27.06.2020
Jeśli Internet jest Wszechświatową Siecią, World Wide Web, to kim Ty w niej jesteś? Pająkiem czy muchą?
Dziś to już oczywiste, że sfera bezpieczeństwa obejmuje także bezpieczeństwo informacyjne. Dotyczy to zarówno pojedynczych osób i rodzin jak też większych organizacji, przedsiębiorców czy całych państw. Dotyczy to też współpracy międzypaństwowej i Unii Europejskiej jako takiej.
Warunkiem informacyjnego bezpieczeństwa jest zdolność kontrolowania przychodzących i wychodzących informacji oraz zdolność do ich samodzielnej i krytycznej weryfikacji. Jesteśmy obiektem manipulacji jeśli tych warunków nie jesteśmy w stanie spełnić. To już dawno przestało być tylko kwestią komfortu a stało się kwestią bezpieczeństwa tak prywatnego jak i państwowego.
Powszechny i stały dostęp do Internetu ułatwił globalny przepływ informacji i ograniczył możliwości ich kontroli przez odbiorców. Umożliwił taką kontrolę administratorom fragmentów Sieci, a przez to dał im władzę. Dziś sami już nie wiemy jaka ilość ważnych informacji nigdy do nas nie dociera. Nie mamy czasu ani możliwości aby przyswoić nadmiar tych, które dotarły, nie wspominając o zweryfikowaniu ich poprawności. Zapadamy się w złudną strefę komfortu wybranych „baniek” informacyjnych. Byłoby dobrze gdybyśmy wybierali je z rozmysłem, ale czy tak jest?
A może przyzwyczajając się do określonego obiegu informacji dajemy się wytresować niczym „pies Pawłowa” wg mechanizmu odruchów warunkowych? Powoli oswajamy się z tym lub innym serialem telewizyjnym, robimy się zwolennikami tej lub innej wersji zdarzeń, tej lub innej opcji politycznej. Przyswajamy określony wariant rzeczywistości, którą jeszcze niedawno uważaliśmy istniejącą obiektywnie.
Otóż ona już nie istnieje. W odbiorze konsumentów informacyjnego szumu obiektywne materialne właściwości elementów klasycznej rzeczywistości uległy subiektywnym narracjom na ich temat. Wiedzę dostępną nielicznym wyparły opinie które może mieć każdy. Sprawy fundamentalne stają się równe sprawom nieistotnym. Na okruchy rozbił się obowiązujący powszechnie obraz świata. Klasyczna rzeczywistość, od Starożytności płynąca wartko głównym nurtem, rozpłynęła się na szereg meandrujących potoków, a nawet mokradeł. Inaczej niż w antycznej Grecji, w dzisiejszej ponowoczesności bez problemu można „dwa razy wejść do tej samej rzeki”.
Dlaczego to ważne? Bo tracąc bezpieczeństwo w sferze informacyjnej, tracimy też orientację w rzeczywistości a to odbiera nam warunki własnowolnego działania. W tym także dokonywania wyborów politycznych. Dotyczy to zarówno zwyczajnych wyborców jak też decydentów na wysokich stanowiskach. Stąd tylko krok to utraty wolności. Tej klasycznie pojmowanej. Paradoksalnym skutkiem potopu informacji jest wytworzenie świata niczym z filmu „Matrix”, którego zmanipulowani uczestnicy są wewnętrznie przekonani o swojej wolności. Tworzenie zbiorowych iluzji nie jest jednak najgorsze. Najgorsza jest dezorientacja jakiej doznają uczestnicy sfery informacyjnej. Blokada poznawcza. Niezdolność określenia i oceny stanu rzeczywistości, w której żyją i w której chcieliby podejmować decyzje wolne. Wynikające z tej dezorientacji zawieszenie własnych osądów na temat rzeczywistości pozostawia człowieka na łasce lub niełasce rządzących. Wraz z rzeczywistością rozpływa się nasza wolność.
Rozpad Habermasowskiej „sfery publicznej”, kojarzonej z mieszczańską stateczną starą Europą, prowadzi do rozpadu dotychczasowego mieszczańskiego modelu demokracji deliberatywnej, liberalnej. Modelu demokracji, w którym wspólna sfera informacyjna wypełniona jest dyskursem odmiennych a czasem sprzecznych narracji odnoszących się do rzeczywistych problemów wspólnoty i w którym decyzje są wynikiem kompromisu; stale aktualizowanego. Dziś nawet najbardziej stabilne demokracje świata odchodzą od tego modelu. Nie są w stanie dłużej zbliżać się do jego ideału ze względu na zmianę sfery informacyjnej, działalności mediów i praktyczny rozpad „sfery publicznej”. To zwiastuje nowe podejście do metod sprawowania władzy i wielką cywilizacyjną zmianę. A także zagrożenie dla wolności każdego z nas.
Z zagadnieniem tak globalnym jak wszechświatowa Sieć WWW mogą się mierzyć tylko globalni giganci. Głównie państwa takie jak USA, Chiny i Rosja, rozwijające możliwości inwigilacji i kontroli. Ale też równe im w tej dziedzinie potęgi amerykańskich firm technologicznych jak Google czy Facebook, przodujące w technologicznym wyścigu o rozwój Sztucznej Inteligencji. Mimo rozlicznych inicjatyw Unia Europejska jako taka nie ma zdolności zachowania własnego bezpieczeństwa informacyjnego, analizy ruchu w Internecie a plany europejskiej Sztucznej Inteligencji są w powijakach. To jeden z czynników słabości Europy, bezlitośnie wykorzystywany przez globalnych konkurentów. To może być też zagrożenie dla tego co nazywamy europejską cywilizacją.
Informacyjna słabość Europy wpływa też na naszą polską sytuację. Polska jako państwo nie jest i nigdy nie będzie samodzielnym obszarem bezpieczeństwa informacyjnego. Podobnie jak w wielu mniej zaawansowanych dziedzinach, także w sferze bezpieczeństwa informacyjnego przypominamy „Dzikie Pola” Internetu, gdzie reguł w zasadzie nie ma, a w każdym razie nie są to reguły państwa polskiego. Potężny bałagan informacyjny tradycyjnie zresztą wzbogacamy solidną dawką wzajemnej nienawiści „polskiego piekiełka”, wojny polsko-polskiej, w której przegranym zawsze będzie Polska.
Pojedynczy użytkownik Internetu i konsument informacji jest dziś samotny wobec reguł globalnych dostawców powszechnych usług informatycznych, za które płaci informacjami o samym sobie. A to dziś najdroższa waluta. Jednocześnie jest stale zdezorientowany i niepewny co do stanu rzeczywistości, w której żyje. Niezdolny do podejmowania trudnych i śmiałych decyzji. Cyfrowej i informacyjnej kolonizacji Starego Kontynentu, w tym naszych polskich peryferiów, mogłaby zapobiec ścisła integracja europejska. Śmiała ucieczka do przodu w polityce, gospodarce i relacjach społecznych. Republikańska federalizacja władzy, unijny podatek cyfrowy, europejski system zabezpieczenia społecznego i wspólny dług finansujący wielkie publiczne inwestycje w rozwój, także rozwój Sztucznej Inteligencji. To może być szansa.
Czy wystarczy nam odwagi by z niej skorzystać?
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.