Społeczeństwo obywatelskie to najważniejsze, co udało nam się stworzyć przez ostatnie 30 lat. Konsekwencje jego braku, a także braku wolności mediów, widzimy w Rosji odurzanej propagandą i wielkością swojej władzy. Pamiętajmy, kto chciał, aby w Polsce było podobnie!
Poranek 24 lutego wywołał w większości z nas szok i niedowierzanie. Od wielu tygodni byliśmy informowani o potencjalnym ryzyku wojny i agresji Rosji na Ukrainę, ale chyba mało kto do końca w nie wierzył. Tak niewyobrażalne, tak niepojęte zdarzenie, taki ogrom cierpienia sparaliżowały wielu z nas, także mnie. Poprowadzenie wykładu z prawa sztucznej inteligencji czy prawa cywilnego, do niedawna tak fascynujące, stało się czymś abstrakcyjnym, obecnie bez znaczenia. Przygotowanie opinii prawnej dla klienta przerosło moje siły, wydawało się wręcz surrealistyczne, nie byłem w stanie temu podołać. Sprawy dotychczas ważne okazały się nieistotne. Nigdy wcześniej nie byłem tak sparaliżowany jak przez ostatni tydzień. Siedem dni bezradności, ograniczenia działań wyłącznie do tego, co niezbędne.
Aż wreszcie do mnie dotarło, że to, co robiliśmy przez ostatnie lata, jest niezwykle ważne i być może nawet uratowało Polskę. Polskie społeczeństwo obywatelskie nie pozwoliło na wyłączność propagandy medialnej, broniąc wolności mediów, w konsekwencji czego lex TVN została zawetowana, a dobre relacje z USA ochronione. To społeczeństwo obywatelskie walczyło o wolne sądy, aby manifestujący mieli rzetelne wyroki, a nie te z góry przygotowane przez władzę. To społeczeństwo obywatelskie przeciwstawiało się wypowiedziom „elity” politycznej o wyimaginowanej wspólnocie czy IV Rzeszy oraz wzywało „polityków” do opamiętania i zerwania współpracy z Orbanem, Le Pen i innymi podmiotami, które rozbijają jedność Unii Europejskiej i jawnie wspierają Putina, fotografują się z nim, a nawet otrzymują od niego odznaczenia. To społeczeństwo obywatelskie, manifestując swój sprzeciw wobec naruszania praworządności w Polsce, pokazywało prawdziwe oblicze Polaków mimo ostentacyjnego odwracania się niektórych polityków od Brukseli i USA.
Tylko dzięki społeczeństwu obywatelskiemu, działającemu wbrew koncepcjom partii, możemy czuć się na razie bezpiecznie. Wyobraźmy sobie, w jakiej bylibyśmy sytuacji, gdybyśmy zerwali współpracę z USA. Prominentni politycy partyjni twierdzili przecież, że Amerykanie (poza zwolennikami Trumpa) nie są nam potrzebni, a Polacy nie mogą stać się wasalami Brukseli i sami dadzą sobie radę.
I to społeczeństwo obywatelskie, a nie partia, będzie przez najbliższe tygodnie, a pewnie i miesiące pomagać obywatelom Ukrainy mimo nadchodzącej drożyzny i społecznego zubożenia. Zdajemy sobie sprawę, że będzie ciężko, a entuzjazm pierwszych dni osłabnie. Dotrą do nas uciekinierzy z oblężonych miast, pozbawieni absolutnie wszystkiego, i będzie ich coraz więcej. Pojawią się konflikty, rozniecane także przez putinowskie siły, które mają się w Polsce bardzo dobrze i funkcjonują również na szczeblach politycznych. Ale społeczeństwo obywatelskie nie takie przeciwności pokonało.
Społeczeństwo obywatelskie to najważniejsze, co udało nam się stworzyć przez ostatnie 30 lat. Konsekwencje jego braku, a także braku wolności mediów, widzimy w Rosji odurzanej propagandą i wielkością swojej władzy. Pamiętajmy, kto chciał, aby w Polsce było podobnie!
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.