Ostatnia szansa. Felieton Wiktora Antolaka (6)

Ostatnia szansa. Felieton Wiktora Antolaka (6)

22.04.2020

Dziś nie zastanawiamy się, jak zwyciężyć. Rozważamy, jak ma wyglądać porażka. Czy zbojkotować niebezpieczne dla zdrowia publicznego, skrajnie antydemokratyczne wybory szykowane przez Sasina czy jednak głosować korespondencyjnie? Czy może wierzyć, że uda się zmusić PiS do przesunięcia wyborów o rok czy dwa? Ale wybory to nie jedyna bolączka tych, którzy wydarzenia polityczne śledzą choćby z odrobiną obiektywizmu. Obserwujemy, jak fala barbarzyńskiego bezprawia rozlewa się i na inne sfery. Widzimy, jak organ noszący zaszczytne miano Trybunału Konstytucyjnego ustami Piotrowicza i Pawłowicz podważa rudymentarne kompetencje Unii Europejskiej oraz „bez żadnego trybu” stwierdza niekonstytucyjność uchwały, którą podjął Sąd Najwyższy, by ratować sądownictwo przed upartyjnieniem. W samym Sądzie Najwyższym wkrótce nastąpi zmiana prezesa, co postrzegamy jako upadek kolejnego z niewielu już pozostałych bastionów demokracji. Krótko mówiąc, opozycję opanował defetyzm. I defetyzm ten w zadziwiający sposób przysłania fakt, że otrzymaliśmy ogromną i zapewne ostatnią szansę na zatrzymanie procesu degradowania demokracji – nie na spowolnienie go czy zredukowanie, ale na przerwanie go definitywnie. PiS, które przyjęło maksymę „siła będzie nam prawem sprawiedliwości”, opiera się w głównej mierze – co jest stwierdzeniem wręcz banalnym – na większości sejmowej. Tymczasem prezes ugrupowania, które Zjednoczonej Prawicy tę większość zapewnia, jawnie deklaruje, że jest gotów opuścić blok rządowy (choć, co w polityce oczywiste, nie „za darmo”). Tym samym PiS‑owska potęga zawisła na włosku. A opozycja ma narzędzie, by włosek ten przeciąć – narzędzie na tyle dobre, że upadek PiS-u nie zaszkodzi ciągłości władzy państwowej, związanej immanentnie, a dziś szczególnie mocno, z bezpieczeństwem Polaków. Narzędziem, o którym mowa, jest konstruktywne wotum nieufności wyrażone wobec PiS‑owskiego rządu (o instytucji tej pisał szerzej Maciej Pach na portalu konstytucyjny.pl). Przymiot wotum konstruktywnego bierze się stąd, że polski ustrojodawca wyrażenie wotum nieufności dla starego rządu połączył nierozdzielnie ze wskazaniem przez Sejm wymienionego z imienia i nazwiska kandydata na nowego premiera (którym musiałby zostać rozdający dziś karty Jarosław Gowin). Dzięki takim uregulowaniom konstytucyjnym jeden gabinet może bez przerywania ciągłości władzy wykonawczej być zastąpiony przez drugi – gabinet antydemokratyczny przez gabinet demokratyczny. Gabinet taki mógłby rozwiązać problem wyborów w jedyny przyzwoity sposób: ogłaszając stan nadzwyczajny, co odroczyłoby wybory na 90 dni po formalnym zniesieniu tego stanu, gdy zagrożenie epidemiologiczne zostanie już zminimalizowane. Można by też zweryfikować skandaliczne decyzje dotyczące walki z koronawirusem, takie jak odmowa regularnych testów dla służby zdrowia. Rząd taki byłby w stanie ocalić zdrowie i życie Polaków, ale i polską demokrację: zastopować proces odbierania niezawisłości sądom, pełzającego (a dziś przyspieszającego) wyprowadzania Polski z UE oraz oddawania kolejnych sfer życia pod władzę Kaczyńskiego i jego świty – proces, który wiedzie do zakończenia trwającej w Polsce zaledwie trzy dekady epoki wolności.

Życie Polek i Polaków oraz dalsza obecność Polski w społeczności państw demokratycznych to naprawdę wystarczające racje, by zrezygnować z osobistych ambicji i przezwyciężyć opór wynikający z bardzo głębokich podziałów. To wystarczające racje, by jako premiera zaakceptować człowieka, którego niekoniecznie darzy się polityczną sympatią. By przystać na rząd, który nie będzie spójny w sprawach światopoglądowych i który w przyszłości nie stworzy jednego bloku w wyborach parlamentarnych, ale który fachowo, racjonalnie i z poszanowaniem Konstytucji może przeprowadzić Polskę przez okres pandemii i kryzysu postpandemicznego, zarazem zapobiegając autorytaryzmowi i zniewoleniu Polek i Polaków.

Dziś opozycja parlamentarna stanęła przed dziejowym wyzwaniem. Będzie zapamiętana albo jako ta, która tkwiąc w waśniach i sporach, zaniechała ratowania Polski, gdy nadarzyła się niespotykana wręcz okazja, albo jako ta, która wzniosła się ponad niezaprzeczalnie gigantyczne różnice i obroniła nasz kraj nie tylko przed zagrożeniem epidemiologicznym związanym z wyborami, ale także przed wirusem bezprawia, populizmu i nacjonalizmu.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!