Spłaszczenie struktury sądów to ukoronowanie idei pozbawienia Polski wymiaru sprawiedliwości, zgodne z wnioskiem Ziobry do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niekonstytucyjności Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Ma na celu ponowne mianowanie wszystkich sędziów (oprócz tych niepokornych), tak by wszyscy sędziowie zostali powołani niekonstytucyjnie.
Zniknie wtedy problem odmowy orzekania wraz z neosędziami, ponieważ neosędzią będzie już każdy. Co więcej, sędziowie przywiązani do niezawisłości sami zapewne wyeliminują się z systemu, bo nie zechcą poddać się niekonstytucyjnej procedurze.
Spłaszczona struktura sądów będzie przypominać strukturę obecnej prokuratury: jeden sąd okręgowy w okręgu oraz jego filie. W takich warunkach będzie można sędziów nieposłusznych wysyłać gdzieś daleko, tak jak to czyni się z prokuratorami, nawet bez uruchamiania procedur dyscyplinarnych. Sąd Najwyższy stanie się kadłubowy i straci autorytet, a jego funkcję przejmą sądy regionalne. Zmiany te, wobec braku organu czuwającego nad jednolitością prawa, spowodują jeszcze większą nieprzewidywalność orzeczeń. Będzie to jednak bez znaczenia – podobnie jak bez znaczenia jest sama niekonstytucyjność tego modelu – bo w kraju bez prawa brak jednolitości prawa przestaje być problemem. Sądy mają realizować wolę władzy, i to nie każdej władzy, ale tej, która trzyma w garści także prokuraturę.
Jesteśmy świadkami ciągu wydarzeń tak absurdalnych, że aż niewiarygodnych. Postępuje dewastacja instytucji niezbędnych do funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, a ich rolę z konieczności przejmują instytucje międzynarodowe. Państwo ośmieszone przez swoje władze bynajmniej nie jest śmieszne. Realizująca się wokół nas dystopia nie jest jednak wynikiem obsesji pana z Nowogrodzkiej, lecz celowym zamachem na państwo, tak by ludzie władzy mogli tuczyć się na państwie bez żadnych ograniczeń. Wszystkie te działania są jak najbardziej racjonalne: wnioski do Trybunału mają go definitywnie ośmieszyć, kompromitując ideę kontroli konstytucyjnej.
Protest dziekanów wydziału prawa, niezłomna postawa sędziów i wielu prawników to wołanie o ratunek tonącego państwa – tonącego w plugastwie obecnej władzy. Możemy tylko mieć nadzieję, że to plugastwo nie pogrąży nas całkowicie i że okres obecnych rządów stanie się zaledwie epizodem w dziejach Polski, omawianym w podręcznikach historii jako przestroga dla przyszłych pokoleń. Będą o nim opowiadać nauczyciele przedmiotu „historia i współczesność”, o którym już nie będzie się pamiętać, że wprowadził go minister Czarnek, żeby namieszać w głowach naszym dzieciom.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie