To, że pandemia to nie żarty, wie prawie każdy. Chociaż może nie – na pewno nie zdaje sobie z tego sprawy nasz rząd, który eksperymentuje kosztem zdrowia i życia milionów obywateli. Raz wysyła dzieci do szkoły, zdejmuje obostrzenia, ogłasza, że pandemia w Polsce minęła, i zachęca do masowego udziału w wyborach. Innym razem, gdy wykrywa się u nas po kilka tysięcy zakażeń dziennie, rząd postanawia wykorzystać środki włożone w nieużywany Stadion Narodowy i zrobić z niego szpital polowy, trwoniąc na to więcej pieniędzy, niż byłoby potrzebne na dodatkowe miejsca w szpitalach. W końcu zaś zauważa to, o czym dawno przekonała się większość Polaków: kiedy uczniowie nie chodzą do szkoły, liczba chorych spada (a wystarczyło zapytać lekarzy medycyny rodzinnej!). W tym roku na ulicach protestowała już chyba każda grupa społeczna: kobiety, młodzi, rolnicy, przedsiębiorcy, dramatycznie próbując zwrócić uwagę władzy na swoje problemy. PiS jednak konsekwentnie trzyma się strategii „wykrzyczą się i im przejdzie”. Chciałabym, żeby była to strategia błędna, ale pamiętając, jak skończyły się protesty przeciwko bezczeszczeniu Trybunału Konstytucyjnego, jestem nastawiona sceptycznie.
Ostatnio nasza wielce szanowna władza postanowiła znów zabawić się kosztem obywateli. Wprowadziła krótki lockdown zakończony tuż przed sezonem świątecznym. Następnie uznała, że nie wolno dopuścić do większych zgromadzeń przy świątecznym stole – czy to dla ochrony przed wirusem, czy to w obawie przed tajnymi knowaniami przeciw miłościwie nam rządzącym. Tuż po ograniczeniu wieczoru wigilijnego wymyślono ograniczenie sylwestra, godzinę policyjną, zakaz zgromadzeń i zakupów. Przez kilka dni trzymano nas w niepewności, aż tu nagle się okazało, że noc sylwestrowa jednak nie jest groźna i nie trzeba zamykać nas w domu. Dochodzę do wniosku, że nie będę już się skupiać na nowych teoriach i decyzjach rządu, bo w życiu codziennym i tak brak mi spokoju, a rządowych zmian rozporządzeń można się spodziewać z dnia na dzień. W Polsce nie ma już stabilności prawa ani nastrojów, jesteśmy jednym wielkim eksperymentem, o ile nie żartem. Nasze potrzeby i legitymizacja, którą jako suweren powinniśmy dawać (albo nie) władzy, są konsekwentnie i jednoznacznie ignorowane.
Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.