Autostrada nasza codzienna. Felieton Joanny Hańderek (62)

Autostrada nasza codzienna. Felieton Joanny Hańderek (62)

Oto Polska się otwiera na wiek XXI! Mamy nowy system opłat elektronicznych i przed bramkami na autostradzie już pusto. Tak głosi rząd. W rzeczywistości przed wjazdem na autostradę i tuż za bramkami widać na poboczach rzędy aut, a w nich kierowców stukających w telefony, smartfony, komputery. To tak jak ze słowami na temat IV Rzeszy, których Kaczyński nie powiedział, choć powiedział… nieważne, grunt to uważać na zdradzieckich Niemców.

Ostatnio na trasie Katowice – Wrocław życie skonfrontowało mnie z polskimi drogami, a dokładniej, z autostradami. Rząd postanowił pochylić się nad problemem wiecznych korków przy bramkach wjazdowych na autostradę i oto mamy e-TOLL – aplikację zaprojektowaną na zlecenie samego ministerstwa. Aplikacja działa tak jak wszystko, co jest autorstwa PiS-u, a zatem logicznie, intuicyjnie, prosto w obsłudze i prospołecznie. A że przed nami okres świątecznych podróży, postanowiłam podzielić się z Państwem kilkoma uwagami na temat obsługi tego cudu.

Krok pierwszy: zainstaluj aplikację. Nie da się, to zainstaluj jeszcze raz. Nie da się. Wyłącz i włącz telefon, tak jak premier Morawiecki włącza i wyłącza pandemię zależnie od tego, czy ludzie są mu potrzebni w domach czy przy urnach wyborczych. Nie ma się co denerwować. Lepiej po premiersku rozłożyć ręce od siebie i do siebie, wdech – wydech, i za piątym razem się zainstaluje.

Krok drugi: masz już apkę w telefonie, to sprawdź, czy zainstalowała się na stałe. Wiesz, to trochę jak z darmowymi lekami dla seniorów – są darmowe, tylko jeszcze nikt ich w aptece nie dostał. No, może z wyjątkiem witaminy C.

Krok trzeci: jest aplikacja? Udało się? Na pewno? Super! Przypomina to wprawdzie szukanie podwyżki na koncie seniora, ale przecież te osiem złotych więcej w ramach rewaloryzacji łatwo jest przeoczyć w obłędnej masie hajsu, jaką każdy emeryt trzyma w banku.

Krok czwarty: aplikacja jest, więc można się zarejestrować. Najpierw numer rejestracyjny samochodu, a potem już leci, hasło identyfikacyjne pojazdu generuje się samo. Oczywiście, nie będzie to tak po prostu numer rejestracyjny, niezbędne są dodatkowe zabezpieczenia, rzecz jasna w trosce o dobro obywateli i obywatelek. Zupełnie jak z rejestracją ciąż – wszystko, byle kobieta czuła się bezpieczna. Ani kroku bez elektronicznej smyczy, która umożliwi śledzenie macicy. Model boliwijski wysiada!

Krok piąty: jesteś w trakcie rejestracji, wystarczy wygenerować hasło i login. Proste i jasne. Tyle tylko, że na cztery możliwości działa jedna, o czym dowiedzą się Państwo po godzinie klikania. W międzyczasie aplikacja się zawiesi, odinstaluje, przestanie reagować. Zupełnie jak z konferencjami rzeczniczki pograniczników: ona też odpowiada, jeśli chce i jak chce. Jakie dzieci? Przecież na Białorusi się nimi zajmą. Jakie prawa człowieka? Zimowe polewanie uchodźców wodą albo wywożenie chorych z rodzinami do lasu nocą to szczyt humanistycznej, a wręcz chrześcijańskiej pomocy! Opozycja przesadza, wolontariuszom się w głowach poprzewracało, wszystko jest cacy.

Krok szósty. Polecam dobre czerwone wino. Po pięciu godzinach łatwego i intuicyjnego klikania w e-TOLL wino jest bardzo skuteczne. Po lampce człowiek czuje pewniej, nabiera otuchy i myśli, że jutro pójdzie mu lepiej. Do wyjazdu zostało jeszcze trochę czasu, przez tydzień może się uda i zainstaluje. Zresztą, czy musimy jeździć autostradami? Są przecież stare, dobre drogi, może takie całkiem na uboczu, ich pewnie system e-TOLL jeszcze nie obejmuje. Przypomina to oglądanie TVP1 – tam też Polska odrodzona, wydała wojnę Niemcom i wygrała, premier rozkłada ręce tryumfalnie i informuje, że oto od dzisiaj nie Polacy niemieckiego, ale Niemcy polskiego będą się uczyć.

Krok siódmy. Zrób sobie dzień przerwy. Kiedy już się zalogujesz, zarejestrujesz, wygenerujesz kod PIN, PUK, BUM i OH, jeszcze musisz przelać pieniądze za aplikację. Więc przerwa. Trzeba nabrać stoickiego podejścia do życia. Niech działalność Pierwszej Damy nas prowadzi. Nic nie rób, tylko się uśmiechaj, ewentualnie zaszalej i pomachaj rączką.

Krok ósmy: pieniądze już przelane, można ruszać w drogę. Instrukcja przekonuje, że wystarczy włączyć aplikację i jechać. Aplikacja sama rozpozna, czy minęliśmy bramki na autostradzie, a potem się wyłączy. Oczywiście – wała! To tak jak z hotelem turystyczno-wypoczynkowym kryształowego Banasia: był, tylko go nie ma. Albo jak z respiratorami kupionymi u kolegi przez byłego już ministra-a-co-mi-tam-zdrowia Łukasza Szumowskiego. Generalnie minister granty miał i je rozliczył, tak samo jak kupił respiratory, maseczki i zabezpieczył nas przed pandemią COVID.

A teraz najlepsze: po przejeździe chcą Państwo sprawdzić trasę i naliczone opłaty. Ojej, pieniędzy nie ma i aplikacji też nie? A czy jest gdzieś prezydent, który dba o konstytucję i strzeże porządku prawnego naszego państwa? Czy jest gdzieś rząd, który odpowiedzialnie negocjuje z opozycją i na forum międzynarodowym umacnia pozycję Polski w UE? Jest gdzieś prawo i sprawiedliwość w partii rządzącej? No to czemu się Państwo dziwią, że nic nie działa? Taka to Polska właśnie. Mandat za nielegalne korzystanie z dóbr naszego kraju dostaniemy my, a nie rząd. Jest za to twarda, męska propozycja premiera Morawieckiego dla rządu Niemiec: mają nam oddać za zbombardowaną Warszawę, zadośćuczynienie za zabór pruski wypłacić, no i oczywiście wprowadzić obowiązkowo język polski do niemieckich szkół. Może też niech kanclerz Niemiec złoży nam hołd lenny na Rynku w Krakowie, przecież Krzyżacy nas ciemiężyli, a Krzyżacy to Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie. Powtórzmy: Domu Niemieckiego. Niemcy zatem są nam winni reparacje, hołd i…


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!