Mam w telefonie zainstalowaną aplikację informującą o alarmach powietrznych w Ukrainie. Jest nastawiona na Lwów i Tarnopol. Kilka razy dziennie pojawia się wiadomość o „powietrznej trwodze” (tak brzmi dosłowne tłumaczenie z języka ukraińskiego), a potem o odwołaniu „trwogi”. Ludzie się do trwóg przyzwyczajają, ale metaliczny turkot irańskich dronów słychać w powietrzu coraz częściej, coraz częściej też niebo przecinają złowrogie cygara rakiet.
Nowy Rok zaczął się w Ukrainie zniszczeniem i śmiercią. Ja natomiast siedziałem u siebie w domu w Polsce i słuchałem fajerwerków, tuląc przerażonego kota i psa. Tym razem w tych sztucznych ogniach było coś jeszcze bardziej niestosownego. U naszych sąsiadów wybuchają rakiety i drony, giną ludzie, a my urządzamy sobie Campo de’ Fiori. Powietrzna trwoga, wszyscy do ukryć. Odwołanie trwogi. Znów powietrzna trwoga, wszyscy do ukryć. Tam na wschodzie w mrozie i w błocie walczą żołnierze. Śmierć, rany, ból, zmęczenie.
Potrzebna jest dalsza pomoc. Prosiłbym o wpłaty (z dopiskiem „Ukraina”) na konto Fundacji im. Janusza Kurtyki albo na konto Fundacji na rzecz Kongresu Katoliczek i Katolików. Zebrane fundusze pójdą w całości na zakup mundurów i cieplej odzieży dla wojska.
Wojna trwa, a walczący czują się teraz przez nas opuszczeni. Musimy znowu wykrzesać w sobie siłę i pokazać wsparcie. Ono znaczy często więcej niż same dary.
![]() |
Wesprzyj Ukrainę poprzez Fundację im. Janusza Kurtyki lub poprzez Fundację na rzecz Kongresu Katoliczek i Katolików |
![]() |
Dostępna jest także zrzutka na mundury dla ukraińskich żołnierzy |
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.