty i ja w swojej niepowtarzalnej unikatowości. Ja doprawdy Cię szanuję i nie niszcz, proszę, społecznej przestrzeni spotkania, bo gdzie się spotkamy, jak nie w codziennym życiu?

Moja Polska nie jest Polską A lub B. W mojej Polsce nie ma podziałów na patriotów lub zdrajców, chrześcijan lub innowierców, zwolenników partii rządzącej lub opozycji, Europejczyków/Europejki lub Polaków/Polki, prawicową lub lewicową bańkę informacyjną. Jest jedna Polska i wszyscy, z naciskiem na „wszyscy” jesteśmy jej dziećmi, bez względu na wyznawany światopogląd, orientację seksualną, pochodzenie, stosunek do wiary, do tradycji, do aborcji, do świąt, do rodziny. W mojej Polsce jest miejsce dla każdego, z wyjątkiem tych, którzy nawołują do nienawiści – piewców faszystowsko-nacjonalistycznego nurtu dzielącego, z którego usług niestety korzystają obecnie rządzący, bo czerpią z tego wymierne korzyści.

To ja, ty – my – tu na dole tworzymy oblicze Polski.

Polska ma oblicze nas wszystkich. To my, tu na dole, możemy zrzucić maskę, którą z takim uporem przyprawiają nam rządzący. Tobie, mnie, nam wszystkim – bez wyjątku. Możemy przestać grać role w tej mizernej sztuce pod tytułem „Dobra Zmiana” i zacząć pisać nową, prawdziwą opowieść.

Nie sądzisz?


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!