Gdy już uda się przywrócić prawidłowe działanie instytucji demokratycznych – a nie sądzę, by udało się to w nadchodzącym roku – drugim krokiem powinno być oparcie ich działania na zasadzie konsensualności. Zasadę tę należy stosować przy projektowaniu wszystkich nowych rozwiązań, w tym również naprawczych. I warto zacząć od dialogu i próby nawiązania konsensusu. Konsensus to jednak coś innego niż dogadywanie się władzy z lobbystami grupy zawodowej czy branży biznesu. Dialog wymaga dopuszczenia różnych grup przedstawicielskich do wyrażenia opinii.
Demokracja liberalna, czyli taka, do której mamy dążyć – bo kłamstwem byłoby twierdzenie, że kiedykolwiek ją mieliśmy – opiera się na konsensualnej koncepcji polityki. Niestety, wiedza o polityce i demokracji jest w polskim społeczeństwie, nie wyłączając polityków, na poziomie śladowym. A czasem można odnieść wrażenie, że politycy wiedzą nawet jakby mniej.
Wbrew pozorom, dużo o demokracji (liberalnej, konsensualnej) wiedzieli zarządzający Zjednoczoną Prawicą. Uznając ją jednak za przeszkodę w trwałym przejęciu władzy, systematyczne demontowali jej instytucje. A nie było to takie trudne, bo zaufanie do tych instytucji podważano cały czas, niemal od ich powołania. Niemniej demokracja konsensualna (czy demokracja w ogóle) była traktowana przez PiS jako jedna z przeszkód w sprawowaniu władzy, a sprawowanie władzy było wyłącznym celem PiS-u. Tak jakoś się składało, że uzasadniając swoje panowanie polityczne, PiS sięgało po koncepcje Niemca, Carla Schmitta. W dodatku był to ulubiony filozof niemieckich faszystów i choć nie pozostał wierny III Rzeszy, najlepiej opisywał działania państwa totalitarnego. Taki właśnie miękki (jak twierdzą jedni) lub nieudolny (jak oceniają inni) totalitaryzm jawił się w marzeniach prezesa Kaczyńskiego. W praktyce wychodziło to dużo gorzej, ale przecież nie od razu Wawel zbudowano.
Władzy i władcom większym i mniejszym, bo posiadającym mniej władzy, jest w totalitarnym państwie najłatwiej. W demokracji wszystkim jest trudno. Demokracja stawia wiele wymagań obywatelom i politykom i nigdy ich nie zmniejsza. Wymaga poszerzania wiedzy własnej, polegania na ekspertach i właściwego ich doboru. W dodatku nie ma możliwości wprowadzenia jej zgodnie ze starym prawem ani jej przywrócenia, gdy już zostanie zniesiona, bo każde prawo zabrania rewolucji, broniąc choćby i chwilowego status quo. Krytycznym momentem jest również przejście od restytucji demokracji do pełnego respektowania zasad prawnych. W wielu elementach rządzący w latach 2007–2015 nie przywrócili stanu prawnego, pozostawiając rozwiązania wprowadzone przez PiS, z czego PiS po ośmiu latach skwapliwie skorzystało, pogłębiając stan bezprawia czy też nowego „państwa”.
Gdy już uda się przywrócić prawidłowe działanie instytucji demokratycznych – a nie sądzę, by udało się to w nadchodzącym roku – drugim krokiem powinno być oparcie ich działania na zasadzie konsensualności. Zasadę tę należy stosować przy projektowaniu wszystkich nowych rozwiązań, w tym również naprawczych. I warto zacząć od dialogu i próby nawiązania konsensusu. Konsensus to jednak coś innego niż dogadywanie się władzy z lobbystami grupy zawodowej czy branży biznesu. Dialog wymaga dopuszczenia różnych grup przedstawicielskich do wyrażenia opinii. Na przykład, wałkowana medialnie propozycja obniżenia opodatkowania programistów powinna trafić nie tylko do Komisji Trójstronnej, której należy przywrócić życie i znaczenie, ale również do reprezentacji innych grup podatników. W takiej debacie trzeba by merytorycznie obronić pogląd, że istnieją mocne merytoryczne podstawy, by dokonać obniżki podatkowej dla tej grupy, i uzyskać na to zgodę pozostałych grup podatników.
Podobnie wygląda sprawa propozycji zastąpienia Funduszu Kościelnego odpisem podatkowym. Wprowadzenie odpisu podatkowego dla organizacji pożytku publicznego poprzedziła długa dyskusja. Odpis podatkowy jest swego rodzaju pierwotnym podziałem finansów publicznych dokonywanym przez podatnika na rzecz organizacji, która spełnia wymogi formalne OPP. Jest to element demokracji bezpośredniej ze wszystkim jej wadami. Niemniej w społecznej dyskusji nikt twardo nie krytykował poglądu będącego podstawą wprowadzenia odpisu, który przyznaje organizacjom pożytku publicznego specjalny status w budowaniu demokratycznego społeczeństwa. Zbliżająca się debata o likwidacji Funduszu Kościelnego i zastąpienia go innym mechanizmem podatkowym powinna zostać poprzedzona debatą o roli religii i Kościołów we współczesnej demokracji. A jeśli w efekcie debaty zostałaby zaakceptowana opinia o pozytywnej roli tych podmiotów, kolejna debata mogłaby dotyczyć kwestii dodatkowego finansowania religii i Kościołów z funduszy publicznych, bo z zasady powinny być finansowane przez wiernych.
Główne zadanie na nowy rok to nauka demokracji – praktycznie od nowa. Postępy w tej nauce muszą jednak być o wiele większe niż te, które osiąga prezydent Andrzej Duda, deklarujący, że cały czas się uczy. Rzeczywistość wymaga od nas szybszego przejścia do następnej klasy.
W nowym roku życzę i nauczycielom i uczącym się sukcesów i satysfakcji. A całej sferze budżetowej wreszcie godziwych wynagrodzeń. Jeśli prezydent pozwoli.
również na aristoskr.wordpress.com
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR.