Zachód przywyka do wojny. Ofiarowuje pomoc, ale procesy decyzyjne trwają bez końca. My też trochę żyjemy w takim stanie podświadomości. Wojna jest, ale nie u nas. Pomagać trzeba, jednak i nam niełatwo. Sytuacja tymczasem staje się coraz bardziej niebezpieczna.
Gazety ujawniają informacje o planach Gierasimowa, nowego moskalskiego dowódcy. Przewiduje się uderzenie przez Wołyń w kierunku Lwowa, wzdłuż polskiej granicy – atak po moskalsku, z całą podłością i zbrodniami wojennymi. Na drodze są jeszcze błota Polesia i ukraińska armia, najdzielniejsza z dzielnych. Musimy zdać sobie sprawę, że takie natarcie postawi nas bezpośrednio wobec wojny. Może się zdarzyć, że oddziały ukraińskie będą musiały przejść przez naszą granicę. Przecież ich nie internujemy. Znajdziemy się wtedy jednak w środku działań wojennych.
Ten scenariusz nie musi się ziścić, jeśli Zachód stanie na wysokości zadania. Ciężki sprzęt, w tym czołgi, potrzebny jest natychmiast, bez żadnych ale, bez długich deliberacji. Niemcy dają Ukrainie potężne wsparcie; są pod tym względem już na drugim miejscu po USA. To wciąż jednak za mało. Skrajny pacyfizm, który opóźnia przekazywanie wyposażenia, kosztuje życie ludzi i coraz bardziej naraża nas wszystkich na niebezpieczeństwo wojny.
W przypadku Tajwanu USA i Japonia pospieszą z pomocą, mimo że Chiny są potęgą atomową. Wobec Ukrainy ciągle narzucane są ograniczenia z obawy przed eskalacją konfliktu. Efekt jest taki, że wojna trwa i sprowadza śmierć, tak jak w Dnipro, gdzie moskalscy bandyci zabili dziesiątki osób rakietą, która trafiła w blok mieszkalny. Gdyby czołgi posłano wcześniej, nie byłoby potoku krwi w Soledarze i Bachmucie.
Trzeba działać niezwłocznie. Trzeba zaangażować wszelkie środki wojskowe, aby pomóc Ukrainie w zabezpieczeniu północnej granicy. Powinny się tam znaleźć armie NATO, tak by atak z północy był nie tylko niemożliwy, ale nawet niewyobrażalny. Jeżeli tego nie zrobimy, wojna przyjdzie i do nas. Kiedy my Zachód to zrozumiemy?
Wesprzyj Ukrainę poprzez Fundację im. Janusza Kurtyki!
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.