Grudniowy czas, piękny czas. Felieton Joanny Hańderek (99)

Grudniowy czas, piękny czas. Felieton Joanny Hańderek (99)

„Zniszczymy tych ludzi” – piękna zapowiedź zimowych świąt i politycznych spotkań. Pierwszy Prezes w akcji, jakże ciepłej, kolędowej, pełnej radości życia. Grudniowy to czas, czas wspomnień, które dopadają człowieka wraz ze śniegiem i mrozem. Tylko czołgów na ulicach brak, ale spokojnie, Pierwszy Prezes jest w grudniowym nastroju i może nam jeszcze sprawić niejedną niespodziankę.

No i zaczął się nam grudniowy czas, piękny czas. Choinki już przystrojone, udekorowane ulice. Jest w tym logika znana ze starożytności: lud chce chleba i igrzysk, więc je dostaje. Wiadomo, lampeczki, choineczki – taka tradycja, taki obowiązek, a że instytucje kultury nie mają czym płacić za prąd i od połowy grudnia nie pracują lub pracują na pół gwizdka, to trudno. Bez choinek naród się oburzy, a dzieciaki na zajęciach w domu kultury siedzieć nie muszą, niech pobiegają po galerii handlowej za Mikołajem i aniołami sprzedającymi opłatki. Ot, świąteczny czas.

W grudniu wszystkim jakoś tak milej i cieplej na sercu. Prezes Narodu też promienieje miłością do ludzkości, zwłaszcza tej, która mu klaszcze, w ukłonach i lansadach po miastach go wozi i wpatruje się w jego oblicze z nabożnym szacunkiem. A że nasz prezes to wieki mąż miłosierdzia i stanu, w Chojnicach jego wizytę zabezpieczało jedynie 400 milicjantów – o przepraszam, policjantów, stare przyzwyczajenia się odzywają, wracają wspomnienia. A może w ramach miłości do narodu nasz prezes ukochany raczy wprowadzić nam stan wojenny? Obiecywał, że „się zrobi porządek”, no to pewnie się zrobi. Grudzień to miesiąc porządkowania polskich spraw, taką mamy miłą tradycję, a sama będąc dzieckiem dawnych czasów, już czekam na armatki wodne i gaz łzawiący. Rosjanie na innej wojnie zaangażowani, może więc bracia Węgrzy nam pomogą? Albo poradzimy sobie sami, bo nasi prawdziwi patrioci już wzmocnieni przez państwowe dotacje?

Zniszczymy tych ludzi”, „musimy się bronić”, „Polska będzie silnym państwem”. To dobrze znana retoryka. Tak samo pokrzykiwał i wciąż pokrzykuje Trump na różnych wiecach. Tak samo napina się Orban. Te same słowa o zagrożeniu z zewnątrz, o konieczności obrony narodu i walki o wielkość państwa usłyszymy od każdego totalitarnego zamordysty. Mowa nienawiści się nie zmienia, odkąd demony nacjonalizmu opętały Europę, odkąd architekci Trzeciej Rzeszy wyznaczali cele władzy i zadania dla narodu. Stąd podziały, tropienie i wskazywanie złych – tych, którzy mają odejść, podporządkować się lub zgnić w więzieniu. „Oczyszczanie”, podobnie jak „robienie porządku”, to obietnica-marzenie każdego upojonego własnym ego i totalitaryzmem władcy.

Niektórzy filozofowie zakładali, że świat się zmienia, idzie naprzód i nic nie może się powtórzyć. Historia jest ponoć nauczycielką życia – takie mądrości kładzie dzieciom do głowy klasyczne wykształcenie. Widok Prezesa Narodu sunącego ze świtą przez Polskę może jednak nasunąć wątpliwości. Wspomnienia z dawnych lat wracają wraz z policją pacyfikującą czarne marsze, wraz ze szpalerami służb mundurowych strzegącymi prezesa. Grudzień to miesiąc szczególny, tyle że historia niczego nas nie uczy. Pośpiewamy kolędy, w telewizji rządowej pewnie ogłoszą, że Tusk, opozycja, Niemcy i komuniści zafundowali nam stan wojenny i teraz knują, jak obalić Pierwszego Prezesa, a potem zacznie się kolejny rok. Pytanie, jak tym razem będą nas oczyszczać.

Osiem gwiazdek. Te słowo na «w», które było tak słyszane w pewnym momencie i ciągle jest słyszane. Otóż to jest właśnie tego rodzaju akcja: Polska nie może być silnym narodem, nie może mieć silnego państwa, bo to się nie podoba naszym sąsiadom. Otóż nie. Będziemy mieli silne państwo! I zniszczymy tych ludzi”. Pierwszy Prezes ma urok i płynność przemawiania Gomułki. Towarzysz Wiesław, gdy się wyrwał i mówił od serca, a nie z kartki, od razu wchodził na poziom dzisiejszych memów. Historia niby się nie powtarza, ale jeśli wsłuchać się w słowa Jarosława Kaczyńskiego, robi się jakoś dziwnie i strasznie. Jakby to już było, jakby Gomułką brzmiało, jakby trąciło Bareją. Niby mamy inny czas, ponoć ciągle panuje u nas demokracja, ale znowu są jacyś ONI, jest WRÓG, ZŁO, jest walka. Przede wszystkim jest stara, dobra nienawiść. Pierwszy Prezes tak naprawdę żyje nienawiścią i karmi nią swoich wyznawców. To szczera, mocna nienawiść do wszystkiego, co inne, obce, zachodnie, niepolskie, nieksenofobiczne, nie-PiS-owskie.

Pięknie jest. Nie mamy węgla, kryzys energetyczny w Polsce trwa, inflacja wzbija się pod niebo jak dumny polski orzeł, a PiS urządza nam zimowe zawody. Prezes chce walczyć i „wziąć się za to”. Uważajmy zatem, drogie „to”. Prezes jest w grudniowym nastroju.


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!