Jarosław Kaczyński zadał to pytanie na zjeździe PiS-u. Przenikliwy prezes tysiąclecia stawia śmiałą tezę, że Niemcy zbroją się w odpowiedzi na nasze zbrojenia. Można by te obserwacje porównać do urojeń osób, z których nie należy się śmiać, jak poucza nas Boy-Żeleński w wierszyku „Dziadzio”.
Rzecz jest jednak poważniejsza. Mój kazachski przyjaciel, który dokonuje dla mnie przeglądu rosyjskiej prasy, relacjonuje, jak media w Rosji opowiadają o rozłamie w NATO i o niemieckich zbrojeniach przeciw Polsce. To przedziwne unisono PiS-owskiego naczelnika (smartfon podpowiada: namiestnika) i rosyjskiej propagandy musi troszkę niepokoić. W najlepszym wypadku wskazuje, z jakich to internetowych źródeł PiS-owscy towarzysze czerpią informacje dla staruszka. W mniej korzystnym wytłumaczeniu sugeruje wspólny pogląd na świat oraz przejaw naturalnej konwergencji.
Podobnie należy oceniać odrzucenie poprawek senackich do ustawy o Sądzie Najwyższym. To kolejny antyzachodni front, na którym nasz obecny rząd działa bez żadnego racjonalnego (z punktu widzenia interesów Polski) uzasadnienia. Dzieje się to w sytuacji, gdy od spoistości Zachodu i solidarności z Ukrainą zależy zwycięstwo w wojnie, w której gra toczy się o wszystko, także o byt naszego państwa. Dzisiaj można być jedynie za wzmacnianiem Zachodu i za wsparciem dla Ukrainy, oznaczającym także popieranie jej europejskich aspiracji. To są niezbędne przesłanki trwałego zwycięstwa i bezpiecznego ładu w Europie.
Istnieje w naszym kraju ciąg między podsłuchami u Sowy, napadem na placówkę NATO po objęciu władzy przez PiS, zaprzestaniem pomocy dla Ukrainy – czego symbolem jest pomnikowa instalacja z dzieckiem nadzianym na tryzub, którą jakaś gmina podkarpacka chciałaby w końcu u siebie postawić – a wojną w Ukrainie. Polska została na długi okres wyłączona z udzielania pomocy Ukrainie.
Pojawiają się w przestrzeni medialnej głosy, żeby nie chwalić Johnsona za wspieranie Ukrainy, bo brytyjski premier jest odpowiedzialny za brexit i prowadzi straszną politykę wewnętrzną. Mówi się też, że nie należy za to samo chwalić rządu PiS, bo w ten sposób utrwala się jego władzę w Polsce. Wojna w Ukrainie to najważniejsze doświadczenie naszego czasu, które rozmiarem okrucieństwa przekracza wszystko inne, co nam znane, przynajmniej w Europie. Wojna ta stawia całą cywilizację wolnego świata przed ogromnym wyzwaniem. Jestem dumny, że Polska ze wszystkich sił wspiera Ukrainę – zarówno realną pomocą, w tym wojskową, teraz najważniejszą, jak i moralnie. Dlatego chwaliłem przemówienie prezydenta Dudy. Jest oczywiste, że brakuje teraz ponad wszystko ludzi pokroju Bartoszewskiego, Geremka, Mazowieckiego. Nie możemy odgrywać w Europie większej roli, bo ludzie pokroju Kaczyńskiego i Ziobry osłabiają nasze państwo, sprowadzając na nas realne niebezpieczeństwo. Ale nie dajmy się zwariować. Chwalmy za dobre decyzje. Dobrze, że Błaszczak po czasie Macierewiczowskiego rozbrojenia stara się przywrócić polskiej armii zdolność działania. Dobrze, że premier Johnson odważnie wsparł Ukrainę najnowszym sprzętem, pozwalającym prowadzić regularną wojnę. I całe szczęście, że Niemcy się zbroją. Być może od stanu ich armii będzie zależał ratunek nie tylko dla naszego państwa i Europy. Marzy mi się, abyśmy w końcu zdali sobie sprawę ze stanu zagrożenia, z potrzeby solidarności na zewnątrz oraz wzmocnienia państwa wewnętrznie. Inaczej może się to wszystko bardzo źle skończyć.
Wesprzyj Ukrainę poprzez Fundację im. Janusza Kurtyki!
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.