Paluszek i główka to… Felieton Dariusza Szostka (16)

Paluszek i główka to… Felieton Dariusza Szostka (16)

Wszędobylskie kłamstwo staje się standardem politycznym. Nie ma już zjednoczonej opozycji ani zjednoczonej prawicy. Jedni siedzą zatrzaśnięci w windach, inni szukają tekstu pisanego małym druczkiem w umowach. Tak wygląda klasa polityczna w Polsce. Coraz trudniej wytłumaczyć studentom, że może być inaczej: wielu z nich nigdy nie widziało innych politycznych relacji.

Fundusz Odbudowy, najpoważniejszy projekt polityczny aktualnej kadencji. Od tygodni prezentacje rządowe w PowerPoincie (a może w jakimś narodowym oprogramowaniu?), wypowiedzi ekspertów oraz „ekspertów”, zacięte dyskusje polityków. Setki godzin analiz, weryfikacji. W międzyczasie wolta Lewicy, rozerwanie jedności opozycji (a może tej jedności nigdy nie było?), intensywna praca Senatu, przygotowana merytorycznie preambuła – i przegrane przez opozycję bardzo istotne głosowanie. Po pięciuset dniach zgodnego działania ziściły się słowa marszałka Terleckiego, który rok temu, przy innym głosowaniu, stwierdził: „Rozmawiamy z senatorami opozycji, może ktoś się zatrzaśnie w łazience” – aluzja do upadku rządu premier Suchockiej – „albo zerwie Internet. Jakoś to będzie”.

Opozycji zabrakło dwóch głosów. Powody podane przez wyłamowców: zatrzaśniecie się w windzie oraz problemy z Internetem. Poziom uczniów podstawówki, którym często się zdarza zatrzasnąć tu i ówdzie, a podczas klasówki stracić dostęp do Internetu. Dzieci jednak są dziećmi, senatorowie natomiast decydują o losie Polski. I właśnie zadecydowali. Nie wierzymy politykom, umieszczamy ich na szarym końcu listy zaufania społecznego – i zasługują na to. Żadną pociechą nie jest tu wolta Gowina w sprawie rzecznika praw obywatelskich i poparcie przez niego prof. Więcka (trzymam za profesora kciuki), a także mętne uzasadnienie, że Gowin wprawdzie jest w rządzie, ale w umowie koalicyjnej mowy o wspólnym wyborze rzecznika nie było. Z perspektywy wyborców Porozumienia niczym się to nie różni od tłumaczenia senatora zatrzaśniętego w windzie. Nie ma już zjednoczonej opozycji i nie ma zjednoczonej prawicy. Są cyniczni, rozgrywające swoje interesy politykierzy – bo nie politycy.

Kłamstwo i lekceważenie obywateli stało się w Polsce standardem. Najgorsze, że się do tego przyzwyczailiśmy. Moi studenci nie znają już innego świata; w 2015 roku mieli po kilkanaście lat. Patrzą na mnie ze zdziwieniem, gdy przytaczam powody – z ich punktu widzenia błahe – dla których podawali się do dymisji premierzy czy ministrowie w innych krajach. W Polsce nawet złożone do prokuratury wnioski organu kontroli państwa dotyczące polityków rządu nie robią na nikim wrażenia, zbywamy je wzruszeniem ramion. Przecież prokurator generalny już stwierdził, że tamte dziesiątki milionów złotych wydano w obronie Konstytucji.

Po negocjacjach z rządem Czech premier Morawiecki (tym razem bez PowerPointa) ogłosił przed kamerami, że Czesi zobowiązali się do wycofania wniosku do Trybunału Sprawiedliwości w sprawie Turowa. Dobrze, że języki polski i czeski są do siebie zbliżone, dzięki temu oświadczenie polskiego premiera szybko dotarło do Czech i premier Babiš mógł zdementować informację o takim zobowiązaniu z czeskiej strony. Jak wytłumaczono rozbieżność wypowiedzi? Doszło jakoby do przeinaczenia medialnego – choć każdy widział, że Morawiecki po prostu skłamał.

Coraz trudniej jest mi objaśniać zasady praworządności młodym ludziom. Są bystrzy. Rozumieją, co jest kłamstwem, a co prawdą. Obserwują klasę (a raczej klaskę) polityczną, chłoną i nasiąkają – i coraz śmielej, gdy nie odpowiada im to, czego od nich wymagam, zatrzaskują się w windzie, tracą łączność z Internetem lub znajdują inne dziecinne wytłumaczenia.

Paluszek i główka to już nie szkolna wymówka.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!