Defilada. Felieton Fryderyka Zolla (463)

Defilada. Felieton Fryderyka Zolla (463)

Dziś w Warszawie imponująca defilada. W rocznicę warszawskiego zwycięstwa w wojnie z bolszewicką Moskwą przetoczą się przez miasto potężne pancerne zagony, a niebo przetną nowoczesne samoloty. Można się zżymać, że to defilada na wyrost: tak Wojsko Polskie ma szanse wyglądać w przyszłości, ale jeszcze nie teraz. Tak, to defilada na miarę aspiracji. Często jednak tak bywa z defiladami – są pokazem siły dla pokrzepienia serc swoich i przestraszenia wrogów.

Dzisiejszego dnia chciałbym naprawdę poczuć dumę z polskiej armii. Ukraińskie doświadczenie pokazuje, że sprawne wojsko jest w naszym zaułku Europy niezbędne do przetrwania państwa. Niezbędna jest silna armia Polski powiązanej sojuszami i osadzonej mocno w Europie. Jednak wojsko tylko wtedy jest silne, gdy stanowi dla obywateli wartość ponad podziałami politycznymi. To nie może być armia PiS-u ani Platformy, ale nasza wspólna. Nic by nie dała zachodnia technika, gdyby Ukraińcy uważali swoje oddziały za projekt jednego ugrupowania politycznego. W każdym konflikcie zbrojnym armia z takim balastem jest skazana na klęskę.

Szanująca Konstytucję armia musi się cieszyć zaufaniem wszystkich obywateli, dając im pewność, że żołnierze chronią wolne, demokratyczne, rządzące się Konstytucją społeczeństwo. Tymczasem prof. Zybertowicz w programie „Kawa na ławę” bez ogródek stwierdził, że defilada w Warszawie ma wspomóc PiS w nadchodzących wyborach. Oznacza to, że te wszystkie zakupy uzbrojenia opłacane z naszych podatków i niebywałe obciążenie budżetu państwa to nic innego jak koszty kampanii wyborczej PiS-u. Zybertowicz tym samym podważył sens dzisiejszego wydarzenia, odsłaniając intencje władzy – władzy, która w imię wyborczych interesów jest w stanie zniszczyć nawet dorobek ostatnich dwóch lat realnego zbliżenia z Ukrainą, choć od tego sojuszu zależy bezpieczeństwo i przyszłość Europy. Czy zatem te czołgi, transportery i samoloty rzeczywiście są gwarantem naszej Konstytucji i państwa, czy jedynie kosztownym gadżetem kampanii PiS-u, ugrupowania w dużej mierze antykonstytucyjnego?

Uważam wzmocnienie polskiej armii w ostatnim okresie za realne osiągnięcie rządzących, które jakoś łagodzi tragiczny bilans tych lat. Osiągnięcie to może jednak być poczytane za zasługę tylko pod warunkiem, że nie stanie się narzędziem politycznej manipulacji, bo to igranie z ogniem. Żyjemy w czasach, kiedy potrzebne są takie obszary interesu państwa, które nie prowadzą do polaryzacji społeczeństwa. Armia musi być wspólnym dobrem nas wszystkich. Od tego, czy każdy z obywateli niezależnie od swoich przekonań politycznych będzie mógł się z Wojskiem Polskim utożsamiać, zależy znów bardzo wiele w trakcie wojen, które już się toczą, a także które być może nadchodzą. Na nic się zdadzą nasze wspólne miliardy włożone we wzmacnianie armii, jeśli armia zostanie włączona w polityczną kampanię PiS-u i władzy. Prawdziwy patriotyzm podpowiedziałby rządzącym, w tym prof. Zybertowiczowi, tę nieskomplikowaną prawdę.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!