Europa jest czymś więcej niż tylko marzeniem. Wspólna Europa to jedyna szansa na przetrwanie tego kontynentu i jego mieszkańców. To marzenie tych, którzy przeżyli koszmar wojny, nazizmu i Holokaustu – marzenie sformułowane po to, by ów koszmar nigdy się nie powtórzył, by ludzie nauczyli się żyć razem. By tak się stało, Europa musi być bardziej sprawiedliwa, bardziej solidarna i z większym zaufaniem do nauki. Szybkie przygotowanie szczepionek przeciw Covid-19 to efekt wielu lat badań naukowych oraz miliarda euro, jakie BioNTech otrzymał z funduszy publicznych.
Europejski Fundusz Odbudowy i Rozwoju ma pomóc Europie nie tylko przetrzymać obecny kryzys, ale i uniknąć przyszłych zagrożeń. Europa musi się zmienić, by Europejczycy przetrwali. By mogli marzyć.
Święto Unii Europejskiej nie bez powodu ustanowiono w dniu następującym po symbolicznej rocznicy zakończenia II wojny światowej w Europie. Epoka europejskich wojen, począwszy od wojny francusko-pruskiej poprzez wojny bałkańskie i dwie wojny światowe, przeplatane krótkimi okresami względnego spokoju, zakończyła się właśnie w maju 1945 roku. Projekt Unii Europejskiej powstał niejako w odpowiedzi na fiasko koncepcji państw narodowych. Miał wymusić współpracę przede wszystkim w celu wprowadzenia stałego pokoju, a dopiero w dalszym planie zapewnienia rozwoju regionu.
Z pozoru było odwrotnie. Zaczęto od ścisłej współpracy gospodarczej we Wspólnocie Węgla i Stali, następnie w Euratomie, a wreszcie w EWG. Do Euratomu mam szczególną sympatię, choć nie stał się częścią Unii Europejskiej i funkcjonuje jako osobny traktat wspólnotowy.
Politykę zagraniczną uprawiano pod szyldem NATO, a gospodarkę zostawiono EWG. Nie mniej ważnym elementem budowania wspólnej Europy na Zachodzie była rywalizacja ze wspólną Europą na Wschodzie. Do tego dochodziła Jugosławia, pełniącą funkcję belki w obu oczach: zachodnim i wschodnim.
Właśnie dzięki tej rywalizacji – między innymi – postępowała powoli integracja Europy Zachodniej, doprowadzając do powołania realnej Unii w 1993 roku na mocy podpisanego rok wcześniej traktatu z Maastricht. Tak powstały twór przypominał już konfederację, choć daleko było mu do Stanów Zjednoczonych Europy.
Miałem sporo radości, pisząc na studiach podyplomowych rozprawkę porównującą Unię Europejską do państw federacyjnych takich jak USA czy Szwajcaria. Już wtedy Unia pod kilkoma względami była bardziej zintegrowanym quasi-państwem niż Stany Zjednoczone. Nie wszyscy wiedzą, że prawdziwa integracja USA rozpoczęła się w zasadzie dopiero po II wojnie światowej. Jeśli traktat o dochodach własnych Unii zostanie ratyfikowany, to od zwykłej federacji będzie Europę odróżniał jedynie brak armii. Europa ma już wspólną walutę, używaną nawet przez te kraje, które jeszcze jej nie przyjęły. Może niektórym umknęło, ale euro jest równoprawnym środkiem płatniczym w Polsce obok złotówki.
A właśnie, Polska. Dołączyła do Unii w wielkim otwarciu wraz z dziewięcioma państwami w 2003 roku. Polscy politycy jednak wcale nie byli zgodni w sprawie akcesji. Najbardziej proakcesyjnymi partiami były SdRP/SLD i Unia Demokratyczna/Wolności. Obu partii już nie ma. Czyżby omen?
Polskę do Unii wprowadzało SLD – choć rolników bardziej PSL. Batalia toczyła się o polskie mleko i Niceę. Jak po negocjacjach ogłosił Leszek Miller, „mamy to mleko!” (a w zasadzie kwoty mleczne). Protokół nicejski (system głosowania, który miał się zmienić w wyniku akcesu nowych państw) urósł do rangi polskiej racji stanu – przynajmniej zdaniem Jana Rokity, typowanego na premiera wspólnego rządu PO i PiS. Nicea albo śmierć.
A było tak tylko dlatego, że „no pasaran” przyszłemu (niedoszłemu) premierowi z Krakowa nie przeszłoby przez gardło. Wspólny rząd ostatecznie się nie wyłonił, system nicejski trafił do lamusa historii, a pod traktatem lizbońskim podpis złożył Lech Kaczyński. To dzięki niemu Polska nadal jest w Europie, Europa zaś zrobiła wtedy kolejny krok w kierunku federacji.
Donaldowi Tuskowi na plus należy zapisać to, że nie zablokował ratyfikacji, choć przyłączył się do protokołu brytyjskiego, blokując bezpośrednie stosowanie Karty praw podstawowych. Karta nadal nie obowiązuje w pełni, choć Platforma dwa razy w kolejnych kampaniach obiecywała jej ratyfikację. PiS przynajmniej nie obiecywało, więc poniekąd dotrzymało słowa. Przeciw Karcie ostro protestowali członkowie polskiego episkopatu, nie należy zatem się spodziewać jej ratyfikacji w najbliższym czasie, mimo że Wielka Brytania opuściła Unię. Tak oto na życzenie naszych rządzących jesteśmy Europejczykami drugiej kategorii bez wspólnej waluty i bez (Karty) praw podstawowych.
Rzeczywistość jednak ma swoiste poczucie humoru. Najbardziej eurosceptyczny rząd po roku 1989 prze do ratyfikacji traktatu, który wprowadza jeszcze ściślejsze związki państw Unii, zwiększa kompetencje i realną władzę Komisji Europejskiej, dzięki czemu Unia znowu przybliża się do federalizacji. W roli Rejtana tym razem obsadził się Zbigniew Ziobro, który o mały włos nie uzyskał wsparcia PO, choć tak naprawdę głosowanie wstrzymujące się jest w takim wypadku tożsame ze sprzeciwem. Całe szczęście, że posłowie Lewicy odżywiają się lepiej niż poseł Dyka, którego rozstrój żołądka obalił rząd Suchockiej.
Europa jest czymś więcej niż tylko marzeniem. Wspólna Europa to jedyna szansa na przetrwanie tego kontynentu i jego mieszkańców. To marzenie tych, którzy przeżyli koszmar wojny, nazizmu i Holokaustu – marzenie sformułowane po to, by ów koszmar nigdy się nie powtórzył, by ludzie nauczyli się żyć razem. By tak się stało, Europa musi być bardziej sprawiedliwa, bardziej solidarna i z większym zaufaniem do nauki. Szybkie przygotowanie szczepionek przeciw Covid-19 to efekt wielu lat badań naukowych oraz miliarda euro, jakie BioNTech otrzymał z funduszy publicznych.
Europejski Fundusz Odbudowy i Rozwoju ma pomóc Europie nie tylko przetrzymać obecny kryzys, ale i uniknąć przyszłych zagrożeń. Europa musi się zmienić, by Europejczycy przetrwali. By mogli marzyć.
również na aristoskr.wordpress.com
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.