Państwo z papieru, wyborcze hasło sprzed lat, w połowie drugiej kadencji rządów PiS-u na naszych oczach zostało zrealizowane.
Wyborcze hasło sprzed lat: „państwo z papieru”, realizuje się na naszych oczach w połowie drugiej kadencji rządów PiS-u. Słabość polskiego państwa – rządu i instytucji państwowych – nie była chyba od dwóch dekad tak widoczna jak obecnie. Brak procedur lub lekceważenie ustaleń już istniejących oraz nieznajomość przepisów prawa doprowadziły do katastrofy. Można by na nią spoglądać z zafascynowaniem, gdyby nie to, że jesteśmy na pokładzie, a załoga kompletnie nie panuje nad maszyną. Na autopilocie już nie polecimy.
Słabi gloryfikują siłę i udają, że nią dysponują. Tak jest i teraz. Narracja wojenna, obrona narodu (który to już raz w ostatnich sześciu latach?), wrogowie wewnętrzni i zewnętrzni, odrzucanie jakiejkolwiek pomocy, bo przecież mocni jej nie potrzebują. W rzeczywistości – kapitulacja i typowo polskie buńczuczne wymachiwanie szabelką. Trudno inaczej opisać państwo, w którym w przeciągu dziesięciu dni dochodzi do takich oto wydarzeń. Minister sprawiedliwości nie akceptuje prawomocnych wyroków sądowych i namawia społeczeństwo (a tak naprawdę jego część, narodowców) do nieposłuszeństwa społecznego (ale nieposłuszeństwa wobec kogo? sądów? państwa?). Pozwala się na marsz w Warszawie, a nawet uznaje się go za państwowy, mimo że manifestujący jawnie naruszają prawo, nawołując do nienawiści, także nienawiści rasowej. Organy państwowe nie rozwiązują rasistowskiej demonstracji w Kaliszu, wolą zareagować dopiero po wszystkim. Na granicy z Białorusią narusza się prawa człowieka, a co za tym idzie, łamie się konwencje międzynarodowe, poprzez wywózki do lasu narażając ludzi na utratę zdrowia i życia oraz nie dopuszczając pomocy medycznej i humanitarnej; odcina się także dostęp dziennikarzom. Państwo i władza okazują całkowitą bierność wobec pandemii, lękając się spadku poparcia oraz konfliktu wewnątrz koalicji (w samym listopadzie spowodowało to dotąd śmierć ponad 2000 Polaków) – nie jesteśmy Austrią, Czechami, Słowacją, Włochami czy Francją, u nas ludzkie życie to nie najwyższa wartość, ważniejsze jest pozyskanie antyszczepionkowców. Inflacja galopuje, a instytucje państwowe podejmują iluzoryczne działania i zamiast ją tłamsić, zapowiadają klasycznie socjalistyczny pakiet antyinflacyjny z dodrukowanych pieniędzy. Nasza dyplomacja się wali: obrażamy się na światowych liderów, bo pomagają nam, pomagając sobie, i nadymamy się, grożąc, że nie uznamy uzgodnień dokonywanych ponad naszymi głowami.
Tak wygląda stan Polski w pierwszej połowie listopada. Boję się dalszego ciągu.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.