12.05.2020
W latach dwudziestych Polską wstrząsnęła afera związana z nabyciem masek przeciwgazowych dla wojska. Za zakup odpowiadał młody, obiecujący generał Michał Żymierski, maski zaś sprzedawała spółka o znaczącej nazwie „Protecta”, w której imieniu działał Karol Popiel, zaprzyjaźniony z ministrem wojny gen. Władysławem Sikorskim. Maski wyraźnie przepłacono, a na domiar złego okazały się nieszczelne. Za nadużycia finansowe Żymierski, zdegradowany, trafił na pięć lat do więzienia. Później pomogło mu to zrobić zawrotną karierę w PRL, gdzie został marszałkiem. Historię tę przytaczam za Andrzejem Krajewskim, który zdarzenia te opisał w „Polityce” z 23 czerwca 2015 roku. Jest to pouczająca historia. Czytam teraz w „Gazecie Wyborczej” o dziwnych wypadkach w Ministerstwie Zdrowia i zauważam uderzające podobieństwa. Nie chodzi wprawdzie o maski przeciwgazowe, tylko o maseczki chroniące przed koronawirusem, ale poza tym wszystko się zgadza. Jest kumpel ministra, są nieprzydatne maseczki kupione po zawyżonej cenie. Nie należy się dziwić. Wielu przedstawicieli PiS‑owskiej władzy nosi w plecaku marszałkowską buławę.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.