Dzisiaj o walce z drzewami i klimatem w imię wolności i niezależności. Kolejny pomysł PiS-u oznacza kolejną katastrofę. Zachęta do palenia wszystkim, co pod ręką, kieruje prosto na onkologię, której oddziały w naszym kraju, o ile nadal funkcjonują, mało leczą, bo nie mają czym. Jeszcze trochę, a wycinka drzew będzie się równać śmierci.
Wolność według PiS-u to niepodważalna wartość. Tak niepodważalna, tak ważna, że dzielni posłowie i posłanki tej partii postanowili o nią walczyć. A co zabiera nam wolność? Co jest tym wielkim zagrożeniem? Poseł Bartłomiej Wróblewski postawił diagnozę: wolności naszej zagrażają drzewa. Diagnoza wiąże się zapewne z wcześniejszym zaleceniem człowieka wolności, posła Kaczyńskiego we własnej osobie, który oświadczył, że palić można wszystkim. Są jeszcze oświecające słowa najwyższego ojca Rzeczpospolitej, Jana Dudy: im gorzej, tym lepiej, a im bardziej jesteśmy zatruci, tym wspanialej się czujemy.
Jak wiadomo, nasz kraj zawsze był wyjątkowy. Gdy cała Unia Europejska pracuje nad ekologicznymi rozwiązaniami dla klimatu, u nas ekologiczne okazuje się dopłacanie do węgla, którego i tak nie ma, chociaż Polska węglem stoi. Co tam kryzys klimatyczny, co tam globalne ocieplenie, co tam odchodzenie od paliw kopalnych! Nasi lokalni mędrcy wiedzą lepiej. My węgiel mamy, więc z niego nie zrezygnujemy. A że mamy ten węgiel tak, że go nie mamy – podobnie jak mieliśmy respiratory i maseczki – trzeba znaleźć coś innego. Jak ostatnio deklarował naczelny polski stand-uper Glapiński, nie ma się co martwić, wszak jest tak dobrze, że nawet w Dubaju łkają z zazdrości, więc nie jest źle. Co zatem robić, gdy miał sprowadzany zamiast węgla do niczego się nie nadaje, a ludzie coraz bardziej martwią się zimą, zwłaszcza że już trzeba ogrzewać domy, szpitale, szkoły? Co robić? Drzewa ścinać! Oto ekologia PiS 2022.
Wracamy tu do wielkiej walki o wolność. Okazuje się, że zakaz ścinania drzew w ogrodzie i na prywatnej posesji oznacza zniewolenie. Drzewa nas zniewalają, bo rosną sobie bezczelnie na naszych działkach. Dlatego PiS, partia wolności i ekologii, zdrowego myślenia i rozwiązywania wszelkich problemów, postanowiła raz jeszcze ruszyć do boju. I ruszyła. Cel jasno wytyczony: drzewa. Rosną sobie niekiedy przez całe dziesięciolecia i to tak zniewala, tak przygniata biednych ludzi, że trzeba im ulżyć. Niech więc każdy wie, że nie będzie zniewolenia w naszym kraju wolności! Nie będzie ekologista pluł nam w twarz i dzieci nam weganizował. Wiemy lepiej, na globalne ocieplenie mamy węgiel nasz powszedni, a jeśli go nie mamy, to są drzewa. A te nie będą tak sobie rosły bezczelnie. Trzeba je ścinać w imię wolności i równości.
PiS ma całą kolekcję zastępów zła atakujących Polskę i prawdziwych Polaków – prawdziwych, czyli głosujących na PiS. Atakują nas mianowicie wrogie zastępy feministek, feministów, miłośników ośmiorniczek, wykształciuchów, elgiebetów, genderystów, uchodźców, migrantów, ekologistów. Żyć nam nie dają, nie pozwalają spokojnie wycinać lasów, betonować podjazdów, zatruwać rzek, tworzyć prawa, dla którego jedynym wyznacznikiem praworządności jest Ziobro w każdej osobie. Raz po raz dzielni wojacy z PiS-u ruszają do boju, zapewne podśpiewując miłe sercu słowa: „raz sierpem, raz młotem”. Wyrzynka im nieobca: ciąć, ciąć i palić! Gdy ludzie wszystko już wytną i zostanie nam pustynia, zawsze można zwalić winę na Tuska lub opowiadać o niebezpieczeństwie LGBT.
Wojna z drzewami odbywa się na tle pokrzykiwań Morawieckiego o „bestii”, czyli Unii Europejskiej. Mamy więc taki pakiet: kryzys klimatyczny trwa, globalne ocieplenie rozwija się w najlepsze, toczy się wojna w Ukrainie, a nasz rząd dolewa benzyny do ognia. Gdy cały świat drzewa sadzi i ratuje, nasz rząd pozwala na ich wycinanie. Gdy demokratyczny Zachód wspiera Ukrainę i odcina się od Putinowskiej i rosyjskiej agresji, wojny i terroru, nasz rząd flirtuje z miłośnikami Putina i opluwa Unię Europejską. Robi się gorąco – nawet w niedogrzanym domu. Rządzą nami ludzie, którzy za nic mają rzeczywistość, nic nie wiedzą o świecie, a myślą tylko o zabezpieczeniu sobie stołków.
Naszym największym problemem okazuje się już nie obecny kryzys ekonomiczny, ale przyszłość w zdewastowanym ekologicznie kraju. Trudności gospodarcze można pokonać, ale wyniszczonego ekologicznie kraju nie da się naprawić ot tak, w kilka lat. Świat umiera na naszych oczach, a PiS dewastuje naszą przyszłość, odbiera nam szansę zrównoważonego rozwoju i niwelowania katastrofalnych skutków kryzysu klimatycznego. Drzewa można porąbać i spalić, miałem można opalać w kopciuchach. Tylko jak potem wytłumaczyć dziecku, że umiera na białaczkę?
Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.