3.04.2020
Kiedyś łączyłem z Jarosławem Gowinem duże nadzieje. Uważałem go za człowieka wiernego swoim poglądom. Jego akces do autorytarnej i z gruntu antyliberalnej czeredki Jarosława Kaczyńskiego, tylko werbalnie przywiązanej do „wartości”, był potężnym szokiem i raczej przyczynkiem do rozważań nad brakiem wszelkich zasad w polityce. W obecnej kadencji mikropartyjka Gowina zyskała na znaczeniu. Bez niej ani rząd, ani władza Kaczyńskiego nie zdołają się utrzymać. Miało to wiele konsekwencji. Gowin mógł zacząć stawiać warunki i kilka razy postawił je z korzyścią dla państwa. Ponosił jednak także większą odpowiedzialność za to, że Polska zmierza coraz wyraźniej w dyktatorską przepaść. Dziś nadchodzi czas próby. Ugrupowanie Gowina może przeszkodzić zdeterminowanemu w niszczeniu demokracji Kaczyńskiemu i nie dopuścić do realizacji pomysłu zredukowania wyborów do farsy. Kiedyś Jarosław Gowin wzywał do poświęcenia godziny dla Polski w cotygodniowej pracy. Teraz taka godzina wybiła. Trzeba ją, panie premierze, poświęcić dla Polski.