Z cyklu „Obrazki”. Felieton Marcina Nowaka (49)

Felieton Marcina Nowaka

Coś niedobrego dzieje się ludźmi…

Codziennie pokonuję pieszo kilkaset metrów dzielących stację kolejową od miejsca mojej pracy. Po drodze, idąc ulicą ze wzmożonym ruchem samochodów, mijam szkołę, do której co rano spieszą dzieci z rodzicami. Któregoś poranka zobaczyłem, że na przejście dla pieszych wchodzi tam matka z kilkuletnim dzieckiem. Z naprzeciwka nadjechał samochód i wyhamował, aby przepuścić tych dwoje.

Zaintrygował mnie kierowca auta, który wyrazem twarzy i gestami dawał do zrozumienia, że jest co najmniej zirytowany koniecznością zatrzymania się przed przejściem dla pieszych – zupełnie jakby matka z dzieckiem wtargnęła tam specjalnie akurat w tym momencie, zamiast poczekać, aż samochód ją minie. Wydawało się, że gdyby kierowca mógł, to zmiótłby tych dwoje wzrokiem z jezdni.

Matka z dzieckiem przeszła na drugą stronę, a kierowca ruszył pędem. Zapewne dostrzegał, że w okolicach szkoły pełno jest rodziców z dziećmi – czyhających tylko na to, żeby mu wleźć w drogę.

Idąc dalej, myślałem: co takiego zrobiła matka z dzieckiem, żeby ściągnąć na siebie tak nienawistne spojrzenie kierowcy, agresywną gestykulację i epitety (na szczęście niesłyszalne, bo okna samochodu były zamknięte)? Czy w ogóle zwróciła uwagę na jego zachowanie? Zapewne nie, bo bardziej zależało jej na tym, by bezpiecznie przejść na drugą stronę, dając przykład dziecku. Korzystała z tej samej, współdzielonej przestrzeni komunikacyjnej zgodnie z obowiązującymi zasadami. Czy kierowca, który mógł się spodziewać, że w godzinach odprowadzania dzieci do szkoły ulica nie będzie pusta, nie powinien być przygotowany na takie sytuacje?

Coś niedobrego dzieje się ludźmi…


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!