60 minut na godzinę. Felieton Adama Jaśkowa (174)

60 minut na godzinę. Felieton Adama Jaśkowa (174)

„W tym momencie nie mamy ani prawa, ani technologii na to, by osiągać 300 km/h”. Konferencja prasowa rządu w sprawie CPK przypominała raczej zaimprowizowany przez premiera show, na którym padło sporo deklaracji, ale w większości bardzo mglistych.

Ogłaszam urbi et orbi, że miesiące miodowe dla rządu już się zakończyły. Minęło 100 dni z hakiem – nie tylko na kolei i dla kolei.

Prezentacja premiera Tuska po hasłem „W 100 minut dojedziesz wszędzie (z Warszawy)” przebiła moim zdaniem prezentację Polskiego Ładu. Premier Morawiecki może być dumny z następcy, choć szczerze mówiąc, brakowało mi paru slajdów w PowerPoincie. Po prostu pociąg zwany pożądaniem. Oczywiście nie jestem standardowym podróżnikiem, nie mieszkam w Warszawie, a jedynie raz czy dwa razy w roku mniej lub bardziej chętnie (niechętnie?) podróżuję do stolicy lub nieco dalej. Ale może jest we mnie coś ze standardowego podróżnika? A jako rodowity krakowianin (choć – zdaje się – zaledwie w trzecim pokoleniu), wybierając pociąg, kieruję się przede wszystkim ceną. Czy dopłaciłbym 100 złotych, żeby podróż trwała tylko 100 minut? Nigdy w życiu, jak pisała madame Grochola.

Prezydent Duda mógł widzieć w Chinach dworce widma czekające na chińskie superpendolino, które porusza się tak szybko, że pasażerowie nie zdążą nawet kupić biletów, o wsiadaniu już nie wspominając. Może by więc Duda podpowiedział premierowi, żeby się aż tak nie spieszył z tą koleją. Swoją drogą, to ciekawe, że gdy Tusk był premierem po raz pierwszy, z koleją nie było mu po drodze. Wolał autostrady do nieba, to znaczy bardziej do piekła. Na Hel, znaczy się. A przynajmniej do Gdańska.

Nie powiem, obrazek z siatką połączeń wygląda pięknie. Kubizm pierwszej wody. Taki bardziej surrealizm. Ale ja sobie tak – nie powiem – z przyjemnością sarkazmuję, ci natomiast, co się lepiej znają na kolei, a już na pewno lepiej niż ja i premier, leciutko krytykują premierową prezentację. „W tym momencie nie mamy ani prawa, ani technologii na to, by osiągać 300 km/h” (no, tu już nie tak leciutko). Konferencja prasowa rządu w sprawie CPK przypominała raczej zaimprowizowany przez premiera show, na którym padło sporo deklaracji, ale w większości bardzo mglistych – powiedział Karol Trammer, ekspert kolejnictwa.

W zasadzie jest jedna trasa, dla której można by planować szybką kolej (takie polskie TGV): linia Warszawa – Poznań – Berlin. Tyle że jeździłyby po niej raczej niemieckie składy, a i lotnisko w Baranowie nie byłoby już potrzebne, bo w 200 minut można by dotrzeć z Warszawy do Berlina, a z Poznania w niewiele ponad 100 minut. Zresztą, jak twierdzą eksperci, polskie firmy i tak nie są w stanie dostarczyć taboru mogącego osiągać szybkości powyżej 300 km na godzinę. Takich producentów jest na świecie w zasadzie trzech: jeden z Francji, jeden z Japonii i jeden z Chin.
Amerykanie (z USA) mają mniej ambitne plany niż polski premier, choć – podobnie jak my – wciąż tylko jedną linię szybkiej kolei, będącą bodaj najdroższym środkiem komunikacji, przeznaczonym chyba dla bogatych hobbystów lękających się podróży lotniczych. A pociągi zamówili w firmie francuskiej. First class i bussines class. Kto bogatemu zabroni.

A co z łączeniem Polski? „Szef polskiego rządu na konferencji zapewniał, że zależy mu na rozwoju »Polski regionalnej«. W przypadku kolei mówiło się jednak wyłącznie o największych miastach. A nie na tym w istocie polega walka z wykluczeniem transportowym mniejszych ośrodków. Symboliczne było, że z jednej strony premier mówił o tym, że cała Polska skorzysta na nowym projekcie, ale tak naprawdę mówiono tylko o łączeniu największych polskich metropolii z Warszawą. Słyszeliśmy o zapewnieniu czasów przejazdu na poziomie około 100 minut do Warszawy, ale już nie wskazano czasów przejazdu z Poznania do Gdańska czy z Wrocławia do Krakowa. O planie rozwoju połączeń regionalnych, czy między mniejszymi miastami, czy jako tras dowozowych do głównych linii, nawet nie wspominając” – ubolewa Karol Trammer w internetowym Business Insider Polska.

W prezentacji premiera cała (no, prawie) Polska ma się łączyć z Warszawą w radości i smutkach (kolejowych), ale w żadnym wypadku nie jest to związek partnerski. Gdyby był, to premier mógłby śmiało dołączyć do stowarzyszenia Matusiak – Horała.

Niestety, z projektu, jak i ze stowarzyszenia raczej nic nie będzie. Po pierwsze, nie ma na taki projekt pieniędzy, bo wydamy je na dopłaty do chińskich samochodów elektrycznych. Po drugie, nie ma mocy przerobowych i taboru. To, że nikt takiego projektu nie potrzebuje, wydaje się w prezentacji premiera chyba najmniej istotne. Choć może się mylę, może to jest inicjatywa (pro)poselska, by posłowie byli mniej zalatani, a bardziej trzymali się torów.

Jeśli Polska powiatowa, prowincjonalna, czyli taka właściwa, czegoś potrzebuje, to komunikacji regionalnej, metropolitalnej, międzypowiatowej. Klasycznym przykładem, być może nieznanym premierowi, jest komunikacja Kraków – Tarnów. Wiem, nazwa „Tarnów” może premierowi nic nie mówić. Aktualnie pociągi między tymi dwoma miastami kursują średnio co 20 minut w dni powszednie, zastępując niemal całkowicie połączenia autobusowe na tej trasie. Problem w tym, że jest to chyba jedyna trasa w Małopolsce z tak niemal luksusową komunikacją. Trudniej z Krakowa dostać się na pobliskie lotnisko w Balicach niż do Tarnowa. A o innych trasach lepiej nie wspominać.

Co ciekawe, premier pochodzi z Trójmiasta, gdzie kolej jest ważną częścią systemu komunikacji, choć czasów swojej świetności raczej już nie pamięta.

Zainteresowaniach prawdziwą koleją odsyłam do łagodnej w treści publikacji tegoż Business Insider. A premier może wracać do zabawy wagonikami PIKO. Albo po kryjomu poharatać w gałę, ale tak, żeby się Probierz nie dowiedział.

A skąd (w tytule ) 60 minut na godzinę? Ze starej Trójki, gdzie wespół w zespół pod kierownictwem Jacka Fedorowicza przez całe 60 minut opowiadano stare i nowe kawały. Nawiązując do tej tradycji, premier postanowił dołożyć od siebie jeszcze 40 minut.

również na aristoskr.wordpress.com


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR.

 

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!