26.05.2020
Spośród rozmaitych kuriozów obficie produkowanych przez władzę ta informacja ugrzęzła nieco w mroku. Rzeczywiście nie może się równać z wyczynami braci Szumowskich, brakuje jej medialnej siły perypetii Trójki i Kazika, a także wdzięku premiera przekonanego, że podpisuje zakazy miękkie, które przykładnie sam ignoruje, a które jednak okazują się twarde. Tę listę można wydłużać; na pewno jest na niej zakaz wszelkich demonstracji z wyjątkiem tych z poparciem dla Dudy. A jednak wezwanie ministra Ardanowskiego, by nauczyciele, skoro nie mają nic do roboty, ruszyli do pracy na roli, tworzy nową jakość. Władzy PiS‑u od dawna marzy się rewolucja kulturalna, choć do tej pory partia nie manifestowała bezpośredniej inspiracji myślą tow. Mao, a czerpała głównie z rodzimych wzorców gomułkowsko-gierkowskich (milion samochodów elektrycznych itp.). Pomysł z zachęcaniem nauczycieli, by zamiast nauczać, pracowali na roli, wprowadza PiS w epokę innego komunizmu niż ten dotychczas praktykowany przez tę partię. Ja bym raczej się skoncentrował na problemie czterdziestu tysięcy dzieci, które nie wzięły udziału w edukacji zdalnej. Niedługo PiS‑owska władza wyruszy na front zwalczania analfabetyzmu, którego źródeł dopatrzy się w rządach PO i osobiście Tuska. No cóż, inteligenci polscy, do motyk! Partia wzywa.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.